background image
35
„Na Spiszu” nr 4 (73) 2009 r.
Ciekawy świat przyrody
Sikora bogatka o pięknej łacińskiej nazwie Parus ma-
jor jest naszą najbardziej znaną i największą sikorą choć
waży zaledwie 18- 20 g. Pozostaje na czas zimy i jest naj-
częstszym gościem w naszych karmnikach, zwracając uwa-
gę swoim żółtym
brzuszkiem i pier-
sią z czarnym kra-
watem pośrodku.
Na małej główce
z ciemnym bereci-
kiem ma biały po-
liczek w czarnej
otoczce. W ciepłe
zimowe dni zgrab-
nie porusza się
wśród krzewów i gałęzi, podśpiewując przy tym wesoło „ci-
cibe” lub ostrzegawczo „teterem”. A kiedy mocniej zaświe-
ci lutowe słońce jako jedna z pierwszych zapowiada nad-
chodzącą wiosnę. Żywi się drobnymi owadami, znakomicie
chroniąc drzewa przed szkodnikami. Chętnie gnieździ się
w budkach, dziu-
plach, a czasem
w takich zaskaku-
jących miejscach
jak np. skrzynki na
listy. Zima dla ta-
kich małych stwo-
rzeń jest najtrud-
niejszym czasem,
potrzebują one
wtedy pożywnego pokarmu. Wiele z nich ginie w mroźne
noce. Dlatego w taki zimowy czas podrzućmy do karmni-
ka trochę okruchów i ziaren, czasem małą słoninkę – a ten
mały ptaszek (i zapewne wiele innych) odwdzięczy nam się
z nawiązką wiosną i latem.
Płucnica islandzka zwana też tarczownicą (Cetraria
islandcia) – to malutka roślinka z grupy porostów. Porosty
są ciekawym połączeniem dwóch odrębnych organizmów
glonu i grzyba żyjących razem w nierozerwalnej zależności
zwanej symbiozą. Płucnicę islandzką spotykamy często spo-
glądając na gałęzie świerków, które przez to wyglądają jak-
by posrebrzone, pokryte pomarszczoną, krzaczkowatą po-
pielatą ozdobą. Te małe srebrzyste kępki porostu świadczą
o wyjątkowej czystości powietrza, na próżno więc ich szu-
kać w miastach. Płucnica znakomicie radzi sobie w trud-
nych warunkach w surowym górskim klimacie, zresztą jak
wszystkie porosty. Zawiera sporo substancji gorzkich i wy-
krztuśnych stąd wykorzystywana jest w lecznictwie jako
składnik leków przeciwkaszlowych i przeciwskurczowych.
W czasach głodu dodawano ją po zmieleniu do mąki. Jest
przysmakiem wielu zwierząt szczególnie zimą. A lasom na-
szym nadaje zaczarowanego wyglądu.
B.K.
F
ranciszek
c
howaniec
s
uchowion
Wspomnienie święta
Niepokalanego Poczęcia
Matki Bożej w dniu 8 grudnia
1944 i 1946 roku
Wojna była dla ludzi w Polsce bardzo ciężkim przeżyciem.
W grudniu 1944 roku wszyscy cieszyli się z wieści, które sy-
gnalizowały jej zakończenie. Zbliżało się wyzwolenie i zbli-
żało się kolejne Boże Narodzenie. Zanim to się stało musie-
li przeżyć kolejne chwile nędzy, wiele strachu i upokorzeń.
Władze niemieckie w czasie wojny urządzały różne akcje re-
presyjne. Brali w nich udział żołnierze w mundurach niemiec-
kich i tzw. własowcy, czyli Ukraińcy walczący u boku radziec-
kiego gen. Własowa, który przeszedł z wojskiem na stronę
niemiecką, walcząc wspólnie z Niemcami niby o swą wolną
Ukrainę. We wojnę po wsiach wyznaczano ludzi na roboty
w Niemczech, zabierano siłą wozaków do pomocy na froncie
wschodnim nawet razem z końmi. Tak było choćby w przy-
padku Franciszka Kramarza. Inną postacią represji były tzw.
zsypki zboża i innych artykułów rolnych (urzędowo ustalo-
ne obowiązkowe dostawy). Jak ktoś nie dostarczył np. zbo-
ża był poszukiwany, albo represjonowano rodzinę. Zabierano
ludziom krowy, o świniach nie było mowy, bo w tym czasie
gazdowie już ich nie mieli. Działo się to często, mimo że pa-
nowała bieda, a ludność przymierała głodem, tylko nieznacznie
łagodzonym poprzez przemyt od strony Spisza. Inną poważną
akcją władz okupacyjnych było wyszukiwanie, legitymowa-
nie i zabieranie Warszawiaków. W Bukowinie Tatrzańskiej
schroniło się bowiem po upadku Powstania Warszawskiego
ok. 600 mieszkańców stolicy. Wokół tej sprawy dla wszyst-
kich też było wiele innych komplikacji. Gdy zbliżał się
Franciszek Chowaniec-Suchowion w towarzystwie
Sylwestra Pytla - wójta gminy, Franciszka Waliczka -
przewodniczącego Rady Gminy Bukowina Tatrzańska.
W drugim rzędzie: Józef Gombos, Witold Gogola
i Andrzej Pawlak