background image
Na Spiszu nr 3 (84) 2012 r.
27
Barok
na Spiszu 2012
– pytania do głównego
organizatora:
Julian Kowalczyk: Proszę się przed-
stawić czytelnikom „Na Spiszu”.
Nazywam się Rafał Monita, jestem
wydawcą, menedżerem kultury, mu-
zykiem. Od pięciu lat organizuję Let-
ni Festiwal Muzyka nad Zdrojami
w Szczawnicy wraz z moją żoną, której
korzenie tkwią właśnie w Pieninach.
Działamy także na polu promocji Pie-
nin poprzez wydawnictwa książkowe,
z których kilka odnosi się do Sromo-
wiec Niżnych, a także promocji Pod-
hala dzięki udanej serii o kościołach
drewnianych (Dębno, Łopuszna, Gry-
wałd), którą publikuję wraz ze znanym
także na Spiszu wspaniałym znawcą
tutejszych zabytków prof. Andrzejem
Skorupą. Wraz z profesorem nie ukry-
wamy, że naszym marzeniem jest tak-
że kontynuacja serii „Kościoły na Pod-
tatrzu” i rozszerzenie jej o kościoły
spiskie.
J.K.: Skąd pomysł na festiwal muzy-
ki poważnej na Spiszu?
R.M.:
Pomysł zrodził się już kilka lat
temu, ale dopiero w tym roku możliwa
Kościoły są naturalną i doskonałą aku-
stycznie przestrzenią dla muzyki. Stąd
pomysł, by tę muzykę tam wprowa-
dzić. Nie chciałem proponować kolej-
nego festiwalu z muzyką lekką, miłą
i przyjemną. Jaką muzykę grać w ba-
rokowych kościołach na Spiszu? – wła-
śnie barokową! Plan był ambitny, ale
doskonale wypalił. Mało tego, niewie-
le osób wie, że ten teren ma także nie-
zwykłą historię związaną z muzyką,
właśnie z epoki baroku. W Podolińcu
istniało słynne Kolegium Pijarów (jed-
na z najlepszych szkół w ówczesnej
Polskie, gdzie działał m.in. Stanisław
Konarski), w archiwach którego do dzi-
siaj odkrywane są zabytki świadczące
o bogatej przeszłości. W tych zbiorach
odkryto dzieła Grzegorza Gerwazego
Gorczyckiego, który niejako patrono-
wał tegorocznemu festiwalowi. Wła-
śnie odkrytą w 1972 roku „Litanię
do Opatrzności Bożej” mieliśmy okazję
wysłuchać w znakomitym wykonaniu
Polskiej Orkiestry XVIII wieku. Archi-
wum to jest przebogate i naszym za-
miarem jest także odkrywanie tej mu-
zyki, tworzonej bądź przechowywanej
właśnie na Spiszu.
Zaproszeniem do przybycia na tego-
roczne koncerty była możliwość zwie-
dzania wybranych kościołów na Spiszu.
Księża proboszczowie ochoczo pode-
szli do tej inicjatywy i udało się otwo-
rzyć na kilka godzin przez dwie soboty
siedem kościołów. Wiem, że frekwen-
cja była całkiem zadowalająca, więc
była to także promocja sztuki baroko-
wej na Spiszu. I o to przecież chodzi.
Jak najbardziej aktualne jest tutaj po-
wiedzenie: „cudze chwalicie, swego nie
znacie”. Jestem przekonany, że wiele
osób dzięki nowej inicjatywie pierwszy
raz zawitało w spiskie kościelne progi.
Chyba warto było!
J.K.: Nie było obawy, że lokalne spo-
łeczeństwo, tj. mieszkańcy wsi nie
gustują w tego rodzaju muzyce?
R.M.:
Jeśli ma się takie piękne przejawy
kultury materialnej epoki baroku, trud-
no nie polubić także muzyki z tego sa-
mego okresu. Koncerty są niejako uzu-
pełnieniem przebogatego barokowego
wyposażenia kościołów. Zawsze istnie-
je niebezpieczeństwo, że coś się nie
była realizacja tej zupełnie nowej ini-
cjatywy kulturalnej, bo nie tylko o pro-
mocję muzyki podczas Baroku na Spi-
szu chodzi.
Przyznam, że Spisz jest moim ulubio-
nym terenem, który wraz z żoną nie-
ustannie odkrywamy. Mówię tutaj
o terenie całego Spisza, także po dru-
giej stronie granicy. Teren Polskiego
Spisza, położony tak blisko Tatr, wiel-
kich ośrodków narciarskich, jest wyspą
szczęśliwą, gdzie nie brak pięknych za-
kątków i zabytków ciągle jeszcze nie za-
deptanych przez tłumy. Koncerty mają
za zadanie ściągnąć turystów, choć fe-
stiwal jest także, albo przede wszyst-
kim, skierowany do Spiszaków, i po-
kazać im, że nie trzeba jechać daleko,
by widzieć tak wspaniałe zabytki sztu-
ki barokowej.
Artykuł
sponsorowany