background image
25
„Na Spiszu” nr 1 (55) 2005 r.
Spiskie wioski często były nawiedzane pożarami.
Drewniana zabudowa, ulicówka, zbyt bliskie sąsiedztwo
domostw sprzyjało pożogom.
Właściciel klucza dunajeckiego - pan zamku Dunajec,
węgierska administracja, mieszkańcy Spisza szukali róż-
nych sposobów, rozwiązań, aby zapobiec pożarom.
W 1832 roku Seweryn Goszczyński zapisał, że przy
wjeździe do Niedzicy zauważył tablicę informującą o zaka-
zie palenia fajki na terenie wsi. Chłop, który złamał powyż-
sze węgierskie zarządzenie otrzymywał karę chłosty.
Innym przykładem ochrony przed ogniem był zwyczaj
powoływania przez gospodarzy tzw. „warciorza”. Jego
zadaniem był nocny obchód wioski, w przypadku wystą-
pienia zagrożenia pożarem natychmiastowe informowanie
mieszkańców wsi o niebezpieczeństwie. W Krempachach
i we Frydmanie na wieży kościoła znajdowała się hurdycja
czyli drewniana czatownia. Służyła ona do obserwacji wsi.
Warciorz alarmował o dostrzeżonym ognisku ognia. Do dziś
drewnianą czatownię można podziwiać na wieży kościoła
św. Marcina w Krempachach.
W Niedzicy zwyczaj obchodzenia wsi przez „warcio-
rza” istniał do lat osiemdziesiątych.
Wracając do początków niedzickiej straży pożarnej pojawia
się pytanie, w którym roku została powołana do życia?
Nie znajdujemy żadnego dokumentu, który potwier-
dzałby funkcjonowanie Straży Ogniowej w XIX wieku,
pomimo że pierwsza grupa Straży Ogniowej mogła istnieć
w dobrach klucza dunajeckiego. Pan zamku mając służbę
folwarczną mógł wyodrębnić grupę ludzi, która pełniłaby
obowiązki straży. Z historii zamku wiemy, że kilkakrotnie
twierdza Dunajec była nawiedzana pożarami.
O POCZĄTKACH
STRAŻY POŻARNEJ
W NIEDZICY
Strażacy OSP w Niedzicy przed manewrami. Od lewej Jan Majer-
czak, Jan Wilman, Walenty Olejarczyk, Michał Madeja,
Stefan Majerczak, Andrzej Kapołka, Józef Łukuś,
lata 70-te XX wieku.
Uwagi (1985 r.): szałas zamieszkiwany przez nas
i zwany „Goliasem”; spało się na strychu i w kuchni na
jednej pryczy; była tam wówczas niemożebnie kopcąca
kuchenka; odkupiony od właścicieli przez TPN, pod ko-
niec lat 80. wisiała już na nim tabliczka Parku, czasem
mieszkały w nim jeszcze grupy „oazowe”.
Warto przypomnieć że bogate tradycje ukształtowane
zostały przede wszystkim wskutek wielowiekowej go-
spodarki pasterskiej w tzw. Tatrach Jaworzyńskich, które
obejmowały wschodnią część północnych Tatr Wysokich,
tj. Dolinę Białej Wody i Jaworową z jej odgałęzieniem
Zadnich Koperszadów, po granicę miejscowości Ździar.
W rejonie tym wypasu dokonywali pasterze polscy
z 3 gmin z polskiego Spisza (Jurgów, Rzepiska, Czarna
Góra). Wypasano owce, krowy i jałówki.
jb
Nieistniejący już dziś szałas pasterski rodu Goliosów
na Rusinowej Polanie w Tatrach
wejrzenie do głębi każdej duszy, a to już pół sukcesu
w zbliżaniu się do BOGA.
Miłym zaskoczeniem jest sympatyczna strona inter-
netowa zachęcająca do korzystania z Ośrodka oraz bogata
galeria zdjęć, z której pozwoliliśmy sobie skorzystać. Nie-
stety nie udało nam się ustalić ich autora. Przepraszamy.
Nie wszyscy może wiedzą, że najsłynniejszymi ba-
cami w Rzepiskach byli „Goliosi”, którzy wypasali owce
nawet na Rusinowej Polanie w Tatrach. Wg informacji
zebranych o Rusinowej Polanie przez Jacka Frejlaka
w dniu 23 sierpnia 1965 r.
Wśród szałasów jest następująca informacja oraz
zdjęcie: właściciel: Wojciech i Andrzej Szyszka (ze wsi
Rzepiska); rodzaj zabudowania: szałas mieszkalny; rok
budowy: nieznany; własność w ha: 2,5 ha; wypas do
r.: 1955; uwagi (1969 r.): zniszczony piec, oderwane gonty,
poza tym w stanie użytkowym.