background image
„Na Spiszu” nr 3-4 (76-77) 2010 r.
32
się cyrkulacja powietrza. Wiatr prze-
ciągnął ogień ku ogrodom. To była
Boża Ręka. Po tych przygodach pomy-
ślałem, by z wdzięczności Bogu ofia-
rować do naszego kościoła nową mon-
strancję. To podziękowanie za nasze
powroty do domu i Bożą opiekę.
Który ze strażaków ma najwię-
cej odznaczeń na mundurze?
Strażacy są cichymi bohaterami.
Nie chodzi o rywalizację, ale skrom-
ność. Nikt nie jest superbohaterem i nie
wejdzie do ognia, gdy coś ma się na
niego zawalić. Zginąć w płomieniach
to jest nie do wyobrażenia. Daj Panie
Boże, abyśmy mogli ratować innych
bez utraty żadnego z nas.
Skąd  pomysł  z  Młodzieżową 
Drużyną Pożarniczą?
Założenie było takie, aby młodzi
nie plątali się jedynie po sklepach i im-
prezach, ale zajęli się czymś pożytecz-
nym, bo ubierając mundur bierze się na
siebie obowiązki. Mój syn Krzysiek na
tyle już wtedy podrósł, że zwołał kole-
gów na boisko sportowe i zrobiliśmy
pierwszą zbiórkę. Wkrótce i inni w re-
gionie poszli za przykładem tej „mło-
dzieżówki”. Zorganizowaliśmy zawody
w Trybszu, aby matki mogły zobaczyć
co potrafią ich dzieci. Dziewczyny za-
inspirowane zwycięstwem swoich ró-
wieśników przyniosły mi kartkę z li-
stą chętnych i tak powstała dziewczęca
MDP. Jeśli ktoś chce służyć w straży,
proszę bardzo. Mamy przypadek męż-
czyzny, który zdecydował się na bycie
strażakiem w wieku 52 lat.
A jak proboszcz stał się człon-
kiem strażackiej braci?
To był początek listopada, budo-
wa garażu, my po kolana w błocie,
a ksiądz Rajmund, który dopiero przy-
szedł na parafię szedł od chorych. Za-
glądnął do remizy, bo był zaintereso-
wany sprzętem, pytał o Jelcza. Okazało
się przed wstąpieniem do seminarium
jeździł ciężarówkami i ma uprawnie-
nia na samochody ciężarowe. Takie-
go człowieka właśnie nam było trze-
ba, bo jest dyspozycyjny 24 godz. na
dobę, nie pije, jest zawsze na posterun-
ku. I tak od słówka do słówka, ksiądz
wszystko przemyślał i nie od razu, ale
po jakimś czasie dał się zwerbować
na szkolenie. Teraz jest strażakiem.
W ekstremalnych sytuacjach, kiedy brakuje kierowcy, a tak było podczas powo-
dzi, ksiądz siada za kółkiem Jelcza.
Jaką rolę podczas akcji pełni drużyna dziewczyn? Ponoć to oczko w gło-
wie Prezesa…
Cała młodzie-
żówka to moje
oczko w głowie.
A dziewczyny nie
mają żadnej taryfy
ulgowej. Szkole-
nie skończyły Kin-
ga, Dorota, Aneta.
One już mogą jeź-
dzić do pożarów.
Oczywiście
ze
względów fizycz-
nych nie damy im
nosić pompy, ale
jeśli się wykażą,
czemu nie mogły-
by gasić ognia? Te
dziewczyny już dzisiaj mogą służyć w każdej jednostce. Gwarantuję, że szko-
lenie przyda im się w przyszłym życiu. Im więcej świadomości przeciwpożaro-
wej, tym lepiej.
Z okazji 100-lecia powstała Izba Pamięci. To Pana najnowszy pomysł?
Te rzeczy są dla mnie sentymentalne, chociaż komuś wydają się rupiecia-
mi. Jeżeli ktoś ma choćby guzik z munduru lub inną rzecz, której miejsce jest
w Izbie Pamięci, niech przynosi do naszej remizy. Na poddaszu jest już otwarta
ekspozycja.
O co będziecie prosić w Łagiewnikach?
Podziękujemy Bożemu Miłosierdziu, że obyło się do tej pory bez strat w lu-
dziach. A mijający rok był fatalny… Działaliśmy u siebie, w zalanych gmi-
nach Szczucin i Niedary. Tego, co się działo ostatnio nawet najstarsi strażacy
nie pamiętają.