background image
„Na Spiszu” nr 2 (59) 2006 r.
8
Po zakończeniu II wojny światowej w 1945 roku
w Zakopanem powołano do życia Państwowe Liceum Pe-
dagogiczne. Naukę w tym liceum pobierali przede wszyst-
kim uczniowie miast i wsi województwa krakowskie-
go. Po ponownym włączeniu do Polski obszarów Spisza
i Orawy pojawili się w Liceum uczniowie, którzy w cza-
sie okupacji pobierali naukę w szkołach w języku słowac-
kim. Ich znajomość literackiego języka polskiego była
niedostateczna.
Spiszacy i Orawiacy
w Państwowym Liceum
Pedagogicznym w Zakopanem
Liceum Pedagogiczne „Leśny Gród” przy ul. Chramcówki
We Frydmanie bywał downo biedny człowiek, Jaś
Zodworni, ftorymu baba umarłe i nimioł ino syna Jasicka.
Siedzieli na wyśnim końcu dziedziny, zwanym Kamien-
ne Pole. Ludzie barz nieradzi if widzieli, bo oni byli po-
lownikami i nie chodzili nigdy do kościoła. Uprzykrzy-
ło sie im obydwom bywać w dziedzinie między ludzia-
mi i pośli pod Zor i tam w lesie postawiyli sobie kolybe.
Zor jest
to góra gra-
nicno pomię-
dzy Frydma-
nem, Łapsa-
mi Niżnymi
i Dursztynem.
Zarośniono
jest smreka-
mi i dużymi
i starymi jedla-
mi. Tam sobie
obidwa, ociec
i syn, mogli
ślebodnie po-
luwać i ludzie
if mało wi-
dzieli. Ociec,
kaj był stary,
zblizało sie
mu do śmier-
ci, ozprawioł
synowi:
- Jasicku, jo już stary, nie chodź nigdzie na poluwa-
nie, dom ci ojcowskie pozegnanie.
Syn go nie usłuchnoł, ba jesce się wyśmiał z tego,
co ociec powiedział i poseł na poluwanie. Kied ociec
umiyroł i syn wrocioł się z poluwanio, ociec powiedział
do niego:
- Synu mój, żebyś do dnia sądnego poluwoł.
Tak sie tyz i stało. Jasicek poluwoł dali, choć już ociec
nie zył. Jesce przed sto rokami, kiedy fto fcas rano, abo
wiecór wyseł do lasu, to uwidzioł pod Zorym chłopa, jak
pije wode ze Studzionki, a gembom zbiory jagody. Jasi-
cek był już jak zwierz, zarośniony kudłami i nagi. Noj-
cynściyj ukrywał sie popod jedlicki, młode i stare.
Dziś go już ludzie nie widzom, bo ino opowieść jest
o niem i kozdy siedzi w swoim domu.
Michał Balara: Na Spiszu
Frydmański Zor
Rodowici Spiszacy: od lewej Michał
Balara, Andrzej Pluciński,
Andrzej Silan, Jan Pluciński.
Fot. arch. ZPS
Dyrektor Liceum Pedagogicznego profesor Jan Pie-
chowicz , rozumiejąc sytuację uczniów pochodzących ze
Spisza i Orawy zorganizował dla tej młodzieży dodatko-
we, intensywne nauczanie języka polskiego, obejmujące
naukę gramatyki , ortografii , pisania i historii literatury
polskiej. Wszyscy uczniowie stosunkowo szybko nadro-
bili braki. Jednakże czasem brakowało nam polskich słów
do określania sytuacji np. na boisku sportowym. Używane
przez niektórych uczniów spolszczone określenia i nazwy
pochodziły z nazw w języku słowackim i budziły u czę-
ści kolegów śmiech i drwiny. Czytając po jakimś czasie
notatki zachowane w zeszytach z pierwszego roku nauki
w języku polskim byłem ubawiony błędami gramatycz-
nymi i stylistycznymi.
Uczniami Liceum Pedagogicznego w Zakopanem po-
chodzącymi ze Spisza i Orawy interesowali się mieszka-
jący w Krakowie Rodacy. Wśród nich byli: Rudolf Pay-
erhin (Spiszak) i Marian Lorencowicz (Orawiak), dzię-
ki którym w Liceum Pedagogicznym założono Zwią-
zek Młodzieży Spisko – Orawskiej. Prezesem Związ-
ku był mój starszy kolega Józef Krzysik z Łapsz Wy-
żnych. Mnie powierzono funkcję bibliotekarza Związku.