
- Kacwin | Turystyczna wioska w górach na Spiszu

„kobieta”. Juraj mu było na miano, czy-
li Jurek, a nie Jan, jak niektórzy myślą.
Nazwisko Janosik przyjęło się po pol-
skiej stronie jako imię, które społecz-
ność góralska wyprowadziła z rdzenia
Jan, poprzez formę Jano, do popular-
nego Janicka. Jego prawdziwe życie
i śmierć w 1713 roku od trzech wieków
po dzień dzisiejszy zrosły się nieroze-
rwalnym splotem z warkoczem legend.
Popularność Janosika wśród górali pol-
skich wynikała mogła wynikać i z tego,
że w jego zastępie nie zabrakło też na-
szych rodaków. Polscy górale osiedlili
się wg Marka Skawińskiego nawet na
Liptowie, czego przykładem są wsie Cie-
pliczka, Łużna, Huty, Małe i Wielkie Bo-
rowe. Może i to, po rozproszeniu zbój-
nickiej gromady, utrwaliło mniemanie
że był w wielu miejscach naraz, w któ-
rych raczej być nie mógł. Nie dziwią ni-
kogo jego rozboje po słowackiej stronie
Tatr, ale też nie brakuje legend o jego
wyczynach w Pieninach, na Zamagu-
rzu Spiskim, na Podhalu i Orawie. On
to wytargał żelazne kraty więzienia na
niedzickim zamku, on poskoczył rze-
kę na Przełomie Dunajca, a nawet na
bie równie niezapomnianego Marka
Perepeczki. On wreszcie umierając na
haku tańczył zbójnickiego i wykurzył
przy tym trzy paczki tabaku (tytoniu).
Nie tylko legendy wędrujące wierchami
i potokami, ale i pieśni ludowe świadczą
o wielkiej czci dla typu zbójnictwa, któ-
rego wzorem był Juraj Janosik. O trans-
granicznej roli Janosika niech poświad-
czy choćby „staro śpiywónka”:
dali go pochować przy Budzynie,
kosulke mu syli na Lipnicy,
truchłe mu robiyli na Bystrzycy,
piórko mu uwiyli na Bobrowie,
zwóny mu zwóniyły w Ciapistowie,
rektór mu zaśpiywoł z Subrystowa,
dziywcina płakała z Namiestowa.
ze zbójecką) jest podświadomą, czasem
mniej lub bardziej jasno artykułowaną
wartością w góralskim środowisku. Ze
zbójnictwem łączy się po części wolność
osobista, braterstwo, pragnienie spra-
wiedliwości, jak i dążenie do obrony
godności, do łamania, a przynajmniej
prawa, ale też do walki o pradawne pra-
wa człowieka z boskiego nadania. Nie
mylić z prawami wszelakich wielebnych
nowomodnych ”mniejszości”. To atawi-
styczna cześć dla góralskiej spiski, kape-
lusza i ciupagi, dla tradycji pasterskiej,
dla rodnej skalnej ziemi. To pochwała
odwagi, fantazji, siły, sprytu i zręcz-
ności. To również watra, która grzeje
towarzyski zbójnicki krąg. To tez nie-
zwykle męski taniec zbójnicki. Nie da
się tego w paru zdaniach wyjaśnić, to po
prostu trzeba czuć. Ludzie z zewnątrz
nieraz nie potrafią zrozumieć góralskiej
duszy i tęsknoty za zbójnicką tradycją,
przywództwem i posłuszeństwem dla
harnasia, przy osobistej wolności (au-
tonomii), i równoczesnym obrzydzeniu
dla zdrady.
szymi granicami. Opowiadał mi raz ko-
lega Edward Tybor o zdarzeniu mają-
cym miejsce parę lat temu w rosyjskim
Petersburgu, gdzie promowano Tatry
i Podhale. Kiedy prelegent skończył
opowiadać o zbójnikach tatrzańskich,
usłyszał pytanie zaskoczonej dzienni-
karki: Szto, u was mafia ??? Myślę,
że cywilizacja europejska, od zacho-
du na wschód, nie jest w stanie pojąć,
że harnasiem może być profesor, zaś
zbójnikiem premier czy marszałek wo-
jewództwa, a ostatnio - co niezwykle
chwalebne - minister transportu. Czy
teraz zbójnickie chodniki zamienią się
w autostrady ?. Ciarki po plecach prze-
chodzą, o hej!.
dziło się ono w zbójectwo nie mające
w sobie jednak społecznego etosu. No
może coś jest w przemycie, ale gdy się
jednak bliżej przyjrzeć zbójectwo trwa
w najlepsze w różnych formach speku-
lacji, piramidach finansowych, przebie-
głej agresywnej gospodarczej ekspan-
sji, jakże często połączonej z korupcją.
Za komuny wszelkie formy „spekula-
cji” karano, a odpowiednie artykuły
Kodeksu Karnego gwarantowały su-
rowe kary dla spekulanta. Dziś wraz
z kapitalizmem spekulacja postawiona
została na świeczniku. Kto lepiej
Pobierz cały numer w formie PDF.