background image
„Na Spiszu” nr 4 (54) 2004 r.
8
Jeszcze po tej wycieczce przez kilka lat Bednarczyk
do mnie pisywał, na Nowy Rok i na imieniny zawsze po-
winszowania, zazwyczaj rymowane. A miał w tym kie-
runku takie zamiłowanie, że często cały list ułożony był
„do wiersza”. Forma naturalnie pozostawiała wiele do
życzenia, ale ileż tam uczucia szczerego, ile poezji, ile
rodzimego uroku! Każdy list starannie wykaligrafowa-
ny, każde powinszowanie opatrzone ornamentacją – i to
wszystko przy nędznej łojówce, w izbie pełnej zaduchu,
w godzinach nocnych, wykradzionych spoczynkowi.
Czyż to nie bohaterstwo ducha?
Poeta prawdziwy z łaski Bożej, gorący patrjota,
niezmordowany pionier polskości na Spiszu – w obszar-
panym kubraku biednego fornala. Czyż postać taka nie
zasługuje, aby ją zaliczyć do bohaterów narodowych?
Czy jeszcze żyje ten skromny budziciel polskości
na Spiszu? Niestety nie mogłem się dowiedzieć. Jeśli
jeszcze przebywa w Lendaku, to dostał się już pod pa-
nowanie czeskie, bo przyłączona do Polski część Spisza
nie objęła tej miejscowości. Można sobie wyobrazić, co
cierpi jego dusza, tyle lat tęskniąca do Polski. Miejmy
nadzieję, że marzenie jego kiedyś się m musi spełnić.
W końcu jedno zapytanie pod adresem naszego my-
ślącego ogółu: Czy takie rozmiary powinna była mieć
opieka społeczeństwa polskiego nad Spiszem ?...
W. Naake-Nakęski
W ostatnim przypisie książki czytamy
6
: Pytanie to
zadawał W.Naake-Nakęski często. Pełniąc przez kilka
lat obowiązki redaktora porannego „Słowa Polskiego”
we Lwowie, publikował w tym duchu liczne artykuły,
ukazujące macosze traktowanie terenów pogranicznych
przez polskie społeczeństwo.
Dziś po 100 latach, gdy społeczeństwo jest wykształ-
cone, gdy Państwo Polskie jest wolne i demokratyczne,
pytanie jest nadal aktualne! Czy nasz kraj, Polska, nadal
zamierza trwonić pieniądze podatników na Syzyfowe
prace na Spiszu! Jak to jest, że Warszawa nadal ślepa jest
na wołanie o równe traktowanie mieszkańców Spisza.
Czy demokracja ma służyć wąskim grupom interesów,
z reguły rozmijających się z potrzebami społeczności lo-
kalnej? Czy nie warto wprost, bez krętactwa, wspierać
wszystkich, którzy dbają o dobro swojej ma małej Oj-
czyzny, o jej mowę , zwyki i tradycję!
Tak, tak, minęło 100 lat, a sprawa jest nadal aktu-
alna.
jb
1
Z Lendaku i Maniów, Chłopskie listy z końca XIX wieku, wydało Muzeum
Marii Konopnickiej, Żarnowiec 1997
2
Recenzja T. M. Trajdosa (Książki) „Świadkowie” – Płaj, Tom 15, 1997
3
Tamże s.172
4
Z Lendaku i Maniów.... Tamże s. 35
5
Tamże s. 259
6
Tamże s. 260
Podhalańska Państwowa Wyższa Szkoła w Nowym
Targu wraz z Uniwersytetem Jagiellońskim i Związkiem
Podhalan oraz z Polskim Towarzystwem Historycznym
Oddział w Nowym Targu, Tatrzańskim Parkiem Naro-
dowym i Euroregionem „TATRY” byli organizatorami
międzynarodowej konferencji naukowej pt. „Góry
i góralszczyzna w dziejach i kulturze pogranicza polsko-
-słowackiego”, która odbyła się w dniach 21-23 paździer-
nika br.
Sesja rozpoczęła się w Krakowie w auli Collegium
Novum UJ, natomiast w ciągu następnych dwóch dni
kontynuowano obrady w Miejskim Ośrodku Kultury
w Nowym Targu (w godz. przedpołudniowych) oraz
w DW „Rysy” (w godz. popołudniowych).
W ciągu sesji zostało wygłoszonych około 100 re-
feratów poruszających problematykę z zakresu historii,
przyrody, kultury, literatury i języka regionu.
Ze względu na ilość referatów popołudniowe obrady
odbywały się symultanicznie w czterech sekcjach tema-
tycznych. Każdy uczestnik konferencji mógł swobodnie
wybrać szczególnie interesujące go wystąpienia.
W imieniu Redakcji i Zarządu Związku Polskiego
Spisza wyrażamy wielkie uznanie i składamy serdeczne
podziękowanie organizatorom konferencji. jk
Góry i góralszczyzna w dziejach
i kulturze pogranicza
polsko-s³owackiego
Miêdzynarodowa Konferencja Naukowa
Obrady sekcji historycznej, Bukowina Tatrzańska 22.10.2004 r.,
Od lewej: Tadeusz M. Trajdos, Julian Kowalczyk,
Jerzy M. Roszkowski (przew. sekcji),
Robert Kowalski (przew. sekcji). Fot. Jan Budz