
- Kacwin | Turystyczna wioska w górach na Spiszu

ne jako miasto i jego okolice to specyficzny teren, gdzie in-
westują także ludzie z zewnątrz. Wykorzystują nieraz każdą
lukę prawną, każde niedopatrzenie proceduralne, a prawni-
cy każdy kruczek na korzyść inwestora. Urzędnicy są więc
wyczuleni, ale dlatego że „wyćwiczeni” w bojach, odwoła-
skróty i uproszczenia na swoje barki. Szkoda, że te doświad-
czenia przenoszą także na mieszkańców gminy Bukowina
Tatrzańska.
przepisy zmuszają projektantów do sporządzania szeregu
jest Bogdan Bryjak. Koło ma teraz pod swoją opieką rzekę Białkę i Jezioro
Czorsztyńskie. Wędkarze chcą zadbać o zarybianie rzeki, o jej czystość.
muny” roiło się na jej brzegach od wędkarzy. Potem coś się stało i wędkarz
sam był atrakcją, gdy się pokazał, a wszyscy się dziwili po co tu przyszedł?
Kiedyś na stan wód wpływała gospodarka rolna – spływające nawozy i gno-
jowica. Teraz zmorą są czynniki związane z rozwojem turystyki, zwłaszcza
ścieki. I to mimo wysiłków samorządów dla zapewnienia prawidłowej go-
spodarki komunalnej.
nie. KW „Białka” zamierza również zaangażować w swoją działalność dzieci
i młodzież. Aby spopularyzować wędkarstwo organizowanie będą równie
zawody. Czysta rzeka jest latem dużą atrakcją dla turystów. Oby na powrót
była atrakcja dla wędkarzy.
konania projektów wzrosły głównie dlatego, że inżynier za-
miast rysować zajmuje się „beletrystyką”, traci cenny czas na
zbieranie zaświadczeń i załączników na przejazdy i uzgod-
nienia w kilkunastu nieraz instytucjach. Dochodzi do tego,
że czasem co bardziej narwani inwestorzy widząc różne
przeszkody i długotrwałą procedurę ryzykują tzw. „samo-
wolę budowlaną”, pomimo narażenia na rozbiórkę obiek-
tu, czy ogromne opłaty legalizacyjne. Zastanawiające są też
doświadczenia porównawcze z powiatów: tatrzańskiego
i z nowotarskim. O ile mieszkańcy nie znający się nieraz na
sprawie mogą się mylić, o tyle projektanci i geodeci zwraca-
ją uwagę, że w tym samym państwie i pod tym samym sys-
tem prawnym inne wymagania są w Nowym Targu, inne
czasem w Zakopanem. Zatem czy nie warto, aby ktoś się
jednak podjął specyfikacji tych rozbieżności. A może same
urzędy wymieniłyby się doświadczeniami, nawet z Myśleni-
cami czy Nowym Sączem, być może z korzyścią dla obywate-
li. Obywatele bowiem z rozrzewnieniem wspominają czasy,
gdy sprawy budownictwa, geodezji i komunikacji załatwiali
w swojej gminie. Zapominają jednak, że prawo wtedy nie
było jeszcze tak skomplikowane. Trzeba by teraz dążyć do
tego, aby obsługa ze strony powiatowych urzędów po tzw.
reformie administracyjnej poprawiła się, a ludzie dostrzegli
w urzędnikach „pomocników” a nie przeciwników. Tylko czy
naprzeciw tej potrzebie wyjdzie biurokratyczne państwo ?
Czy zamiast Sejm zamiast zajmować się gejami i związkami
niepotrzebnymi zmieni niezwykle kazuistyczne i przeregu-
lowane prawo ?
Pobierz cały numer w formie PDF.