background image
7
„Na Spiszu” nr 2 (75) 2010 r.
Tragedia kwietniowa pod Smoleńskiem wstrząsnęła
wszystkimi Polakami, ale szczególnie odczuły to rodziny
i znajomi zmarłych tragicznie pasażerów feralnego lotu na
uroczystości katyńskie. Wielu straciło bliskich i znajomych,
również ja straciłem znane mi osoby. Z trzema z nich mia-
łem możliwość zetknąć się osobiście lub przebywać dłużej
w ich towarzystwie. Do nich należą ś.p. prezydent RP Lech
Kaczyński, prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kur-
tyka oraz Katarzyna Doraczyńska z biura prezydenta.
Podczas nadzwyczajnego zjazdu Związku Podhalan
w listopadzie ubiegłego roku przybył na nasze związko-
we uroczystości wspomniany prezydent Lech Kaczyński.
Miałem zaszczyt prowadzić trzeci dzień Nadzwyczajnego
Zjazdu ZP, który miał miejsce 08.11.2009 w Nowym Targu.
Pomimo spóźnienia na uroczystości na nowotarskim rynku
(samolot prezydencki z powodu gęstej mgły musiał lądować
w Katowicach, skąd prezydent samochodem przybył do No-
wego Targu) Prezydent RP starał się wynagrodzić oczeki-
wanie serdecznością, słowami i przede wszystkim ciepłym
stosunkiem do stykających się z Nim osób. Przez cały dzień
zjazdu: na rynku nowotarskim w sali MOKu podczas zjazdu,
na konferencji prasowej, podczas obiadu odczuwałem ciepło
serdeczność od Osoby Prezydenta, w którego towarzystwie
przebywałem. Chyba dopiero wtedy przekonałem się tak na-
prawdę o czym po śmierci głosiły media: Lech Kaczyński
okazał się miłym, serdecznym człowiekiem.
Kolejne spotkanie z Prezydentem podczas Światowych
Igrzysk Polonijnych zimą tego roku potwierdziły moje od-
czucia. Podczas konferencji prasowej i poczęstunku mia-
łem możliwość zetknięcia się z Prezydentem RP i wyraz
twarzy potwierdził że prezydent zapamiętał nasze pierwsze
spotkanie.
Z Jego osobą nie rozerwalnie związana była Katarzyna
Doraczyńska, z którą wiele godzin spędziliśmy przy ustala-
niu wizyt Prezydenta na Podhalu. Przeprowadziliśmy wie-
le rozmów, aby właściwie przygotować się na przylot Pre-
zydenta RP na uroczystości góralskie. Zachowałem zdjęcie
z zakopiańskiej karczmy gdzie w wolnej chwili mogliśmy
porozmawiać o róż-
nych sprawach. Trud-
no mi uwierzyć, że
była to nasza ostatnia
rozmowa.
Najwięcej wspo-
mnień pozostało mi
ze spotkań z Prezesem
IPN Januszem Kur-
tyką. W jesieni 1979
roku znaleźliśmy się
wspólnie na pierwszym roku studiów historycznych Uni-
wersytetu Jagiellońskiego. Miałem przyjemność poznać
go dobrze ponieważ nasz rocznik był nie liczny, około 30
osób. Janusz od początku
studiów ambitnie zdo-
bywał wiedzę, chyba od
początku planował ka-
rierę naukową. Kiedy
współtworzył Niezależ-
ne Zrzeszenie Studentów
UJ w 1980 roku przejęci
ideami solidarnościowy-
mi chodziliśmy na spo-
tkania, planowaliśmy.
Chyba wszystkim udzie-
lał się entuzjazm tamte-
go czasu. W stanie wo-
jennym kontakty nasze
osłabły, Janusz uczest-
niczył w spotkaniach,
o których wielu nie wie-
działo, część pokończyła studia, część rozpoczęła inne kie-
runki, krótko mówiąc rozeszły się nasze drogi. Kiedy Janusz
rozpoczął doktorat i pracę w PAN, ja kończyłem historię
i studiowałem drugi kierunek etnografię. Janusza nie spo-
tykałem ale wiele o nim słyszałem. Dopiero w 2000 roku
zetknąłem się z nim osobiście podczas pracy naukowej nad
monografią Spisza pisaną przez naukowców z kilku krajów.
Janusz napisał artykuł na temat średniowiecznego Spisza, ja
zostałem autorem dziejów Spisza podczas II Wojny Świato-
wej. Mieliśmy okazję dłużej porozmawiać na tematy spiskie,
wspólnych studiów. Ostatni kontakt z Januszem był telefo-
niczny proponował wspólne spotkanie w górach, gdzie czę-
sto wypoczywał, gdy był zmęczony ludźmi, polityką. Dziś
żałuję, że odmówiłem spotkania, ale miałem zaplanowany
wyjazd rodzinny za granicę.
Tak naprawdę dopiero po Jego śmierci dowiedziałem się
jak wiele dokonał podczas swojego życia, jak aktywnie spę-
dził 50 lat wcielając w czyn swoje marzenia i idee. Jestem
dumny, że miałem możliwość znać takiego kolegę.
Julian Kowalczyk
Znałem ofiary Smoleńska