background image
„Na Spiszu” nr 4 (73) 2009 r.
42
Spisz od kuchni
Tak roboczo określił charakter naszej listopadowej
eskapady pan Janusz Konieczniak - Prezes Koła Przewod-
ników Tatrzańskich im. M. Sieczki w Krakowie. Okazało
się, że Polski Spisz można – jeśli nie ma nadmiaru czasu
- ekspresowo przemierzyć tylko w cztery godziny. „Co
nagle to po diable” i musiałem opracować metodę nazwa-
ną „migawkową” , aby odwiedzającym naszą spiską ziemię
w tak krótkim czasie gościom coś jednak utkwiło w pamięci
. Gośćmi byli tym razem Przewodnicy Tatrzańscy. Wypeł-
niając autokar do ostatniego miejsca autobus potwierdzili
ogromne zainteresowanie naszą Ojcowizną i sąsiedztwem
spisko-podhalańskim.
Dla powodzenia wycieczki ważny był wybór punktu
początkowego, czyli parkingu przed kościołem w Bukowi-
nie Tatrzańskiej. Dalej przez Łysą Polanę, Jaworzynę, Pod-
spady, Jurgów, Czarną Górę, Trybsz, Nową Białą, Krem-
pachy, Frydman, Falsztyn, Niedzicę, Łapsze Niżne, Łapsze
Wyżne, Łapszankę, Rzepiska. Powrót do Bukowiny przez
most im. Jana Plucińskiego na rzece Białce. Pewnym za-
skoczeniem dla niektórych uczestników był przejazd przez
Łysą Polanę, Jaworzynę i Podspady. Była to dobra okazja
do przypomnienia powikłanym wydarzeń, potyczek zbroj-
nych i dyplomatycznych. Zdarzeń, które utrwaliły współ-
czesną mapę polityczną.
Jaworzyna zasługuje na szczególne wyróżnienie, bę-
dąc przez wieki ostoją dzikiej zwierzyny i terenem bogatej
gospodarki pasterskiej. Co najmniej 200 lat Jaworzyna od-
grywała rolę ważnego lokalnego ośrodka przemysłowego
dla wielu wsi pod Tatrami. Pomiędzy 1918-1924 polskie
elity podjęły walkę o inkorporację całego katastru Jurgowa
w skład Państwa Polskiego. Przyświecała im przy tym idea,
aby pomiędzy Jurgowem a Jaworzyną powstał drugi - obok
Zakopanego - kurort o charakterze stacji klimatycznej, bę-
dący jednocześnie bazą wypadową dla turystów podąża-
jących w stronę głównej grani Tatr. Gdyby do tego doszło,
dziś w stronę gór furmani z Jurgowa, Czarnej Góry i Rzepisk
„wieźli by se” turystów na Polanę Białej Wody, może funk-
cjonowałby tam parking, coś na kształt tego na Włosienicy
przy Morskim Oku, bo jeszcze w XIX w. dolinę odwiedza-
li turyści, głównie Polacy, gdyż właśnie tędy chodzono na
Rysy. Komu nie po drodze byłby Polski Grzebień i Rysy,
mógłby wybrać równie atrakcyjną trasę Doliną Jaworową
i odpocząć na Gałajdowej Polanie, gdzie dawniej stały szała-
sy i szopy na siano (do czasów Hohenlohego często nocowali
tutaj turyści), a podążając w stronę majestatycznego Lodo-
wego nacieszyć oczy Pięcioma Stawami Spiskimi.
W Czarnej Górze Zagórą zwróciłem naszym gościom
uwagę na pięknie wkomponowany w otoczenie kościół.
Wszyscy z zaciekawieniem wysłuchali opowieści o nie-
zwykłym pracowitym i pełnym fantazji Cystersie - księ-
dzu Hubercie Kasztelanie, przybyłym do Czarnej Góry
dla poratowania zdrowia po przebytym zawale. Goście
z zaskoczeniem odkryli grób śp. ks. Hugo Leszczyńskiego,
znajdujący się przy pomniku Jana Pawła II. Okazało się, że
księdza wielu przewodników poznało osobiście jako m.in.
wielkiego miłośnika gór. Nasi goście nie wiedzieli jednak
wcześniej, że ekshumowane zwłoki księdza spoczywa-
ją obok kościoła PW Przemienienia Pańskiego w Czarnej
Górze. Oczarowany górami i góralami ksiądz Hugo prosił
swojego następcę księdza Huberta, aby mógł spocząć w na-
szej ziemi. Przy grobie pan Janusz Konieczniak opowiedział
, że ksiądz Hugo zdał egzamin na Przewodnika Tatrzań-
skiego. Jednak jego członkostwa w kole przewodników nie
ujawniano ze względu na to, że był duchownym. Takie były
czasy… Bardzo często odwiedzał Tatry, nawiązując nowe
przyjaźnie na szlaku. Był człowiekiem niezwykłej kultury
osobistej i dużej wiedzy z odpowiednim dystansem do spraw
tego świata. Nie przypadkowo chyba trafił w jego ręce je-
den z egzemplarzy tzw. „Raportu taterników”, w którym
opisano zbrodniczą pacyfikację górników w Kopalni „Wu-
jek” na początku stanu wojennego w 1981 roku. Opowieści
towarzyszyła zaduma, ale i radość z uczestnictwa w spotka-
niu przy grobie bratniej duszy. Jeden z obecnych stwierdził,
że to już jest wystarczającą przyczyną do przyjazdu na
Spisz i zarazem nagrodą – wywołującą niezwykłe emocje
i wspomnienia – dla wszystkich.
Przeżyłem pewne zaskoczenie związane z przełomem
Białki i Obłazową. Dojście do skałki okazało się utrudnio-
ne z powodu płotów i dzikich ścieżek po ornym, gliniastym