background image
„Na Spiszu” nr 1 (62) 2007 r.
30
że szkoła ma dalej sama wychowywać, że pedagodzy
sami ponoszą odpowiedzialność za takie czy inne zacho-
wania uczniów. Nauczyciel nawet najlepszy nie osiągnie
niczego jeśli nie będzie miał oparcia w rodzinie ucznia.
Tu potrzebna jest pewnego rodzaju porozumienie i zgo-
da. I tylko właściwa współpraca rodziny i szkoły - ma-
jąca na celu dobro dziecka, może przygotować go same-
go dobrze do życia.
Szkoła dawno przestała tylko przekazywać wiedzę.
Wraz ze zmianami w świecie zmieniła się i ona. Dziś uczeń
nie tylko poznaje tajniki matematyki czy historii, ale przede
wszystkim uczy się trudnej sztuki zycia. Szkoła powinna
być więc miejscem wzorców dla młodego człowieka i ja-
sno pokazywać, co dobre, a co złe. Powinna.
A brać uczniowska jest bardzo różna, niby to tylko
dzieci, ktoś powie, ale problemy jakie są ich udziałem nie-
jednokrotnie są na miarę dorosłego. Wielu dotyka zwy-
kła bieda. Jak widzimy w telewizji i czytamy w gazetach.
Rodzi się podział na dzieci ubogie i te „lepsze”. Niektóre
muszą pracować, aby utrzymać rodzinę. Są i takie, któ-
re mają rodziców uwikłanych w nałóg alkoholizmu czy
narkomani przejmują ich obowiązki i zajmują się całą ro-
dziną również rodzicami. Inne znów, które mają wyda-
wać by się mogło wszystko, bo i własny pokój, komputer,
komórkę, markowe ciuchy, cierpią na brak ... zwyczajnej
rozmowy. Często są samotni, bo w rodzinie każdy zajęty
jest swoimi sprawami.
Lekiem na ból, kompleksy i trudności dziecka jest tu
lek najtańszy na świecie, ogólnie dostępny, bez skutków
ubocznych – rozmowa. Ludzka forma kontaktu, bez któ-
rej jako człowiek, nigdy nie osiągnąłby żadnego sukcesu.
Jeśli coś się dzieje źle w rodzinie, to czasem jest to skut-
kiem braku dobrej rozmowy. Dzieci począwszy od swe-
go pierwszego gaworzenia stale pragną nam coś przeka-
zywać i są wielce szczęśliwe, że ich słuchamy. Przez roz-
mowę nie tylko poznają świat, ale i rozwijają się i umac-
niają swoje więzi z otoczeniem. Również w szkole na-
uka i kontakt z nauczycielem opiera się na rozmowie. Nie
ma nic piękniejszego jak rozmowa nauczyciela ze swo-
imi uczniami. Co oczywiście w zatłoczonych często kla-
sach jest trudne, ale właśnie ta forma kontaktu jest naj-
bardziej potrzebna dla rozwoju młodego człowieka. Pięk-
nym jest, gdy przez taką rozmowę odkrywamy w dziecku
zupełnie inną osobę, której czasem nawet nie znają sami
rodzice. Pięknym jest, że w słabym uczniu nie radzącym
sobie z matematyką, czy chemią odkrywamy nagle istotę
o wielkim sercu, niezwykle wrażliwą i mającą tyle ukry-
tych talentów. Często uczeń zbierający same dopuszcza-
jące oceny świetnie radzi sobie z organizacją np. wigilii
klasowej. Inny znów, którego roznosi energia i nie potra-
fi usiedzieć na miejscu osiąga znakomite wyniki w spo-
rcie albo ma złotą rączkę i potrafi wszystko naprawić. Kto
jak nie szkoła i najbliżsi odkryją i docenią ich umiejętno-
M.P.WNĘK
BEDYM LEPS*I – NA MÓJ DUSIU
Gody to cas przecudny
Rôzne zazraki przidarzić sie mozôm
Kozdy fce być leps*i, piykniyjs*i
Z pomocôm i łaskôm Bozôm
Jo tys se tak umyśloł
Ze na môj dusiu sie poprawiym
Ze sie bedym lepiyj ucył, pomogoł,
A moze i tatowi cosik naprawiym
Piyrse – to pudym do lasa wyciąć smrecek
Drugie – to nie bedym babce ublizuwoł
Trzecie , kied mama kołoce piecôm
To nie bedym mlackoł i oblizuwoł
Cworte – ubierym piyknie jezulanko
Pionte – zrobiym aniołki, gwiozdecki i bule
sóste- narzezym siecki krowôm
siódme oskrobiym na wieczerzôm grule
ósme ,dziewiąte , diesiąte
Moze juz dość na dziś tego dobrego
Teroz idym spać
nie sprawiym przirzycynia zodnego
E zaś tam, jedno to na môj dusiu zrobiym
Piykny smrecek du dômu prziniesym
Postawiym do krziza w izbie
Tam rózne rózności powiysym
Świyconce gwiozdecki, aniołki, słonecka
Palicki cukrowe i pierniki tam dômy
Pochnące jabłuska i łańcuch barz długi
Z kolorowyf papiyrkôw i owsianyj słômy
A sićko to po to, zeby piyknie było
zeby jezulanko sie wiecór iskrzyło
Kolyndy zaśpiywôme, podzielyme sie opłatkiym
A pierniki, jabłuska i palicki.... – to jo zjym ukradkiym.
ści? A przecież każdy z nich ma szansę wyrosnąć na po-
rządnego człowieka.
To niesamowite. Przecież Pan Bóg każdego z nas ob-
darzył jakimś talentem i nie ma dzieci, które by nic nie po-
trafiły. Nie wszyscy są też tacy sami. Rozmawiajmy więc,
jak najwięcej, szczególnie zaś z tymi, z którymi nikt nie
rozmawia i którzy bardzo potrzebują zwyczajnie z kimś
porozmawiać. Z nowym rokiem rozmawiajmy więcej!
Barbara Kowalczyk