background image
„Na Spiszu” nr 1 (74) 2010 r.
22
Rozmowa przeprowadzona z An-
tonim Kiedziuchem, Spiszakiem na 
stałe zamieszkałym w Wielkiej Bry-
tanii, z okazji zjazdu kombatantów 
II wojny światowej w Warszawie we 
wrześniu  br.  –  przedruk  wywiadu 
z „Na Spiszu” nr 19-20 z 1992 roku.
- Proszę przedstawić czytelnikom
swoje losy od momentu wybuchu II
wojny światowej.
- Wybuch wojny zastał mnie w in-
ternacie w Warszawie, gdzie chodzi-
łem do gimnazjum. Po powrocie do
domu, na Spisz w październiku 1939
r. zostałem skierowany do Gimnazjum
WALCZYŁEM
ORP Błyskawica 1940
w Kiežmarku. Tam, razem z kilkoma kolegami, skontaktowałem się z dwoma
polskimi lotnikami. Poinformowali nas o możliwościach dotarcia do polskiej ar-
mii formującej się na Zachodzie. Lotnicy poprzez Słowację podążali na Węgry.
Zatrzymali się chwilowo u wujka mojego kolegi -Tadka Dudka. Niestety, córka
gospodarza doniosła miejscowej policji, że w ich domu przebywają polscy lotni-
cy. Na skutek donosu zostali zatrzymani i uwięzieni.
- A co się stało z wami?
- Abyśmy nie mieli kontaktu z Polakami, przeniesiono nas do gimnazjum
w Lewoczy. Tam uczęszczałem do klasy maturalnej m.in. z Jasiem Gryglakiem,
z Ludwikiem Sołtysem i Rudkiem Payerhinem z Łapsz Wyżnych, z Żołądkiem
z Frydmana i Pitkiem z Dursztyna. Pewnej soboty zebraliśmy się razem i posta-
nowiliśmy opuścić szkołę i dotrzeć do Wojska Polskiego. Z takim pomysłem wy-
szedł Jaś Gryglak na co i ja przystałem. Trzeci, Tadek Dudek nie był na spotkaniu,
ale wiedziało naszym zamiarze. Nie braliśmy go pod uwagę, gdyż był on jeszcze
za młody do wojska (miał 16 lat). Zdecydowaliśmy się wyruszyć w niedzielę.
- Jak przebiegała trasa ucieczki do polskiego wojska?
- Spotkaliśmy się (ja i Jaś Gryglak) na stacji kolejowej. Okazało się, że był
tam i Dudek, który nas obserwował. W końcu kupiliśmy wszyscy trzej bilety na
przejazd do granicy węgierskiej przed Koszycami. Stamtąd dotarliśmy do Bu-
dapesztu, gdzie wystawiono nam paszporty na nowe nazwiska. Z Budapesztu -
do granicy jugosłowiańskiej. Rozlokowano nas w kwaterach prywatnych, gdzie
mieliśmy odpocząć przed nocnym przekroczeniem granicy. Po przebyciu grani-
cy zapakowano nas w pociąg i dowieziono do Zagrzebia. Tam rozlokowano nas
- kandydatów na żołnierzy-w miejscowej szkole. Gdy uzbierało się nas w ilości
niezbędnej do załadowania całego, pociągu wyjechaliśmy w kierunku włoskiej
granicy. Niestety pociąg nasz został zawrócony z trasy i skierowany do Grecji
do Salonik. Z Salonik przewieziono nas do Turcji. Po paru dniach dotarliśmy do
Syrii, skąd następnie do Palestyny. Tutaj zaczęto formować jednostki wojsko-
we a przydział odbywał się zazwyczaj wg życzenia kandydata. Ja zgłosiłem się
do marynarki. Powiedziano mi, „na razie marynarkę muszę sobie wybić z gło-
wy". Zaproponowano mi artylerię. Wylądowałem więc w Lotnam, w artylerii,
gdzie formowano Brygadę Karpacką. Tutaj przeszliśmy ćwiczenia i manewry