background image
„Na Spiszu” nr 1-2 (70-71) 2009 r.
32
Z Polski do Jurgowa,
z Jurgowa do Polski
„Niedaleko Cornej Góry
Nie prec od Jurgowa
Odleciała konickowi
Zokuto podkowa”
Drogą prowadzącą z Białki Tatrzańskiej przez most na
rzece w kierunku Czarnej Góry 112 lat temu wędrowało
czterech przyjaciół: Marcin Samlicki, Leon Szkocki i dwaj
bracia Stokłosowie Jan i Józef. Byli uczniami najstarszej,
przedmaturalne j klasy bocheńskiego gimnazjum. W owych
czasach uczniów najstarszych klas gimnazjalnych nazywano
już studentami. Wybrali oni na swe letnie wakacje Spisz.
Zadecydowała o tym z jednej strony bliskość Tatr w które
chcieli urządzać wyprawy a z drugiej łatwa dostępność ko-
munikacyjna, zapewne duże znaczenie miała też ciekawa
przygoda, która spotkała młodych na samym początku ich
spiskiej wyprawy. Spotkali gazdę, który na jarmark w No-
wym Targu prowadził trochę rozbrykanego „bycoska”. Po-
mogli góralowi poskromić jego zwierzę a ten wdał się z nimi
w rozmowę. Kiedy dowiedział się, że poszukują jakiejś
bazy gdzie mogliby się zatrzymać zaprosił ich do swojego
domu w Jurgowie objaśniając jak mają tam trafić. Oddam
tutaj miejsce słowom Jana Plucińskiego, który tak opisuje to
wydarzenie: „Tam dzie przy drodze, w murze [domu, przyp.
Autorki] Matka Boska, jest pod skałom kluc, tym klucem
trza otworzyć do izby, a co nojdziecie, to jedzcie i śmiało
biercie!”. Wędrowcy według poleceń napotkanego gazdy
rozgościli się w jego domu „uskrobali grulek, uwarzyli,
pojedli” i czekali z wielką niecierpliwością i ciekawością
na powrót gospodarza; który z jarmarku wróciił do domu
dopiero wieczorem wielce zadowolony z udanej transakcji
i zakupów. Zaraz też wdał się w rozmowę ze swoimi gośćmi
opowiadając im o wsi, panujących w niej stosunkach oraz
problemach gospodarskich. Dom Jana Tomlana, gdyż takie
nazwisko nosiił ich gospodarz, stał się bazą „studantów ” (tak
młodych wędrowców nazywano w Jurgowie) na wiele lat
a z gościnnym gospodarzem połączyła ich długotrwała przy-
jaźń. Dużą niespodzianką dla młodych ludzi było „odkrycie”
na tych terenach ludności mówiącej piękną polską gwarą
spiską, nieświadomej swego polskiego pochodzenia i naro-
dowości gdyż ta część Spisza od XIV wieku pozostawała pod
administracją węgierską i wpływem kościoła słowackiego.
Młodzi ludzie postanowili za wszelką cenę uświadomić im
ich polskie korzenie, przybliżyć ich do Polski, a równocze-
śnie Polakom ukazać zapomnianych braci, których u nas
uważano za „Madziarów”. Rozpoczęli werbowanie mło-
dzieży do polskich szkół w Galicji, przywozili do Jurgowa
polskie książki, urządzali dla Jurgowian wycieczki m. in.
do Krakowa, przywożąc równocześnie polską młodzież na
Spisz, w ten sposób zaznajamial i Spiszaków z historią Polski
jednocześnie uświadamiając ich narodowo. Sami również
uczyli się Spisza prowadząc badania krajoznawcze, etno-
graficzne, folklorystyczne (notowali m. in. teksty i melodie
śpiewek spiskich), zawarli wiele serdecznych przyjaźni ze
starymi i młodymi mieszkańcami Jurgowa.
Zamiarem moim jest przybliżenie czytelnikom kwartal-
nika „Na Spiszu” życiorysów tych niezwykłych ludzi, którym
Jurgów tak dużo zawdzięcza. Biogramy braci Stokłosów
opracowałam na podstawie rozmów z członkami ich rodziny
(Panią Ewą Stokłosa - wnuczką Józefa i Wies ławem Stokłosą
- synem Jana), skąpych już dziś dokumentów rodzinnych,
których zachowało się niewiele, korzystałam też z artykułów
wspomnieniowych napisanych przez mojego stryja Jana
Plucińskiego oraz z Jego „Pamiętnika”. Jan Pluciński był
jednym z tych, którego „studanci” zachęcili do wyjazdu
„na nauki” do Krakowa. Łączyła Go z nimi wieloletnia
i serdeczna przyjaźń.
W następnych numerach chciałabym przekazać czytelni-
kom życiorysy pozostałych „studentów”: Marcina Samlickie-
go i Leona Szkockiego a także Piotra Galasa – organizatora
pierwszego męskiego obozu krajoznawczego w Jurgowie
w 1935 roku.
Stokłosowie odnotowani są po raz pierwszy w aktach
archiwum miasta Krakowa już w XV wieku. W 1769 roku
wyemigrowali (uciekają prawdopodobnie przed Moskalami)
Józef Stokłosa w latach studenckich we Lwowie