background image
„Na Spiszu” nr 1-2 (70-71) 2009 r.
30
przez wieki wieś funkcjonowała sobie w lasach jako polska
wyspa posługująca się w zasadniczym trzonie polską gwarą.
Podejmowano próby przyporządkowania jej pobliskiej sło-
wackiej nacji, ale w góralskiej duszy stale tliła się jednak tę-
sknota do starej polskiej Ojczyzny. Ciekawość dla tego przy-
padku zaprowadziła grupę Spiszaków i Podhalan trzy lata
temu na Węgry, gdzie prawie nikogo nie znaliśmy, a gdzie
poznaliśmy sympatyczne środowisko polonijne. Zaskoczy-
ło nas przyjazne Polakom stanowisko węgierskich władz
państwowych i samorządowych oraz księży.
Uczestniczyliśmy w polowej mszy świętej
odprawianej pod kamiennym krzyżem, który
stał przed kościołem. Obserwowaliśmy twa-
rze ludzi, którzy teraz coraz częściej żenią
się z Węgrami i mówią niezrozumiałym ję-
zykiem. Jednak duch polski pozostał, o czym
świadczy miłość do ziemi mimo wysiedlenia
przed 70 laty i szacunek do grobów ojców
spoczywających na starym opuszczonym
cmentarzu. Za komuny także na Węgrzech
były utrudnienia dla wierzących. Teraz mogą
się spotykać co roku w trzecią niedzielę lip-
ca, modlić się i manifestować przywiązanie
do wiary chrześcijańskiej, wspominać odle-
głą do niedawna Polskę. Ta Polska stała się
bliska po nawiązaniu kontaktów z Białką Ta-
trzańską. Potomkowie polskich górali i towa-
rzyszący im rodowici Węgrzy już drugi raz uczestniczyli
w białczańskim odpuście na ŚW. Szymona i Judę Tadeusza.
Towarzyszą temu kolejne kontakty i spotkania towarzyskie.
W czasie jednego z nich padł pomysł, aby delegacja z bu-
kowiańskiej gminy uczestniczyła w ceremonii odsłonięcia
tablicy pamiątkowej poświęconej Franciszkowi II Rakocze-
mu, przywódcy węgierskiego powstania, który był bardzo
związany z Polakami. Tablica była wmurowana w okresie
międzywojennym na ścianie kościoła Świętego Krzyża na
Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Jej odnowieniem
zajął się teraz ambasador Węgier przy wsparciu polskiej in-
stytucji jaką jest Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
Przed 10 laty odwiedziłem Ambasadę Węgier w Warszawie
z propozycją kilku imprez turystycznych, zwłaszcza z wy-
korzystaniem promocji węgierskiego wina,
a w związku z tym piwnic we Frydmanie
i zamku w Niedzicy. Rozmawiałem z panem
Imre Molnarem także o jego propozycjach
kontaktów dwustronnych. Zaskoczył mnie
pytaniem, czy znam Kuruców w Bukowinie
? Czas płynął, życie nie pozwalało na realiza-
cję marzeń i wydawało się, że ze wszystkie-
go nici. Jednak w zeszłym roku poproszono
mnie do roli przewodnika po Podhalu i Spiszu
dla przebywającej na feriach młodzieży polo-
nijnej z Węgier. Autobus czekał koło kościoła
w Bukowinie. Gdy otwarły się drzwi zobaczy-
łem znajomą skądś twarz. Prawie jednocześnie
wykrzyknęliśmy nasze nazwiska. Niech pan
zaprowadzi nas do naszych Kuruców, poprosił
od razu na wstępie pan Molnar. Na Rusińskim
Wierchu wokół domu Jana Kuruca szalała
w tym dniu burza. Młodzież mówiąca po pol-
sku i po węgiersku wysłuchała ciekawej historii, wracając
do autokaru przyglądała się okolicy, z niepokojem spoglą-
dała na huziające się jasiynie. Osobiście zaskoczony byłem
opowiadaniem o powstańcach (kurucach) i ich związkach
z Polską. Dowiedziałem się też o trwającej już współpra-
cy z Domem Ludowym w Bukowinie Tatrzańskiej, a także
o książce w której opisano dzieje rodu Kuruców. Kiedy więc
w tym roku pan Imre poprosił, czy by potomkowie „Kuru-
ców” mogli uczestniczyć w odsłonięciu odnowionej tablicy
poświęconej wodzowi powstania - odpowiedź Wójta Gminy
Sylwestra Pytla była pozytywna. W uroczystości odsłonię-
ciu tablicy w dniu 24 marca 2009 roku uczestniczyła dele-
gacja górali z Bukowiny Tatrzańskiej z wójtem Sylwestrem
Gogolowie z Czarnej Góry przy grobie Gogolya Laszlo (Władysława)
Warszawa: Kurucowie i Prezydenci
Delegacja gminy Bukowina Tatrzańska pod odnowioną tablicą pamiątkową