background image
„Na Spiszu” nr 3-4 (76-77) 2010 r.
12
Szkoda mi się zrobiło tego psa. Nie zdążyłam w porę pu-
ścić go z łańcucha. Jakby się utopił, miałabym go długo na
sumieniu – przyznaje.
W tym samym czasie w zupełnie innej części wsi, przy
remizie trwa walka o domostwo Kaczmarczyków, położo-
ne tuż nad zakolem Trybszanki. Mimo feralnego położenia,
woda jeszcze nigdy nie przeorała wjazdu i podwórka. - Szła
z taką siłą, że wrota nam w boisku wyłamało, cały płot się
połamał, zalało piwnice, garaż, kotłownię, łazienkę na dole
- wylicza Genowefa Kaczmarczyk. - Kosiarkę i cyrkularkę
zdążyliśmy wywieźć wyżej, ale tony węgla już nie zatrzyma-
liśmy. Zmyła woda – rozkłada ręce pani Gienka. Jutro czeka
ją pracowita niedziela.
U Rabiańskich ciągle pali się światełko nadziei w oknie.
Jest już coraz ciemniej. Przez zniszczony mostek przy szko-
le idzie właśnie gospodarz z krową na łańcuchu. Topiła się
w wodzie, ale miała szczęście. Gospodarz cieszy się, że zna-
lazł ją w krzakach wyrzuconą na brzeg. Już jej nie puści
z łańcucha.
Dzień po powodzi…
… nie koniec powodzi. To dopiero początek kolejnej –
powodzi wydatków.
Jak przyznają powodzianie z Trybsza i Czarnej Góry
koszty zniszczo-
nych
ogrodów,
obejść, sprzętów
musieli
pokryć
z własnej kiesze-
ni. Komisja gmin-
na z Łapsz Niżnych
odwiedziła Trybsz
od razu w ponie-
działek. - No tak,
gmina przyjechała
– potwierdza Maria
Gronka. Co z tego,
że popatrzyli jak nie
mają środków, nie
pokryją szkód na-
wet w części. Pani
Maria pełna żalu
do gminy i ubezpie-
czyciela podobnie
jak pozostali powodzianie wzięła sprawy we własne ręce.
Tak się zawsze staram, sprzątam pobocza, zamiatam żwir
z drogi, a oni mnie mają w d**pie – dodaje. Ironizuje, że to
jej wina, bo przecież siedzi koło wody…
- Nie jest z góry ustalone, że gmina pomoże wszystkim
w takim samym zakresie – mówi Antoni Sowa, zastępca wój-
ta Gminy Łapsze Niżne. - Będziemy występować do woje-
wództwa o dodatkowe pieniądze. Środki na naprawę uszko-
dzeń nie przychodzą z dnia na dzień – dodaje.
Pieniny w obiektywie
Jacka Warusia
2 września 2010 roku w Muzeum na zamku w Niedzicy
otwarta została wystawa fotografii autorstwa Jacka Warusia
zatytułowana „Pieniny”. Autor pochodzi z Krościenka nad
Dunajcem i od wielu lat zajmuje się fotografią. Na wystawie
prezentuje kilkadziesiąt zdjęć wybranych ze swego pokaź-
nego dorobku. Ukazuje tytułowe Pieniny w rożnych aspek-
tach i bardzo ciekawych ujęciach.
Sylwetkę artysty i jego prace przedstawiła podczas wer-
nisażu pani Ewa Jaworowska-Mazur, Dyrektor Muzeum.
Wystawę można oglądać w sali ekspozycji czasowych nie-
dzickiego zamku do końca września br.
Fot. Jacek Waruś, Źródło: „Watra
Zupełnie inna sytuacja panuje w pobliskiej Czarnej Gó-
rze. Specjalnie powołana komisja z gminy Bukowina Ta-
trzańska przyjechała szacować straty popowodziowe dopiero
kilka dni po powodzi, kiedy już większość bałaganu uprząt-
nęli sami mieszkańcy. – Zostawili nas na pastwę losu. Nie
było znikąd pomocy – denerwuje się Krystyna Błaszczyk.
Nie mogliby chociaż zaproponować, że przywiozą żwi-
ru. Chociaż jedną wywrotkę – wtóruje jej Jarosława Gogola
z córką. Na ulicy między domami kobiet rozciąga się głęboki
rów, który zagraża fundamentom domu pani Krystyny.
Jeżeli chodzi o pomoc gminy, w ramach budżetu ci lu-
dzie mogą liczyć na pewne kwoty – wyjaśnia Stanisław Pytel,
wójt Gminy Bukowina Tatrzańska. – Większe zasiłki zależą
od strat oszacowanych przez komisję – tłumaczy.
Po trzech miesiącach od wielkiej wody powodzianie
niby już wrócili do dawnego życia. Wrócili po załatwie-
niu tysiąca formalności. Poziom zaangażowania lokal-
nej władzy zostanie wkrótce oceniony podczas wyborów
samorządowych.
Elżbieta Wadowska
GGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGG