background image
„Na Spiszu” nr 4 (73) 2009 r.
28
tworzonego pod przymusem Państwowego Gospodarstwa
Rolnego / PGR / zesłaniem do obozu pracy zostali ukara-
ni Józef Kalata i Paweł Gelatka. Nadzieja przybyszów na
polepszenie ich życia prysnęła na skutek dokonanej przy-
musowej kolektywizacji indywidualnych gospodarstw rol-
nych. ZIEMIĘ DANĄ - ODEBRANO. Wieś Żakowce przy-
należy do powiatu kieżmarskiego i znajduje się w obrębie
W środku dr Ivan Chalupecky z Levoczy,
wybitny znawca Spisza
Minęły czasy przywiązania do ziemi. Jeszcze 30 lat temu
tylko nieliczni decydowali się zostawić rodziców na gospodar-
ce i jechać w wielki świat po wiedzę. Na takich mówiło się we
wsi, że to panocek albo panicka, którym miasta się zachciało.
Teraz trudno sobie wyobrazić, aby młodzi Spiszacy poprzesta-
wali na średnim wykształceniu. Co roku stają do wyścigu po
indeksy najlepszych polskich uczelni. Kraków, Katowice, Wro-
cław, Warszawa, Kielce, Bydgoszcz to tylko niektóre miasta,
goszczące naszą młodzież studencką. Wszystkie one stanowią
furtkę do wymarzonej przyszłości. Tylko od studentów zale-
ży czy zamkną za sobą tę furtkę i zostaną w wielkich miastach
czy wrócą tam, gdzie ich korzenie – na Spisz. „Kiedy mówi-
łam, że idę na pole wszyscy patrzyli na mnie ze zdziwieniem.
Pytali, gdzie mam pole w środku miasta. Teraz wychodzę po
prostu na zewnątrz”
Karolina Pietruś, Bydgoszcz
Gwary spiskiej nie da się oduczyć nawet mieszkając 600
km od domu. Wie o tym Karolina, którą halny rzucił gdzieś
hen daleko do północnej Polski. Na studia do obcego miasta
zawieźli ją rodzice. Kiedy odjechali, Karolina została sama jak
palec w Bydgoszczy. Jej wizytówką na studiach jest pochodze-
nie. Nie wstydzi mówić się, że jest ze Spisza, bo ludzie przy-
jemnie reagują na górali. Ale kiedy pada hasło Kacwin znajomi
nawet nie kojarzą, że to na południu. Karolina wraca do domu
na ferie, święta i wakacje. Chociaż przebycie 600 km zajmuje
jej cały dzień, nie zrezygnowała ostatnio nawet z dnia Wszyst-
kich Świętych. Góry, lasy, czyste rzeki i wszechobecny spokój
to przyczyny jej powrotów do Kacwina. Same jednak walory
Wyjechali po wykształcenie
Rozpoczynamy cykl wspomnień i opisów losów młodych Spiszaków,
którzy znaleźli się poza swoją małą ojczyzną
przyrodnicze byłyby niczym,
gdyby nie czekała na nią stę-
skniona mama, zapracowa-
ny tata, niewygadane siostry
i mały Kubuś. To właśnie
5-letni brat jest miernikiem
przyjazdów Karoliny do Ka-
cwina. Z każdym powrotem
starszej siostry jest większy
i mądrzejszy, co uświadamia
Karolinie ile przegapiła. Dom
kojarzy się jej z wielkim nic
nie robieniem (jeśli chodzi
o naukę). Stara się być wtedy
w 100 % dla rodziny. Zapełnione ulice, zwarte budynki i wiel-
komiejski rytm życia nie przeszkadzają jej lubić Bydgoszczy.
W wolnym czasie spaceruje po Starym Mieście i obserwuje
gołębie. Żyjąc poza domem sama musi dbać o bilety, płacenie
rachunków, zakupy i posiłki. Na szczęście głowę na karku za-
wdzięcza wychowaniu na wsi, które powoduje, że jest bardziej
zaradna od rówieśników. Obrotność – może to cecha wyróżnia-
jąca górali w wielkich miastach? Celem Karoliny jest zawód
lekarza. Mimo, że kiedyś jeździła na konkursy historyczne, gra-
ła w piłkę ręczną, szachy i była częścią zespołu regionalnego,
wybrała zupełnie inne zajęcie na przyszłość. Nie było przy-
padkiem, że to właśnie Karolina tłumaczyła koleżankom bio-
logię na korytarzu szkolnym… Teraz już jako studentka me-
dycyny zastanawia się nad swoją specjalizacją, która zależy od
Euro Regionu TATRY, lecz do tej pory nie ma porozumienia
o charakterze partnerskim z Gminą Łapsze Niżne, z której
obszaru wyemigrowała do Żakowiec duża grupa ludności
o której nie powinniśmy zapominać. Partnerskimi gminami
Żakowiec są obecnie Mszana Dolna i Niedźwiedź. Apeluję
do władz gminy Łapsze Niżne oraz do kierownictw organiza-
cji społeczno- kulturalnych, aby zechciały nawiązać kontakt
z naszymi rodakami oraz z ich potomkami w Żakowcach ce-
lem nadrobienia bardzo utrudnionych w poprzednich latach
kontaktach wzajemnych. Nie dzieli nas już granica, żyjemy
w jednym Euroregionie, nie mamy powodu udawać wzajem-
nych niechęci, wszak jesteśmy BRAĆMI. Mamy wspaniałe
zespoły regionalne, których kunsztem możemy się podzielić,
aby rozgrzać oziębione nieraz uczucia wspólnoty pochodze-
nia i macierzystego języka. Dzisiaj już wielu przesiedleńców
z Zamagury tworzących po wojnie nową społeczność Żako-
wiec spoczywa obok siebie na miejscowym cmentarzu, na
którym zniknęły już nagrobki z napisami niemieckimi. Na-
zwiska istniejące na pomnikach mogił są często jedynymi
świadectwami pochodzenia zmarłych. Dbajmy o stan grafiki
ich nagrobków.
Franciszek Payerhin
GGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGG