„Na Spiszu” nr 3 (68) 2008 r.
18
J.H. Panie Sebastianie, jako młody chłopak zapa-
miętałem Pana w mundurze wojskowym …
S.P. Byłem w wojskach chemicznych - 30 lat pracy.
J.H. Jakiego stopnia się Pan dosłużył?
S.P. Jestem pułkownikiem. Niestety pod koniec służ-
by spotkała mnie przykra przypadłość zdrowotna i ostat-
nie lata spędziłem w obronie cywilnej poza wojskiem,
ale na początku służby, którą zaczynałem w 1966 roku
był jeszcze desant.
J.H. Mówi się czasem, że Jurgów stosunkowo ła-
godnie przeszedł II Wojnę Światową, ze względu na to,
że został zajęty przez Słowację 1 września 1939 roku.
Od znajomych dowiedziałem się, że były jednak ofia-
ry wojny, a jeden z naszych mieszkańców został za-
mordowany w 1940 roku w Katyniu przez NKWD, co
mnie bardzo zaskoczyło, gdyż nikt przez tyle lat o ni-
czym takim nie słyszał.
S.P. Słyszałem, że było dwóch tylko jeden uciekł. To
był Andrzej Pluciński od „Cułego”, który był nauczycie-
lem chyba w Zębie.
J.H. Mnie, opowiadał w 1980 roku Walenty Plu-
ciński, że też otarł się o Katyń, tylko uratowało go to,
że służąc w łączności rozciągał druty telegraficzne
przed wybuchem wojny i miał ręce trochę zniszczone.
Jak przyszli sowieci to podobno ustawili ich w szeregu
i kazali wyciągnąć przed siebie dłonie, bo już wszyscy
mieli pozdejmowane pagony i nie wiadomo było, kto
oficer? Ci, co mieli dłonie niespracowane to właśnie zo-
stali wywiezieni w kierunku Katania, a on po wymia-
nie jeńców dostał się na roboty do Niemiec.
Przyszedłem do Pana w sprawie Ignacego Pluciń-
skiego, który jak już dziś wiadomo zginął w Katyniu
w 1940 r., bo to Pana wujek, czyli brat ojca.
S.P. Przez długi okres nic o tym nie było wiadomo, bo
na dobrą sprawę, kto to miał nagłaśniać. Poza tym przez
długi okres nie wolno było o tym mówić zwłaszcza mnie,
bo przecież pracowałem w wojsku.Wcale tego nie żałuję,
gdyż musiał to ktoś robić. Pierwsza wersja to była taka,
że ktoś Ignacego widział w Anglii, jako, że był w woj-
skach lotniczych, ale to nie było prawdą. Dopiero w1992
roku po odwilży między naszymi krajami usłyszałem in-
formację jak do Polski przyjechał Prezydent Rosji Jel-
cyn, że wtedy przywiózł dokumenty „Katyńskie”. Ja jesz-
cze pracowałem w wojsku i gdy usłyszałem komunikat
w radiu, zaraz za-
pisałem podany ad-
res PCK. Szybko
napisałem w imie-
niu jakoby brata, bo
dziadek jest bratem
tego Ignacego. Wte-
dy przez PCK uzy-
skaliśmy informa-
cje z dokumentem
potwierdzającym,
że Ignacy Pluciński
był na liście w Sta-
robielsku i „Ubył”.
Jak już ta informa-
cja do nas dotarła w 1992r. to na 60 – cio lecie zrobili-
śmy tablice pamiątkową i msze zamówiłem w kościele,
były też „wypominki”, wtedy jeszcze był taki ksiądz Pa-
weł, ale on pojechał na Ukrainę. Ksiądz Paweł publicz-
nie powiedział o Ignacym Plucińskim - zamordowanym
w Katyniu. Wyszedłem bowiem z założenia, że Katyń jest
bardziej znany jak np. Ostaszków, Starobielsk … bo samo
słowo „Katyń” nasuwa ludziom w Polsce określone skoja-
rzenia. Ta symboliczna tablica umieszczona jest na cmen-
tarzu na grobie jego ojca, bo przecież nie ma jego gro-
bu. Jako jedyny z rodziny do tej tablicy dołożył się jesz-
cze jego kuzyn Andrzej Chowaniec od „Tomlana”, który
mieszka w Rogoźniku, a był nauczycielem w Ludźmie-
rzu i Dursztynie.
J.H. W jaki sposób Ignacy Pluciński mieszkaniec
Jurgowa został oficerem lotnictwa. Podobno na tym
terenie działało Towarzystwo Kresów Południowych
i Wschodnich?
S.P. Z tego, co pamiętam jak opowiadał dziadek, że
do Jurgowa przybyła z Warszawy Pani Starzyńska i przez
tutejszego proboszcza parafii ks. Antoniego Sikorę wy-
brała z Jurgowa dwóch chłopaków. Jeden zrezygnował,
bo była to szkoła handlowa, ale byli jeszcze inni m. in.
z Bukowiny, jeden nazywał się Pitorak, w sumie było ich
pięciu, niestety nazwisk nie pamiętam.
J.H. Kim była pani Starzyńska?
S.P. Wiem tylko tyle, że jej dwie córki zginęły w Ta-
trach.
Ignacy Pluciński – Polski Oficer
z Jurgowa zamordowany w Katyniu
Rozmowa z Sebastianem Plucińskim, bratankiem
ppor. Ignacego Plucińskiego przeprowadził Janusz Haniaczyk.
Płk. rez. Sebastian Pluciński
Płk. rez. Sebastian Pluciński