background image
29
„Na Spiszu” nr 3-4 (76-77) 2010 r.
Szpilki na Obłazowej
Mapa to podstawowy element wyposażenia mojej torebki.
Jestem w górach, sprawdzam co za góry, jakie szczyty i kolor
szlaku. Jestem w grodzie Kraka, namierzam przystanki MPK.
Ale ostatnio szukałam na mapie Przełomu Białki. Niby każdy
Spiszak widzi oczyma wyobraźni ten północno-zachodni skra-
wek spiskiej ojczyzny, no ale skoro telewizja mówi inaczej…
A szklany ekran ze słoneczkiem w rogu pokazuje, że to wcale
nie Spisz, a Tatry. Tatry jak się patrzy!
Pani Magda Schejbal (serialowa Ewa) wdrapuje się na ska-
łę. Za nią dziarsko kroczy mniej popularny aktor, którego na-
zwiska nie spamiętałam. Obaj bohaterowie serialu „Szpilki na
Giewoncie” hasają swobodnie od skały do skały, nie wiedząc
wcale, że są między Kramnicą a Obłazową. Nagle dzwoni ko-
mórka Ewy i okazuje się (wychodzi to w trakcie rozmowy te-
lefonicznej), że dziewczyna jest w Tatrach. Tych najwyższych.
I teraz… Nie widomo czy Tatry wchłonęły w obszar TPN spi-
ski Przełom Białki czy też Przełom Białki sam rozciągnął się
horyzontalnie i już leży w masywie Tatr Wysokich. A przecież
Przełom Białki i Tatry stanowczo różnią się od siebie. To się
nazywa magia szklanego ekranu.
Co jak co, ale z takiego oto wycięcia skałek z kontekstu
Przełomu Białki i włożenia ich w kontekst Tatr trzeba się tyl-
ko cieszyć. Samej Obłazowej przybyło prawie 2000 m jak nic.
Cięcie. Zaraz ku rozpaczy Ewy zaczyna się kręcić w pobli-
żu Kramnicy jedyny w swoim rodzaju tatrzański niedźwiedź.
A może on wcale nie był spreparowany przez niewidzialną rękę
filmowców jak ta cała scena zresztą. 20 tys. lat temu żył w re-
jonie skałek prawdziwy niedźwiedź, po którym kości w jaski-
ni zostały. Cięcie.
Ewa i jej towarzysz idą wzdłuż Białki po okrąglicach. Do-
brze ich słychać jak na ten cały tatrzański hałas wokoło. Cięcie.
Zdyszana para robi przerwę na małej skale. Cięcie. Znowu idą
wycieńczeni. I idą… Dzięki scenerii Przełomu Białki cały szlak
w Tatrach obeszli. Scenariusz zrealizowany co do joty. A nasz
punkt widzenia zależy od ich punktu kręcenia.
Jeśli twórcy serialu „Szpilki na Giewoncie” rzeczywiście
zdecydują się kiedyś na kręcenie sceny na Giewoncie, czemu
by nie zrobić tego na Litwince? Pieniądze, zamiast na trans-
port kosztownego sprzętu na wysokość 1909 m n.p.m., zostaną
w kieszeni. Dzięki odpowiednim najazdom, zbliżeniom i ka-
drom ludziom się pokaże, że z krzyża na Litwince Giewont.
Giewont jak się patrzy!
Elżbieta Wadowska
móc za rok zwiedzić kolejne fantastyczne miejsce. nie da się
dokładnie przedstawić w słowach. Każdy sam powinien od-
kryć jej wrodzone piękno, czego gorąco polecam.
A mój pierwszy lot samolotem? Komfort jak w pierw-
szej klasie. Chociaż leciałam w nocy, widoku oświetlonej
Krety z basenami w różnych odcieniach błękitu nigdy nie
zapomnę. Pierwsze dni po powrocie do domu były dla mnie
ciężkim przeżyciem, bo w głowie jeszcze szumi morze, gra
muzyka i Kreta, ciągle Kreta. Elżbieta Wadowska
STOPEM
W PIRENEJE
Głównym celem każdej
z naszych podróży są góry,
zwłaszcza wysokie, w których
człowiek zapomina o troskach
codziennego życia myśląc tyl-
ko o przetrwaniu, przezwycię-
żeniu własnych słabości. I tak
w trakcie sesji zrodził nam się
pomysł wyprawy w Pirene-
je - góry mało znane, dzikie,
z małą ilością wytyczonych
szlaków…
Na początku sierpnia spa-
kowaliśmy plecaki z jedzeniem na miesiąc i ruszyliśmy na
podbój Pirenejów… Dojechaliśmy pociągiem do Zgorzelca,
gdzie zaczęliśmy naszą przygodę z autostopem. Z przemi-
łym panem Rafałem, kierowcą tira, który wiózł 25 ton mar-
muru, przejechaliśmy prawie całe Niemcy. Później szybko
udało nam się przedostać do Szwajcarii, gdzie korzystając
z okazji postanowiliśmy zobaczyć Matterhorna - najpięk-
niejszą górę Europy, jeśli nie świata. Alpy Szwajcarskie
zauroczyły nas tak bardzo, że zamiast jednego dnia zosta-
liśmy tam na ponad tydzień. Podziwialiśmy ogromne lodow-
ce, wchodziliśmy na trzytysięczniki, walczyliśmy z dziki-
mi owcami i kozami, które podkradały nam jedzenie,
GGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGG