background image
41
„Na Spiszu” nr 1-2 (70-71) 2009 r.
kich wsiach zaistniała możliwość odzy-
skania zagrabionej ziemi. Pierwsi sko-
rzystali z tego górale między Tatrami
i Pieninami, którzy starannie odtworzyli
swoje zagonki. Gdzie nie ma ducha gó-
ralskiego pola pozostały w spółdziel-
niach i państwowych gospodarstwach.
Związki rodzinne z emigracją w USA
umacniały poczucie wartości i samo-
dzielności u naszych mieszkańców. Wraz
z wyborem Karola Wojtyły na Stolicę
Piotrową niezmiernie wzrosło poczucie
dumy wśród ludzi, które w odważny spo-
sób na tamte czasu okazano podczas spo-
tkania z Papieżem na Lotnisku w No-
wym Targu w 1979 roku. Uwieńczeniem
dążeń, tęsknot i nadziei był Hołd Górali
Polskich jaki miał miejsce w czasie mszy
świętej w Zakopanem pod Krokwią
w czasie pielgrzymki Ojca Świętego
Jana Pawła II w 1997 roku. Hołd składa-
ły trzy grupy: Samorząd, Rody i trzy po-
kolenia wiekowe. Samorząd reprezento-
wali wójtowie i przewodniczący rad
góralskich gmin z Podhala, Spisza, Ora-
wy, Gorców, Pienin i Żywieckiego.
W gruncie rzeczy górale oddali ten hołd
Ojcu Świętemu w imieniu wszystkich
Polaków. Połączone chóry i muzyki od-
biły się niebywałym echem po Polsce
i po świecie, a utrwalone w mediach me-
lodie i obraz do dziś są symbolem góral-
skiej duszy. To co zrobili górale napawa-
ło otuchą i dowartościowało wszystkich
Polaków, nawet tych niewierzących.
I każdy wiedział, że ten Hołd to wyraz
wierności Bogu i Duchowi, który w oso-
bie Ojca Świętego do ludzi przemawiał.
Nie dziwi więc już to, że górale polscy
reprezentowali Europę w czasie pogrzebu Jana Pawła II przed bazyliką Świętego
Piotra. Mimo upływu lat i zmian kulturowych nie gaśnie wiara chrześcijańska, przy-
wiązanie do zwyków i tradycji regionalnych. Jako napomnienie należy jednak trak-
tować opinię postronnego obserwatora, który kiedyś powiedział, że „nikt się tak nie
modli jak górale, ale i nikt tak nie grzeszy”. Pomimo to otwartość i duchowość ludu
jest jednym z elementów atrakcyjności oraz wyjątkowości naszego regionu. Góralo-
wi stale jednak ktoś dorabia gębę! A to dla lepszej sprzedaży piwa, a to dla reklamy
karczmy czy oscypka. Coraz częściej góral jest ośmieszany i przedstawiany w krzy-
wym zwierciadle, jako pasożyt podatkowy. Zaradność i gospodarność w publicznym
przekazie graniczy z chytrością i chciwością. Brakuje reportażu wziętego z codzien-
nego życia górali i informacji że dorobek jest owocem ciężkiej pracy gospodarzy,
nieraz całej rodziny. Obraz ten zastępuje krzykliwa gaździna spod Gubałówki, która
w koło powtarza „mało…mało…”, czy fiakier z Krupówek który nawołuje gości, aby
czym prędzej przyjeżdżali bo „nom trza dudków”. Tak górali pokazuje telewizja, choć
w gruncie rzeczy ludzie tacy nie są! Niestety jest to antyreklama naszej społeczności.
Trzeba o tym otwarcie mówić, choć jakoś przywykliśmy i nikt nie protestuje. A gdy
góral powie, aby nie grać w piątki, nie bałamucić w wielkim poście, aby nie gorszyć
nieletniej młodzieży, to larum przewali się jak lawina we wszystkich mediach ogól-
nopolskich. Co ci górale chcą? – powariowali, czy świata nie rozumieją! Mamy też
suflerów w naszym środowisku, którzy podpowiadają jak żyć. Cały czas toczy się
jakaś walka między góralem komercyjnym, a jego wzorcem historycznym, ukształ-
towanym przez pokolenia. A jak my sami siebie oceniamy, jak nas widzą ludzie z ze-
wnątrz? Dla jednych prawdziwym góralem jest typ podchmielony, który zabawi i głu-
pio pogada, przy tym złupi klienta. To góral komercyjny, gazda i baca w jednej
osobie (czego cepry nieraz nie rozróżniają), któremu na widok turysty w oczach świe-
cą się złotówki. Komercja sama w sobie nie jest zła, jeśli nie prowadzi do ssania
pieniądza za wszelką cenę, jeśli nie prowadzi do zaprzeczenia ukształtowanych war-
tości, zasad i zwyczajnego honoru, nawet z odrobiną humoru. Obok nurtu nastawio-
nego na „chapanie” żyją inni górale, z filozoficznym uśmiechem i dystansem do spraw
tego świata. Wielu z nich pracuje w swoim środowisku nie po to, aby dobre imię gó-
rala plugawić a dorobek w karczmie przepić, ale by go pomnożyć dla siebie i jeszcze
ku publicznemu pożytkowi. Po wsiach nietrudno spotkać muzykanta, gawędziarza
i gazdę w jednej osobie, ludzi cichych, którzy robią stale drobne rzeczy, czasem wiel-
kie przedsięwzięcia, ale żyją zwyczajnie. Czasy, w których żyjemy wymagają roz-
wagi. Rozwaga wskazuje na pilną potrzebę analizy współczesnych zjawisk oraz
obrony autentycznych wartości góralskich przez przedstawicieli tejże Góralszczyzny
i związanych z nimi elit.
Jan Budz
Górale z Lendaku na Słowacji