background image
25
„Na Spiszu” nr 4 (54) 2004 r.
gdyż wróżyło to na chorobę. Każdy z domowników sta-
rał się założyć obuwie, aby mieć zdrowe nogi. Dania za-
zwyczaj podawała matka. Jedzenie spożywano z jednej
miski, na stół podawano kilka potraw: fasolę ze śliwka-
mi, kapustę z grzybami, groch, „bobalki” wykonywano
z ciasta słodkiego w rozmiarze dużych klusek z miodem
i makiem, niekiedy obsypanych cukrem, do picia poda-
wano kompot z suszonych owoców.
Z każdego dania, za wyjątkiem grochu zostawiało
się potrawę dla bydła , aby i ono poznało że narodził się
Pan Jezus. Jadło z wieczerzy wigilijnej, przeznaczone
dla zwierząt dawało się do sieczki i nią karmiono zwie-
rzęta w dzień Bożego Narodzenia.
Po wieczerzy dziewczyny przepowiadały sobie przy-
szłość. Uderzały w drzwi chlewu, nadsłuchując ile razy
chrząknie świnia, za tyle lat dziewczyna wyjdzie za mąż.
Po wieczerzy wigilijnej ojciec rodziny chciał po-
znać jaki będzie urodzaj, wybierał węgliki z paleniska
na skraj pieca, następnie każdemu węglikowi przydzielał
kawałek pola, na którym planował siać jęczmień, owies,
żyto czy sadzić ziemniaki. Jeśli węglik nie jarzył gasł
wróżyło to na danym kawałku nieurodzaj, ten który dłu-
go się palił oznaczało, że np. „ pod Hombargiym miały-
by być piykne i dorodne grule”.
Idąc na pasterkę obserwowano niebo, co potwier-
dzają stare porzekadła: „jasne Gody proźne stodoły”
oraz „ ciemne Gody pełne stodoły”.
Po pasterce pierwszy z domowników, który wcho-
dził do domu „winsuwoł na scynście na zdrowie na to
Boze Narodzenie, coby my się docekali drugiego Boze-
go Narodzenia we scynściu we zdrowiu, przy dobrym
pokoju, w mniejsyf grzechaf, a urodzajniejsyf rokaf jako
my przezyli. Pofolony Jezus Krystus.” Po życzeniach
udawał się do stajni dając do żłobów dobrej jakości sia-
no. Domownicy kładli się spać na podłogę wykorzystu-
jąc wigilijną słomę ze snopka na posłanie.
Na terenie całych polskich Karpat górale obchodzą
Boże Narodzenie jako wielkie święto kościelne w sposób
niezwykle uroczysty. Spiszacy podkreślali ważność tego
święta swoim ubraniem, mówiąc „na Gody trza się pa-
radnie odzioć.” W dzień Bożego Narodzenia nie wolno
było wykonywać żadnej czynności: słać łóżka, zamiatać
podłogi, obierać ziemniaków. Wolno było jedynie nakar-
mić zwierzęta domowe, ale usuwanie obornika spod by-
dła było już zabronione.
Starsze osoby wspominają, że dawniej nie odwie-
dzało się znajomych, przebywało się w domu z najbliż-
szymi. Nie godziło się też w ciągu dnia w tak wielkie
święto gospodarzom kłaść spać, gdyż groziło powale-
niem się zboża.
W święto Szczepana do kościoła przynoszono owies
z wigilijnego stołu. Podczas kiedy kapłan święcił owies,
mężczyźni rzucali nim w księdza na pamiątkę męczeń-
skiej śmierci pierwszego męczennika św. Szczepana.
Dzień ten był bardzo radosny, odwiedzano się nawzajem
składając całej rodzinie życzenia.
W Jurgowie wieczorem przyjmowano młodych
chłopców do parobków, byli oni narażeni na różnego ro-
dzaju próby.
Kolędowanie występowało w każdej spiskiej wsi,
jedynie różniło się nazwą i przedstawianą sceną. W ko-
lędowaniu była zawarta magiczna jego rola poprzez ry-
tualne zachowanie kolędników i symboliczne znaczenie
ich strojów miały spowodować realizację składanych ży-
czeń. Elżbieta Łukuś
Starsi ludzie wspominaj¹ dzieñ Wigilii z wielkim
rozrzewnieniem. Wprawdzie nie posiada on tak bogatej
oprawy jak obecnie, bez zbêdnych świecide³ek, wykwint-
nie zastawionego sto³u lecz panowa³a wówczas wiêksza
serdecznośæ i otwartośæ.
Od rana, w tym dniu gotowano potrawy wigilijne
i pieczono ciasta. Najczêściej by³ to grulownik, ciastka
przez maszynkê i dro¿d¿owe tzw. „baba z cynamonem
i kakao”.
Dzieci pilnowa³y siê bardzo, ¿eby czegoś nie spsociæ.
Wszyscy byli przekonani ¿e: „Wilijo dzieci bijo”. Wiado-
mo – jaka Wigilia taki ca³y rok.
W tym dniu po domach chodzili Cyganie śpiewaj¹c
kolêdy. Co kto mia³ to im dawa³ ( czy to jajka czy drobne
datki, czasem kawa³ek s³oniny.
Do sto³u zasiadano, gdy zaświeci³a pierwsza gwiaz-
da. Najpierw w modlitwie dziêkowano Bogu za minio-
ny rok, proszono o b³ogos³awieñstwo w nadchodz¹cym.
Pamiêtano w modlitwie o zmar³ych., o wszystkich tych,
którzy odeszli od rodziny. Potem ³amano siê op³atkiem
sk³adaj¹c sobie ¿yczenia: „Przeboc ze my sickie urazy ja-
kie momy i siadojmy z miy³ościom do sto³u”. Dopiero po
wieczerzy strojono „jezulanko” (choinkê).
Po pasterce wszyscy wracali do domów – by³ to świê-
ty czas. Odwiedzano bliskich dopiero w drugi dzieñ świ¹t
Bo¿ego Narodzenia – w św. Szczepana.
Czêstowano gości jajecznic¹, Spyrk¹ i stawiano na
stó³ pó³ litra gorza³ki. Ka¿dy odwiedzaj¹cy przynosi³ ze
sob¹ kawa³ek „baby” i czêstuj¹c mówi³: „popróbujcie
nasego”. Czas spêdzano na pogawêdkach i planach na
Nowy Rok.
W św. Szczepana dzieci i m³odzie¿ chodzi³a z szop-
k¹ śpiewaj¹c kolêdy. Przekraczaj¹c progi domu ka¿dy
obowi¹zkowo winsuwo³. Forma ¿yczeñ zale¿a³a od dnia,
w którym je sk³adano.
Zofia £ukasz
Wigilia w Krempachach