background image
9
„Na Spiszu” nr 2 (59) 2006 r.
Rodacy z Krakowa zebrali i przysłali nam książki bele-
trystyczne polskich autorów.
Zinwentaryzowane, oprawione w papier pakunkowy
i opisane książki czytaliśmy kolejno wg zainteresowania
uczniów. Pod koniec roku szkolnego powstał problem za-
bezpieczenia książek w okresie wakacji. Ponieważ odpo-
wiadałem za książki znajdujące się w naszej biblioteczce
uważałem, że idąc na wakacje nie mogę zostawić ksią-
żek bez opieki. Postanowiłem zabrać je ze sobą do Łapsz
Wyżnych , gdzie spędzałem lato. Pojedyncze książki nie
były zbyt grube, lecz wszystkie razem dużo ważyły. Książ-
ki spakowałem do dużego kartonowego pudła, które nio-
słem na kiju nałożonym na ramieniu.
Jak wiemy, w tym czasie z Nowego Targu do Łapsz
Wyżnych nie kursowały autobusy. Odcinek 20 km trze-
ba było odbyć pieszo. W Gronkowie zaczął padać deszcz.
Bardzo zmęczony marszem i niesionym ciężarem posta-
nowiłem poprosić kogoś o nocleg. Zostałem przygar-
nięty przez rodzinę z dziećmi. Ułożono mnie do spania
z synem gospodarza na „pościółce ze słomą”. Jednak pra-
wie całą noc nie spałem z powodu inwazji na moje ciało
wstrętnych insektów. Nad ranem przestał padać deszcz.
O brzasku podziękowałem za nocleg i szybko pomaszero-
wałem drogą do Łapsz .Po drodze zatrzymałem się w ma-
łym lasku w pobliżu skrzyżowania dróg Groń – Trybsz.
Rozebrałem się do naga , wytrzepałem z ubrania swoich
„prześladowców” i ubrawszy się , ponownie poniosłem
swój ciężar , przekładając go raz na lewe raz na prawe
ramię. Miejsce oczyszczenia mojego ubrania nazwałem
„pchlim laskiem”.
czarska , (?)Jabłońska, Bogumiła Piekarczyk, Jan Moniak,
Ludwik Nędza, Eugeniusz Paściak, Bronisława Kobroń,
Emilia Kowalczyk, Maria Pardelówna.
Moja klasa zdawała maturę w 1949 roku. Po matu-
rze byliśmy zobowiązani do pracy w szkole wskazanej
nam przez Inspektora Szkolnego w Nowym Targu – Jó-
zefa Rząsę.
Absolwentów Liceum Pedagogicznego znających ję-
zyk słowacki , kierowano do powołanych niedawno szkół
z językiem nauczania
słowackim.
Ja otrzymałem
skierowanie do Szko-
ły Podstawowej ze sło-
wackim językiem na-
uczania w Łapszach
Niżnych, w której trze-
ba było realizować pro-
gram obowiązujący
w całej Polsce, lecz
w języku słowackim.
Nauczyciele nie dyspo-
nowali żadnymi pomo-
cami naukowymi, ani
podręcznikami w języ-
ku słowackim. Dlatego
musieli samodzielnie
wykonywać plansze,
tłumaczyć teksty pol-
skie na język słowacki
i dopiero w tym języku przekazywać młodzieży wiedzę.
Dodatkową trudność sprawiało nauczanie w klasach łą-
czonych. Nauczyciele nie znający zbyt dobrze języka sło-
wackiego tłumaczyli „na żywca’’ słowa wg zasady, że li-
terę „g” w słowie polskim zamieniali na literę „h” w two-
rzonych w ten sposób niby słowach słowackich. Stad krą-
żył dowcip o krowie , która ma ohon a nie chwost.
Kilku absolwentów Liceum Pedagogicznego wybrało
dalszą drogę życia poprzez ukończenie studiów na uczel-
niach akademickich. Część osób pozostała w szkolnictwie
podstawowym, odnosząc wybitne rezultaty swojej pracy
w szkole i w środowisku zamieszkania.
Taką postacią była ś.p. Bogumiła Piekarczyk, po mężu
Pitek, która pracując wraz z mężem w Szkole Podstawo-
wej we Frydmanie, rozbudzała u młodzieży zamiłowanie
do sportu, co zaowocowało zdobyciem licznych nagród
i dyplomów w uprawianych przez młodzież szkolną dys-
cyplinach sportowych.
Niniejszy artykuł jest częścią szerszego opracowa-
nia wspomnień o Państwowym Liceum Pedagogicznym
w Zakopanem z lat 1945 – 1949.
Franciszek Payerhin
Liceum Pedagogiczne, budynek „Maraton” przy ul. Sienkiewicza
Uczniowie Liceum Pedagogicznego
w Zakopanem, druga od lewej
Bogumiła Piekarczyk-Pitek z Frydmana
Gdy dzisiaj o tym myślę, to wiem, że wtedy dokona-
łem tego wysiłku z miłości do słowa polskiego zawartego
w niesionych na moim grzbiecie książkach.
Do Liceum Pedagogicznego w latach 1945 – 1949
uczęszczali: ze Spisza - Józef Krzysik, Franciszek Stań-
czak, Franciszek Payerhin, Andrzej Milaniak, Małgorzata
Bryniczka
, a z Orawy – Anna Pardelówna, Jadwiga Pel-