background image
23
„Na Spiszu” nr 1 (74) 2010 r.
nocne. Ubrano nas w angielskie mun-
dury z polskimi dystynkcjami woj-
skowymi. Po zakończeniu szkolenia
Brygadę przeniesiono do Egiptu, do
Aleksandrii. Nasz obóz wojskowy był
położony ok. 3 mile od Aleksandrii.
- A co się stało z pozostałymi
kolegami?
- Jaś Gryglak poszedł do oddziału
karabinów maszynowych a Tadek Du-
dek został wcielony do kawalerii.
- Jak dalej potoczyły się pańskie
losy?
- Po pewnym czasie wysłano nas
na pierwszą linię bojową. Tutaj wal-
czyliśmy kilka miesięcy. Następnie
wycofano nas z linii frontu i przewie-
ziono wojennym okrętem do Tobru-
ku. W Tobruku mieliśmy za zadanie
obronę tego miasta. Tutaj walczyli-
śmy w Brygadzie do czasu przyjazdu
marszałka Montgomery'ego. Decyzją
Marszałka przystąpiliśmy do kontrata-
ku, Odepchnęliśmy Niemców. Front
na pewien czas się tam zatrzymał. Był
rok 1941. Stąd wycofano nas do obo-
zu pod Aleksandrię. Otrzymaliśmy ty-
godniowy urlop. Zwiedzaliśmy wów-
czas okolice.
A co z wymarzoną służbą
w marynarce?
- Nadszedł rozkaz, że kto chce wal-
czyć w określonej formacji, ma się do
takiej zgłosić. Do marynarki, gdzie się
wreszcie dostałem, zgłosiło się wielu
chętnych. Ulokowano nas w Port Sal-
dzie. Tutaj znajdowały się statki han-
dlowe wypełnione jeńcami wojenny-
mi. Otrzymaliśmy zadanie: eskortować
jeńców do Europy. Opłynęliśmy do-
okoła Afrykę i wylądowaliśmy w Glas-
gow. Przekazaliśmy jeńców Anglikom.
To wielkie szczęście, że nie zbombar-
dowano naszego konwoju.
W Anglii przydzielono żołnierzy
zgodnie z ich życzeniem. Ja trafiłem do
marynarki. Baza była w Glasgow. Po
przejściu przeszkolenia dostałem przy-
dział na polski statek wojenny „Bły-
skawica", do maszynowni. Na „Bły-
skawicy" brałem udział w różnych
konwojach. Najpierw był Atlantyk,
później pływaliśmy ku brzegom Norwegii ostrzeliwać Niemców. Wykonywali-
śmy różne patrole, do czasu desantu na wybrzeże Afryki Północnej. Pływaliśmy
pod dowództwem angielskim, ale dosyć często, gdy patrolowaliśmy Atlantyk albo
wykonywaliśmy inne zadania dowódz-
two przekazywano Polakowi.
W Gibraltarze przygotowywano
desant na Afrykę. Wzięliśmy w tym
udział. Najpierw dotarliśmy do Algie-
ru, gdzie francuska flota marszałka Pe-
taina nie chciała walczyć. Okrążyliśmy
ich i daliśmy im ultimatum - kapitula-
cja albo śmierć. Francuzi skapitulowa-
li. Następnie popłynęliśmy do Tuni-
su. Stąd ostrzeliwaliśmy różne pozycje
włoskie m.in. na Sycylii. Po wypły-
nięciu z portu zostaliśmy zaatakowani
przez niemieckie samoloty. Zrzucono
bomby. Wprawdzie udało się nam wy-
mknąć, ale zostaliśmy trafieni. Zginę-
ło wtedy pięciu marynarzy. Zdołaliśmy
załatać dziurę w okręcie i wróciliśmy
do Gibraltaru. Anglicy byli zdziwieni,
że „Błyskawica” nie zatonęła. Otrzy-
mali bowiem informację o zaginięciu
statku. Jak się okazało informacja do-
tyczyła angielskiej „Błyskawicy".
Z Gibraltaru dopłynęliśmy do An-
glii, aby dokonać naprawy naszego stat-
ku. Dano nam parę dni urlopu. Mnie
wówczas „wyokrętowano".
- Czy na tym koniec wojennych zmagań?
- Niezupełnie. Walczyłem jeszcze w Normandii.
Pod koniec wojny znalazłem się w Oxfordzie. Przeszedłem do cywila i za-
cząłem poszukiwać, pracy. Pierwszą pracę otrzymałem w fabryce papieru.
NA ORP „BŁYSKAWICA”
Kaplica Ogród Oliwny Jerozolima-
Palestyna wycieczka, pierwszy z pra-
wej klęczy A. Kiedziuch IX 1940
Na ćwiczeniach artyleryjnych Palestyna lipiec 1940