background image
Na Spiszu nr 4 (85) 2012 r.
13
Fakty
Na Spiszu
pierwszy rzeką Colcą, tutejsza ludność otrzymuje od nich do-
raźną pomoc. Dzięki Polakom
, ludziom żyje się choć trochę
lepiej. W wiosce jest nawet kafejka internetowa; co prawda
siedzi się w niej praktycznie obok rześkiego koguta i jego
kurek, ale kontakt ze światem, mimo, że powolny, jednak
jest. W sklepach obok worków z koką, pomagającą przezwy-
ciężyć miejscowym trudy życia, znajdują się produkty, któ-
rych Europejczyk jadący w nieznane dzikie tereny nigdy nie
spodziewałby się zobaczyć. Jakież było nasze zdziwienie,
gdy obok worków z ryżem ujrzeliśmy gablotkę z aparatami
cyfrowymi, pendrive’ami, kartami pamięci, akumulatorka-
mi i innymi cudami techniki.
Pierwsza rzeczą, którą postanowiliśmy zrobić po przy-
jeździe do Huambo to iść na porządny obiad. Spodziewa-
liśmy się dostać cos egzotycznego. W zamian, dostaliśmy
zupę i drugie danie. Zupa, w rzeczy samej była dość egzo-
tyczna, ponieważ ziemniaki zajmowały większą cześć tale-
rza. Drugie danie było natomiast
typowe dla tych regionów:
mała ilość mięsa, ziemniaki i ryż. Obiad nikomu nie sma-
kował
, dlatego postanowiliśmy zmienić lokal i następnego
dnia udaliśmy się na obiad do Señory
Suzany. I to był strzał
w 10. Oprócz smacznego jadła
, mieliśmy okazję podziwiać
miejscowy folklor. Razem z restauracją złączony jest sklep
spożywczo – przemysłowy, do którego przychodzą zaprzy-
jaźnieni ludzie, aby oglądać telewizję, a dokładniej słuchać
andyjskiej muzyki puszczanej z DVD.
Mieszkaliśmy w najlepszym Hotelu w wiosce. Hospe-
daje el Colca ma 2 kondygnacje, co jest rzadko spotykane
w tych regionach i świadczy o zamożności właścicieli. O ich
dobrobycie świadczyło także posiadanie własnego sklepu
oraz fakt, ze 5 letni syn gospodarzy posiada aparat cyfrowy.
Mały Enrique w niczym się nie rożni od polskich rozpiesz-
czonych dzieci. Najbardziej zaskoczyło nas to, jak bawiąc się
swoim samochodzikiem niszczył ciastka
. Nie zapominajmy,
że niektóre dzieci w wiosce nigdy nie miały w ustach nic
słodkiego. W tych rejonach bardzo popularne jest kupowa-
nie tylko 1 cukierka. Na ulicach większych miast można zo-
baczyć starsze osoby sprzedające na sztuki cukierki własnej
roboty. Bardzo popularne jest także gotowanie i sprzeda-
wanie na ulicy zup oraz drugiego dania, bułek wypiekanych
własnoręcznie itd. Ogromne ubóstwo mieszkańców tej kra-
iny dostrzegamy na każdym kroku.
Etap 1. – badania geologiczne w Kanionie Colca
Zejście do Kanionu, osada Canco
Na samym dnie kanionu, tuż przy rzece Colca, ok. 7h
pieszo od wioski Huambo, która gościła nas przez więk-
szość czasu przeznaczonego na prace terenowe, znajduje
się niewielka osada Canco. Cywilizacja wdziera się tu ma-
łymi kroczkami, jednak jej oznaki można zauważyć gołym
okiem. Natryski nawadniające poletka uprawne, kilka do-
mostw przykrytych blachą czy pusta butelka po piwie do-
bitnie świadczą, iż mieszkańcy Canco bywają w „wielkim
świecie”. Wioska ta może przetrwać tylko dzięki rolnictwu.
Akwedukty doprowadzające wodę oraz bliskie sąsiedztwo
rzeki sprawia, iż teren jest bardzo urodzajny, a zbiór plonów
może odbywać się 3 razy w roku.
Do Canco schodzimy w grupie sześcioosobowej, jed-
nak trudności terenowe przyczyniają się do podjęcia decy-
zji o podziale na dwie ekipy. Na dno kanionu schodzimy ra-
zem z dr Andrzejem Gałasiem
. Naszym zasadniczym celem
są badania wód termalnych
, mających swe źródło na brzegu
rzeki Colca. Samo zejście do kanionu dostarcza również wie-
lu cennych informacji o geologii tego regionu, szczególnie,
że możemy tu prowadzić obserwacje w niemal dwukilome-
trowym przekroju.