background image
„Na Spiszu” nr 3-4 (76-77) 2010 r.
38
w liście z Ameryki do rodziny w Polsce, został podczas ko-
lacji w Starej Wsi u Mangla przytruty tak skutecznie, że wy-
lądował w nowotarskim szpitalu i przeżył tylko dzięki szyb-
kiej pomocy lekarskiej. Został namaszczony nawet ostatnim
sakramentem, po 18 dniach intensywnej kuracji pod opieką
dr Bednarskiego, wrócił do żywych. Po powrocie do zdro-
wia emigrował najpierw do Paryża, a później do USA. Tam-
ten czas tak zapisała w notatkach siostrzenica ks. Michała
- Anna Sutor: … Trochę pamiętam, resztę znam z opowie-
ści matki – miałam może 5 – 6 latek gdy napadnięto na nasz
dom i kamieniami prali – bili do izby, po ścianach, po dachu,
do okien – jak zbójcy dom otoczyli. Babcia z mamą wynieśli
mnie wraz z pierzyną do piwnicy (za izbą była) i resztę dzie-
ci ukryli, aby kamień ich nie zabił. To było na tle plebiscytu
bo wuj ks. Michał był też w Komitecie Plebiscytowym – był
zatruty, ale ożył. Kto bił kamieniami –nie wiem, pewnie już
dziś nie żyją, ale pamięć jeszcze o tym została...
Pomimo rozpisanego na Spiszu plebiscytu, w którym
głos mieszkańców miał zdecydować o podziale Spisza mię-
dzy Polskę i Czechosłowację, sprawę podziału Spisza roz-
strzygnęła latem 1920r. Rada Ambasadorów państw zachod-
nich przyznając Polsce tylko część Zamagurza Spiskiego
z 14 wsiami tj. ziemię stanowiącą 1/5 całego historyczne-
go Spisza.
Ks. Michał ucieszył się, że wśród miejscowości przy-
znanych Polsce znalazły się jego rodzinne Łapsze Wyżne.
Był wówczas kapelanem w armii organizowanej przez gen.
Hallera (na fot.: drugi od lewej w środkowym rzędzie) która
walczyła we Francji a później w Polsce z nawałą bolszewic-
ką. Przyjaźnił się z organistą z kościoła p. w. św. Katarzy-
ny w Nowym Targu- Wincentym Apostołem- przyjacielem
gen. Hallera a uczniem profesora Żeleńskiego (ojca Boya-
Żeleńskiego). W wojsku organista Apostoł utworzył grupę
muzyczną i teatralną.
Jako większość Polaków urodzonych pod zaborami ks.
Michał Gryglak, odczuwał większą i żywszą potrzebę walki
i pracy dla odbudowy i dla dobra Polski. To mu zawsze po-
zostało w sercu i dlatego, gdy w roku 1920 znalazł się na
ziemi Waszyngtona, najlepiej czuł się w życiu organizacyj-
nym tak bujnie kwitnącym przy polskich parafiach. Ocenili
to Polacy ze wszystkich obozów politycznych: Hallerczycy
odznaczyli go swoimi „ Mieczami Hallerowskimi” a Rząd
R. P. Medalem Niepodległości.
Ksiądz Michał spędził 56 lat swego życia w Stanach
Zjednoczonych. Jego fotografia zdobi roczniki co najmniej
3 parafii polskich w Ameryce: New Haven i Derby, gdzie
był raz asystentem a drugi raz proboszczem i zawołanym or-
ganizatorem, nauczycielem religii i przyjacielem młodzie-
ży. Raz za razem powtarza się jego nazwisko w parafii św.
Stanisława Kostki w Brooklynie, N.Y. Był też wychowaw-
cą w szkole średniej i kolegium w Erie. Ceniło go starsze
pokolenie nie tylko Polaków ale i Słowaków w tamtejszej
diecezji bo umiał trafić do ich ugrupowań rozrzuconych po
wielu parafiach całej diecezji.
Ksiądz Michał był
nie tylko kapłanem Po-
laków: miał serce dla
wszystkich, dla Słowa-
ków i Morawian, a nawet
dla Niemców w Ame-
ryce. Znając ich język,
służył im opieką dusz-
pasterską i misjonarską
nawet daleko od swoich
stałych placówek. Jako
senior został kapelanem
Sióstr Felicjanek w En-
field Conneticut a kie-
dy popadł w nieule-
czalną chorobę, siostry
zapewniły mu opiekę do
śmierci, która nastąpi-
ła 29 grudnia 1976 roku
w 66 roku jego kapłań-
stwa. Pochowany zo-
stał w Derby- parafia
św. Michała Archanioła, na wzgórzu, które góruje nad cała
okolicą.
Swoje rodzinne strony odwiedził dwukrotnie: w 1932
roku a także tuż po II Wojnie Światowej (1945 lub 1946).
Informacja o jego ostatnim pobycie w Europie pochodzi z 11
sierpnia 1954 roku- wg przesłanego rodzinie zdjęcia.
Finansowo wsparł odnawianie ołtarzy w kościele w Łap-
szach Wyżnych w latach 50 tych. Cieszył się także tutej-
szą orkiestrą dętą. Ufundował dla niej pierwsze mundury
i wspomógł naprawę starych instrumentów oraz zakup kil-
ku nowych. Radował się nagraniem na taśmie magnetofo-
nowej utworów w wykonaniu łapszańskiej orkiestry. Do
dzisiaj w kościele znajduje się sztandar, ufundowany przez
niego dla orkiestry.
Z okazji nawiedzenia Matki Bożej Częstochowskiej
w pustej ramie za proboszcza ks. Michała Górawskiego
przesłał dary materialne: 3 kielichy mszalne, ornaty i bieli-
znę mszalną (przywiozła je p. Irena Makiewicz – żona kpt.
zaw. Wacława Mackiewicza, pochowanego w Kozielsku).
Oprac. Julian Kowalczyk
Ksiądz Michał Gryglak w dniu
jubileuszu 50-lecia swej pracy