background image
„Na Spiszu” nr 1 (74) 2010 r.
26
„Na lusterku mojego
Nissana Altimy
wisi góralski kapelusz”
Ola Kuruc, Chicago
Czerwiec 2002 – ta data
zapadła głęboko w pamięci
Oli Kuruc. Żegnała wtedy
nie tylko szkołę, ale i dom,
znajomych oraz rodzinne
Łapsze Wyżne. Rodzice Oli
postanowili zabrać ją wraz
z ośmiorgiem rodzeństwa
Za Wielką Wodę i tam za-
cząć nowe życie. Taki plan
podburzył nastolatkę, która
już zadomowiła się w gim-
nazjum. Uwielbiała swo-
ją zwariowaną klasę i sama
przodowała w wygłupach.
Rówieśnicy wnet zauwa-
żyli, że stała się oczkiem
w głowie wychowawczyni.
Bardzo miło wspominam zwłaszcza panią Edytę Magie-
– nie ukrywa Ola. Podczas sprzątania świata nad Jezio-
rem Czorsztyńskim tak dotrzymywała kroku wychowaw-
czyni, że przewróciła się na kamiennym słupie wprost pod
jej nogi. Cała Ola.
Polskę odwiedziła już dwa razy, więc podróż samolotem
przestała być dla niej atrakcją. Lot Boingiem do Chicago, jej
nowego domu, trwa nawet 10 godzin. Większość Spiszaków
zna tę trasę na pamięć. Któż nie był w Ameryce? Droga wie-
dzie przez Danię, Grenlandię, gdzie z niebieskiej toni oce-
anu wystają góry lodowe niczym diamenty, Kanadę i krainę
Pięciu Jezior. Coś prawdziwego musi być w opowieściach
o amerykańskim dobrobycie skoro w samolocie znad foteli
wystaje kilkanaście barwnych chustek góralskich… Kiedy
samolot ląduje, Polacy klaszczą. Tylko u nas zakorzeniła
się ta tradycja.
Jak znaleźć Olę w wielotysięcznym mieście góralskiej
Polonii? Wieczorami przeważnie bawi się w polskich klu-
bach i dyskotekach. „Orion” na ulicy Pulaski, góralska
„Watra”, „Martini” czy pobliski „Blue Sky” to jej ulubione
miejsca, gdzie spotyka się ze swoją paczką znajomych. Ży-
cie nocne w Chicago jest nieporównywalnie ciekawsze niż
dawne spotkania na ławeczkach albo w łapszańskim „Ka-
mertonie”. To rekompensata za pracowity dzień.
Za dnia Ola pracuje i uczy się w amerykańskiej szko-
le. Nie chce tak jak większość emigrantów sprzątać na tzw.
domkach albo pilnować Amerykanom dzieci. Ma swoje
marzenia związane z chłopakiem, oczywiście Polakiem.
W dzielnicy, gdzie mieszka rodzina Oli co drugi dom zdobi
biało czerwona flaga. Zaparkowane na chodniku auta oży-
wia logo harnasia z ciupagą. Samochód Oli to ten z kape-
luszem i piórkiem. Obowiązkowo są w nim płyty z góral-
ską muzyką.
Ola nie wyobraża sobie życia poza polskim Chicago,
mimo że widziała już ciekawsze miejsca. Plaże i piasek Flo-
rydy są za gorące dla góralki, a w New Jersey panuje miejska
ciasnota. Jedynie góry w Colorado kojarzą się jej z polskimi
widokami Tatr. Tęskni za nimi, chociaż w stroju góralskim
wygląda jak latynoska. – Kiedy jestem w sklepie i sprzedaje
Meksykanka, mówi do mnie po hiszpańsku. W szkole też py-
tali mnie czy mam meksykańskie korzenie – śmieje się Ola.
Od czerwca 2002 roku pustym domem Kuruców opieku-
je się babcia. To za nią Ola tęskni najbardziej. Chociaż sama
przyznaje, że życie w Ameryce jest na luzie, to będąc tysiące
kilometrów od domu kocha Łapsze jeszcze bardziej. O miej-
scowości, gdzie czas płynie wolniej, a drogi są węższe w po-
równaniu z amerykańskimi przypomina jej pluszowy misio
z zielonym beretem – prezent pożegnalny od klasy IB.
„Dziewczyny? Pewnie
nadal wzdychają…”
Krzysztof Kowalczyk, Kraków
Jego aktualny adres zamieszkania to ul. Podzamcze 1.
Kto kiedykolwiek spacerował krakowskimi Plantami wie, że
chodzi o budynek pod samymi murami Wawelu, w sąsiedz-
twie domu kronikarza Jana Długosza. Nie każdemu dane
jest zamieszkać w takiej okolicy, gdzie mieszkania kosztu-
ją nawet kilkaset tysięcy złotych. Obecny dom dwudziesto-
dwulatka ze Spisza to jedna z pierwszych neogotyckich bu-
dowli Krakowa. Czerwona cegła z kamiennymi sterczynami
i herbami kapituły katedralnej oraz Watykanu, a w środku
Ich nowy Spisz
Dla niektórych młodych Spiszaków życie zaczęło się dopiera poza Spiszem.
Nie ważne czy 100 km czy tysiące mil od Spisza. Zwyczajnie wyszli poza uporządkowaną
codzienność swojej małej ojczyzny, by poznać przeznaczenie. To jak podróż do własnej
Ziemi Obiecanej – celu najwyższego. Podążanie za sensem życia nie przeszkadza jednak myśleć
o swoim domu na Spiszu ze szczyptą sentymentu
Ola oprócz dużej rodziny
w Chicago ma swoją małą
chrześnicę
Ola oprócz dużej rodziny
w Chicago ma swoją małą
chrześnicę