background image
„Na Spiszu” nr 2 (63) 2007 r.
12
kalendarzu wsi polskiej. W niedzielę wielkanocną dzwony
kościelne brzmią w szczególny sposób, oznajmiając zmar-
twychwstanie Chrystusa. Jak wierzono na Podhalu, mo-
gły one obudzić śpiących w Tatrach rycerzy, by szli wal-
czyć o wolność Polski. Spiżowego głosu dzwonu bały się
złe moce, a ludzie słysząc ich dźwięk wyrzucali nienawiść
ze swoich serc”
7
.
Wielka Niedziela to największe święto w całym roku
liturgicznym, tak też jest traktowane przez mieszkańców
Spisza. Msza święta rezurekcyjna odprawiana była wcze-
śnie rano (dzisiaj msze rezurekcyjne bardzo często od-
prawiane są wieczorem w Wielką Sobotę) i oznajmiano
zmartwychwstanie Chrystusa biciem wszystkich dzwonów
znajdujących się w kościele. Otwarcie następuje na Glo-
ria, wtedy to odzywają się dzwony, które milczały przez
trzy dni: na wieży kościelnej, sygnaturce – zwanej na Spi-
szu sygnorka, i małe dzwonki w świątyni.
W tym uroczystym dniu, zakazane są wszystkie pra-
ce. Gospodyniom nie wolno nawet gotować. Nie zaście-
lało się łóżek i nie wykonywano żadnych zbędnych czyn-
ności. W ten dzień powiadają starsi Spiszacy nie wolno
myć głowy, gdy ktoś tak uczyni, po śmierci jego włosy
nie ulegną rozkładowi, a za życia może często boleć gło-
wa. Spożywa się w tym dniu pokarm poświęcony w so-
botę nazywany świyncelinôm lub świyncônkôm. Potrawa
ta składa się z gotowanych jajek pokrojonych w kostkę
tartego chrzanu zmieszanego z maślanką oraz pokrojonej
święconej kiełbasy i mięsa wędzonego lub szynki nazy-
wanej na Spiszu sołdra. Skorupki z jajek nie należało wy-
rzucać gdyż zostały poświęcone. Często gospodynie kru-
szyły je dodawały do ziemi kwiatowej lub na grządki, aby
ziemia dobrze rodziła i by były obfite plony
8
.
Wiele jest zwyczajów i przesądów, które utrzymu-
ją się do dnia dzisiejszego, przetrwały one, lecz tylko
w formie szczątkowej. Nawiązując do włosów ludzkich.
Po obcięciu należało włosy spalić, aby pozostałe lepiej
rosły, jeżeli ktoś tego nie uczynił tylko włosy wyrzucił
a wiatr je rozdmuchał, to można się było spodziewać, że
w niedługim czasie tej osobie będą włosy wypadać.
Człowiek jako istota myśląca, obdarzona duszą, aby
egzystować musi zaspokoić swoje potrzeby fizjologicz-
ne jak jedzenie i spanie, ale jeszcze bardziej jako istota
duchowo – zmysłowa potrzebuje symboli i innych wyż-
szych wartości, aby przybliżyć sobie to, co duchowe. Czę-
sto się zdarza, że symbol przemawia do nas lepiej niż cały
potok słów. Symbole łączą bowiem w jedno ogólne wra-
żenie czasami bardzo różne rzeczy, które w jednej chwili
poprzez percepcje przedstawiają duszy ludzkiej jego zna-
czenie. Natomiast mowa czyni to tylko w sposób cząst-
kowy i stopniowy.
W świecie, który Bóg powołał do istnienia przez
swoje stwórcze „niech się stanie”, wszystko jest symbo-
lem, ponieważ każda rzecz jest na swój sposób wyrazem
i nosicielem idei Bożej, czyli obrazem wiecznej Mądro-
ści. Symbole kryją w sobie istotową obiektywną treść,
która nie została im nadana przez człowieka, ponieważ
symbole istnieją nawet wtedy, gdy człowiek sobie ich nie
uświadamia.
Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu, nie je-
steśmy w stanie określić, jak dalece dawne zwyczaje po-
gańskie zakorzeniły się w naszej świadomości. Pomimo,
iż wiele osób uważa się za „twardych” chrześcijan lub ate-
istów, każdy z nas wierzy w jakieś przesądy, a to pecho-
wą trzynastkę, czarnego kota, widok kominiarza i chwy-
tanie się za guzik i wiele innych. Każdy człowiek potrze-
buje duchowego wsparcia, szuka różnych drogowskazów,
symboli, wiele naturalnych rzeczy określa jako coś wyjąt-
kowego, inne postrzega jako znaki. Czy to jest właściwe
czy nie, każdy z nas musi sam odpowiedzieć na to pyta-
nie. Wszyscy poszukujemy wartości, które będą nas czy-
nić lepszymi, które chcemy kultywować i podtrzymywać
jako tradycję, folklor czy ideę. Tak czy inaczej wszyscy
i wszystko ma duszę.
„Dusza Świata jest to zawsze siła dobroczynna. (...)
Wszystko, co jest posiada bowiem duszę, czy to kamień,
czy roślina, czy zwierzę, czy nawet myśl. (...) Kto jest
w stanie tę dusze pojąć, zrozumie jednocześnie mowę
rzeczy
9
.
POLYWACKA CZYLI ŚMIGUS
Z boku Chrystusa wypłynęła woda, gdy żołnierz przebił
go włócznią – woda życia, woda oczyszczająca. Ukazuje
ona swoją siłę dopiero w Wielkanoc. Jest to moc oczysz-
czania i wspoma-
gania odradzają-
cego się życia za-
równo w przyro-
dzie jak i w nas sa-
mych. Woda daje
roślinom i czło-
wiekowi życie.
Czas Wielkanocny
to czas wielu sym-
bolicznych dzia-
łań i zabiegów
mających na celu
zapewnienie nam
zdrowia, szczęścia
i urodzaju. Przy
czym należy prze-
strzegać wielu za-
sad, aby się to urzeczywistniło. Wodą polewano się obfi-
cie w śmigus, lecz po tym czasie obowiązywał zakaz ką-
pieli w rzekach, potokach aż do świętego Jana. Należało
zachować ostrożność, ponieważ był to czas wielkiej ak-
tywności demonów wodnych, które mogły na nas spro-