background image
Na Spiszu nr 3 (88) 2013 r.
37
bez znaczenia były też niższe w tych krajach ceny żywności
i usług hotelarsko-turystycznych. W sumie przejechaliśmy
ponad 4 700 km. Chyciałbym teraz podzieliś się naszymi
wrażeniami z tej wyprawy i być może zachęcić do uczestnic-
twa w naszych przedsięwzięciach w przyszłości.
Odwiedzany przez nas zakątek Europy ma niepowta-
rzalny urok, na który składa się niezwykła, wręcz bajkowa
przyroda, burzliwa historia, eklektyczna kultura, wspaniała
kuchnia i spontaniczni, serdeczni i przyjaźni dla zagranicz-
nego turysty niueszkańcy. Doświadczaliśmy tego na każ-
dym kroku, oto zaledwie kilka przykładów: pytani o drogę,
przypadkowo spotkani miejscowi zostawiali własne zajęcia
i rowerem lub samochodem jechali przed naszym busem,
doprowadzając nas do celu. Przez ponad dwa tygodnie jazdy
po tych krajach, ani razu nie zostaliśmy zatrzymani przez
policję, chociaż nieraz zamierzano nas zatrzymać, ale gdy
rozpoznawano obcą rejestrację, machano lizakiem abyśmy
jechali dalej.
Podobnych dowodów przyjaznego do nas nastawienia
było mnóstwo. Tak więc pojawienie się tu i ówdzie obawy
o bezpieczeństwo turystów w tych krajach należy włożyć
między bajki.
Po przejechaniu przez Słowację i Węgry (zwiedzanie
i nocleg w Egerze) pierwszym docelowym krajem była Bo-
śnia i Hercegowina. Wizyta i nocleg w stolicy tego kraju Sa-
rajewie (z tureckiego „miasto-pałac”) dostarczyła nam wiel-
kich i niezapomnianych przeżyć i świetnie ukazała nam jak
piękny i fascynujący jest to kraj, stanowiący mozaikę kultur
i religii. Zastaliśmy tu stojące obok siebie meczety, kościo-
ły, cerkwie i synagogi. Trwającą przez wieki pokojową koeg-
zystencję zburzyła wojna domowa lat 90. Minionego wieku.
Urzekł nas orientalny urok tureckiej starówki (Baščarsija),
gdzie można napić się tradycyjnie podanej kawy czy herba-
ty, zjeść lokalne specjały, przyrządzane jak przed wiekami.
Coraz mniej tu śladów niedawnej wojny i trwającego 1425
dni oblężenia miasta przez Serbów. Na targowisku i sklepi-
kach rzemieślniczych można napić wojenne rekwizyty, np.
wygrawerowane łuski nabojów, które spadły na miasto pod-
czas blokady.
W Bośni i Hercegowinie poznaliśmy jeszcze miasto z li-
sty Unesco – Mostar ze słynnym mostem – symbolem oraz
sanktuarium Maryjne w Medjugorje, które odwiedziło już
ponad 40 mln pielgrzymów, przy czym niezwykle liczbą gru-
pę stanowią Polacy.
W dalszej drodze „zahaczyliśmy” o XIV- wieczny Dubro-
vnik, leżący na oderwanym, południowym skrawku Chorwa-
cji. W tym „raju na Ziemi” – jak pisał G.B Show – doznali-
śmy zauroczenia niepowtarzalnym, zabytkowym zespołem
Starego Gradu (na liście Unesco), nie bacząc na drożyznę
i tłumy turystów.
Kolejny „pojugosławiański” kraj to maleńka (13,8 tys.
km
2
, 675 tys. mieszkańców) i najmłodsza (w 2006 roku ode-
rwała się od Serbii) Czarnogóra (tradycyjna nazwa z czasów
panowania weneckiego-Montenegro). O atrakcyjności tu-
rystycznej Czarnogóry niech świadczy fakt, że prestiżowy
magazyn podróżniczy National Geographic Travel wymienia
ją wśród 50 miejsc na świecie, które trzeba zobaczyć. Jest
to kraj fascynującej przyrody, pełen magicznych zakątków,
zachwycający wysokimi górami, schodzącymi do błękitnych
wód Adriatyku. Czarnogóra szczyci się całym mnóstwem za-
bytków, z których wiele znalazło się na Liście Światowego
Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego Unesco. W tym
niewielkim państwie znajdziemy mnóstwo średniowiecz-
nych miasteczek, przepełnionych baśniową atmosferą oraz
miejsc zapierających dech w piersiach.
Cztery dni pobytu w tym kraju dostarczyły nam nieza-
pomnianych wrażeń. Podziwialiśmy takie cuda natury jak:
Boka Kotorska – najatrakcyjniejszy fragment czarnogórskie-
go wybrzeża (trzy noclegi nad samym brzegiem Boki, czyli
zatoki), Parku Narodowego Durmitor, najgłębszy w Europie
Kanion Tary oraz Kanion Moraczy, Jezioro Szkoderskie.
Godne podziwu są też inne miejsca i miejscowości, jak
Stary Kotor – miejce szczególnie piękne, z obfitością i róż-
norodnością zabudowy w różnych stylach, czarnogórską
perełkę Budwę (Dubro-
vnik w miniaturze) oto-
czoną najpiękniejszymi
na Adriatyku plażami,
czy Monastyr Ostrog –
jeden z najbardziej nie-
zwykłych, prawosław-
nych klasztorów na
Bałkanach, wbudowany
we wnękę skalną wyso-
ko na zboczu doliny
Zety. Natomiast drogi
wspinające się serpen-
tynami od morza na
przyległe góry dostar-
czają – jak mawiają niektórzy globtrotterzy – najpiękniej-
szych na świecie widoków.
Kolejnych 5 dni spędziliśmy w Albanii przemierzając
ją wzdłuż i wszerz. Jest to cudowny zakątek w południo-
wo-wschodniej Europie, leżący nad Adriatykiem i Morzem
Jońskim, niewielki, wciąż, tajemniczy, fascynujący i bardzo
atrakcyjny dla aktywnego i ciekawego świata turysty bał-
kański kraj.
Blisko 50-letnia całkowita samoizolacja Albanii w oko-
wach ultra komunistycznego reżimu Envera Hodży sprawi-
ła, że społeczność międzynarodowa, w tym turystyczna pra-
wie nic nie wiedziała o tym kraju. Do dziś niemal na każdym
kroku możemy się natknąć na żelbetonowe, różnej wielkości
bunkry (około 600 tys.), wybudowane w czasach reżimu dla
obrony przed obcą inwazją.
W stolicy kraju Tiranie dyktator kazał wybudować
gmach w kształcie piramidy z przeznaczeniem na swoje
mauzoleum. W ten sposób chciał się upodobnić do wład-
ców Starożytnego Egiptu.
W tych niechlubnych dla Albanii czasach jej obywate-
lom nie wolno było posiadać prywatnych samochodów.
Uliczka w starym Kotorze, 2013 r.
Turystyka
Na Spiszu