background image
13
„Na Spiszu” nr 2 (75) 2010 r.
Oczarowany Jurgowem
(Sylwetka Leona Szkockiego)
Leon Szkocki urodził
się w 1879 r. w Sokoło-
wie Małopolskim, jako syn
Wiktora, sekretarza gminy
i Teresy z Hanuszów. Mat-
kę stracił rok po urodze-
niu. Do gimnazjum chodził
w Rzeszowie, Krakowie
i na koniec w Bochni, gdzie
w 1899 zdał maturę. Dość
wcześnie rozpoczął życie
na własny rachunek, gdy nie
mogąc się pogodzić z ojcem
i macochą, jako szesnasto-
latek, opuścił dom i konty-
nuując naukę, utrzymywał
się z korepetycji. Po matu-
rze przeniósł się do Krakowa, gdzie zapisał się na studia
prawnicze. Po miesiącu jednak, dostawszy dobrą posadę
w dość ekskluzywnym Towarzystwie Wzajemnych Ubez-
pieczeń „Florianka”, zrezygnował ze studiowania i słuchał
– jak wspomina – „tylko dla zdobycia wiedzy” wykładów
Stanisława Tarnowskiego, ks. Pawlickiego, Wincentego Lu-
tosławskiego i Michała Bobrzyńskiego.
Jesienią 1902 roku ożenił się z Ireną z Lesieckich, z któ-
rą dochowali się czterech córek. Oboje łączył m.in. głęboki
patriotyzm, zaangażowanie społeczne (u Leona o zabarwie-
niu socjalistycznym), zainteresowanie muzyką (on grał po
amatorsku na skrzypcach, ona na fortepianie) i młodopolskie
umiłowanie poezji, głównie Słowackiego (zwłaszcza „Król
Duch” i „Beniowski”) i Norwida. Irena, nauczycielka, lubi-
ła szczególnie kontakty z młodzieżą; m.in. w ich domu był
od 1938 roku częstym gościem student polonistyki, Karol
Wojtyła. I czuł się tam chyba dobrze, bo oboje zachowali
do śmierci Jego przyjaźń. (Po śmierci Leona, już jako kar-
dynał Wojtyła odprawił w jego intencji mszę św. w pokoju
wdowy, co zaledwie pięć lat po Soborze było jeszcze rze-
czą dość niezwykłą).
Jeszcze w latach gimnazjalnych zafascynowały Leona
okolice Spisza, gdzie – jak wspominał – ludzie pytani czy są
Słowakami czy Polakami, odpowiadali: „nie wiemy, panie,
my katolicy”. Działalność dla tej ziemi stała się jego praw-
dziwą pasją tuż po I wojnie światowej.
Praca urzędnicza w Krakowie serdecznie go nudziła,
toteż skorzystał z pierwszej możliwości przejścia na eme-
ryturę, by móc więcej czasu spędzać w górach. Chcąc przy-
bliżyć te tereny do świata, postarał się o założenie agencji
pocztowej w Bukowinie Tatrzańskiej i był tu pierwszym
poczmistrzem. Później on i jego córka byli pierwszymi pra-
cownikami poczty w Jurgowie. Jako entuzjasta postępu tech-
nicznego doprowadził – w czasach, gdy jeszcze nie śniło się
o elektryfikacji okolicznych wsi (lata dwudzieste lub począ-
tek trzydziestych) – do zainstalowania turbiny na potoku
i w rezultacie Jurgów miał własne światło. Prowadził, naj-
pierw działając z ramienia Towarzystwa Szkoły Ludowej,
a po II wojnie na własną rękę, sporą bibliotekę, w której
oprócz literatury pięknej były też książki z zakresu gospo-
darstwa domowego, higieny i świadomego macierzyństwa.
Kupił komplet szkieł optycznych, aby dobierać odpowiednie
dla starszych dalekowidzów, którzy schodzili się do niego
z całej okolicy i którym później przywoził odpowiednie oku-
lary z Krakowa, oszczędzając im kłopotliwej (i kosztownej!)
wizyty w mieście u okulisty. W okresie międzywojennym
i po wojnie zabiegał o kształcenie jurgowskich dzieci. Pani
Weronika Tischnerowa (z Chowańców „od Krzystynioka”)
wspominała, jak chodził na wywiadówki i interesował się jej
nauką w krakowskim seminarium nauczycielskim, a Janko-
wi Haniaczykowi (synowi Elżbiety „od Siwego”) ofiarował
bezpłatnie pokój w swoim mieszkaniu w czasie jego kil-
kuletniej nauki w Krakowie. Do końca życia spędzał wiele
czasu w Jurgowie i żył jego problemami. Jeszcze w czerwcu
1968 roku, 89-letni, wędrował z plecakiem do wsi od mostu
w Czarnej Górze, bo autobus akurat nie kursował z powodu
zalania drogi. Zmarł parę miesięcy później, 9 września, prze-
żywszy jeszcze głęboko tragedię, jaką była dla niego wiado-
mość o wkroczeniu polskich wojsk do Czechosłowacji.
Kilka lat przed śmiercią, Leon Szkocki spisał swoje
wspomnienia związane ze Spiszem. Wybór z tych wspo-
mnień, dokonany przez Jadwigę Plucińską-Piksę przy udzia-
le ks. prof. Józefa Tischnera, ukazał się w 1992 r. w „Ha-
lach i Dziedzinach” nr 7(23). Ten tekst – wraz z nieznacznie
zmodyfikowaną notą wstępną redakcja gazety „Na Spiszu”
zobowiazała się przedrukować w następnym numerze.
Piotr Poźniak