background image
33
„Na Spiszu” nr 2 (75) 2010 r.
Z niecierpliwością czekałam na artykuł, który miał się
ukazać w nr 1(74)2010 pisma „Na Spiszu”. Moje zniecier-
pliwienie było tym większe, że miał się tam pojawić tekst
o trybskiej odmianie stroju spiskiego, o którym rozma-
wiałam z autorką. Wprawdzie przed opublikowaniem nikt
nie dał mi go do przeczytania, ale ufałam w dziennikarski
kunszt autorki. Rzecz dotyczyć miała bardzo interesujące-
go mnie, acz zarzuconego tematu – kobiecego stroju noszo-
nego w Trybszu.
Bardzo zawiodłam się na artykule (tekście?). W roz-
mowie (wywiadzie?) wyjaśniałam kilka spraw, dzieliłam
się wiedzą, ale zdania przytoczone w artykule są wyrwane
z kontekstu i nie mają takiej wymowy, jak powinny.
Temat stroju trybskiego uważałam za zamknięty.
Tymczasem artykuł jest tendencyjny, jednostronny
i nieobiektywny, żeby nie powiedzieć – nierzetelny. Wbrew
dziennikarskiej technice. Odnosząc się do artykułu wyja-
śniam, co następuje: W 2000 roku nasza szkoła została po-
proszona o przygotowanie części artystycznej I Gminnego
Pożegnania Lata. Przygotowaliśmy bogaty program – od
Czerwonego Kapturka po śpiew spiskich pieśni i recytacje
tekstów o „małej ojczyźnie”. Po raz pierwszy od długiego
czasu (w 1946 roku na zdjęciach z procesji Bożego Ciała
kobiety niosą feretrony w tych właśnie strojach) wtedy wy-
ciągnęliśmy ze skrzyń i szaf przepiękne stroje naszych babć.
Z powodzeniem!! Nie był to żaden szok dla nikogo – starsi
ludzie ocierali łzę , a młodzi może zastanowili się nad histo-
rią i tradycją – kto wie?
Podstawa programowa nakłada na każdą szkołę piękny
obowiązek – program edukacji regionalnej. Realizujemy go
z powodzeniem – mówiąc dzieciom PRAWDĘ. Że pocho-
dzimy ze Spisza, że mamy ciekawą, choć trudną i bolesną
historię, charakterystyczną tylko dla nas gwarę, zwyczaje,
tradycje, wreszcie wspomniany strój. Jest on przecież nieod-
łącznym elementem folkloru spiskiego, w tym trybskiego.
Stroje dzieci z zespołu „Trybskie dzieci” są oryginalne,
nie – jak sugeruje autorka artykułu – „nową wersja szytą na
wzór pierwotny” – skąd te informacje? Na dowód tego do-
dam, że dzieci noszą stroje ze starego „śtofu”, którego nikt
nigdzie nie może dziś kupić. Stroje są dostosowane do wzro-
stu dzieci. Ale błędów rzeczowych prawdziwi dziennikarze
nie popełniają, prawda? Dodam tylko, że nasze dzieci od-
noszą sukcesy na międzynarodowych festiwalach dlatego
właśnie, ze między innymi prezentują różnorodny, stary,
zabytkowy trybski strój. W artykule padło określenie „od-
patrywanie mody” . Jakiej mody? Strój regionalny, jaki by
nie był, to sporawa gustu ani mody. To tożsamość z miej-
scem na ziemi. I tu nasuwa się kolejna myśl – zresztą wy-
artykułowana przez Instruktorkę Zespołu , Panią mgr Annę
Stronczek - prowadzenie zespołu regionalnego nie ma sensu.
Szkoła uczy tradycji, zaś poza szkołą co innego dzieciom się
wpaja. Nie wiem, komu dzieci wierzą, ale, że mają mętlik
w głowie – to pewne. W rozmowie z autorką usłyszałam,
ze dzieci niech tańczą po spisku, ale potem już niech stroje
dadzą do szaf. W każdym domu tradycja jest wyrzucona na
strych lub idzie z dymem w piecach co zimą. Do szkoły zgła-
szają się mieszkańcy, którzy oferują przekazanie strojów po
zmarłych rodzicach, bo jak nie „to się ich spali”.
Dyskusja o tym, czy strój podhalański jest piękniejszy
od spiskiego jest jałowa i bezzasadna – to tak, jakby wieść
dyskurs o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielka-
nocą. Powiedzenie, że „mój (podhalański) jest ładniejszy”
świadczy o braku jakichkolwiek argumentów, wręcz o zu-
pełnym braku wiedzy merytorycznej na ten temat. Stroje
różnych regionów nie są ani ładniejsze, ani brzydsze – są po
prostu INNE. Tworzyły je inne przecież społeczności ludz-
kie, noszą cechy regionu, historii, obrazują niejednokrotnie
życie tych ludzi. INNE – NIE ZNACZY GORSZE.
Jeszcze o trybskim stroju kobiecym