„Na Spiszu” nr 3 (57) 2005 r.
32
Urodziła się dnia 26 grudnia 1896r.na polskich
wschodnich Kresach - w Buczaczu w województwie
tarnopolskim, w rodzinie zamożnej, inteligenckiej Anny
i Wiktora Kosturkiewiczów; ojciec Stefanii był kupcem.
Szkołę powszechną i seminarium nauczycielskie ukoń-
czyła w rodzinnym Buczaczu w 1914r. Jako uczennica
seminarium należała w latach 1913-1914r. do tajnej
organizacji „Promienistych”, walczącej o niepodległość
Polski i socjalizm.
W 1917r. zdała egzamin dojrzałości w Stanisławo-
wie. W styczniu 1918r. rozpoczęła pracę nauczycielską
w szkole polskiej T. S. L. (Towarzystwo Szkoły Ludowej)
w Trybuchowcach w powiecie Buczacz wstępując także
do „Ogniska” (Związku Nauczycielstwa Polskiego). Po
trzyletniej praktyce, w charakterze nauczycielki tymcza-
sowej, zdała egzamin nauczycielski i uzyskała patent na
nauczyciela stałego.
W 1927r. wyszła za mąż za wysokiego rangą sę-
dziego grodzkiego – Wiktora Kindlarskiego. W 1928r. na
własną prośbę przeniosła się na Pomorze (gdzie pracował
jej mąż). 1 IX 1928r. podjęła pracę w 7 klasowej szkole
żeńskiej w Starogardzie, jako nauczycielka przyrody, bę-
dącej – jak wspomina – „przedmiotem mego zamiłowania,
a od 1926r. moją w szkole specjalnością”. W 1929r. wspól-
nie z kilkoma kolegami z Małopolski, była założycielką
„Ogniska” w Starogardzie – jak pisze we wspomnieniach
- organizacji nauczycielskiej na terenie Pomorza wówczas
w wysokim stopniu niepopularnej. Należała wówczas do
zarządu nauczycielskiego „ Koła Przyrodników”.
W 1931r. wobec panującego wtedy kryzysu i bezro-
bocia, przestała uczyć, zabezpieczenie materialne gwa-
rantowała jej wtedy dobra posada męża. W następnym
roku przeniosła się na wschodnie kresy - do Delatyna
w woj. stanisławowskim. Nie pracowała tam zawodowo.
Jak wspomina - realizowałam się w pracy społecznej,
w organizacjach opieki- nad młodzieżą, a jako radna
miejska (1933-1938r.) w Komisjach Opieki Społecznej,
Rewizyjnej i innych Komisjach Rady Miejskiej ...
1 września 1939r. wybuchła II wojna światowa, jak
wspomina Stefania ... już w pierwszych dniach września
zaczęli napływać do Delatyna liczni uchodźcy z Polski
zachodniej, rósł niepokój. W niedzielę 17 września ro-
zeszła się wiadomość, że wojska sowieckie przekroczyły
granicę państw, lecz nie wiadomo w jakim charakterze:
sprzymierzeńców – bo Polska miała pakt o nieagresji
ze Związkiem Radzieckim- czy wrogów? Przez Delatyn
przechodziły grupy wojska polskiego, zatrzymywały się
na rynku dla odpoczynku i szły dalej w kierunku wsi Po-
lanicy, gdzie przekraczały granicę węgierską. Tragiczna
sytuacja osaczonych z dwóch stron, widok upadających ze
zmęczenia, przygnębionych, stłoczonych na delatyńskim
rynku i ulicach żołnierzy – był najboleśniejszym widokiem
i przeżyciem, jakiego doznałam w czasie tej wojny, oku-
pacji, Sybiru, wszystkich klęsk narodowych, rodzinnych
i osobistych jakie wkrótce nadeszły.
We wtorek późnym wieczorem19 września wkroczyły
do Delatyna wojska sowieckie, witane owacyjnie przez
młodzież żydowską, przeważnie robotniczą i rzemieślniczą.
Nie było już wątpliwości w jakim charakterze przyszła
Armia Czerwona. Zaczęły się aresztowania Polaków;
najpierw uwięziono burmistrza Jana Pikulskiego, później
przyszła kolej na innych. Zaaresztowano także mojego
męża, sędziego, uczestnika wojny polsko-bolszewickiej
z 1920r.,obecnie oficera rezerwy. Na wskutek interwencji
zaprzyjaźnionych adwokatów żydów zdeklarowanych
po stronie sowieckiej został tymczasowo zwolniony...
Narodowość polska byłą wystarczającym powodem, aby
„oczyścić” zagarniętą przez Sowietów część Polski z „nie-
pożądanego elementu etnicznego”. Aresztowania stawały
się coraz częstsze, odbywały się nocą. Żyliśmy z dnia na
dzień oczekując swojej kolejki. Kto mógł starał się dostać
na Węgry, granica była stosunkowo blisko; pomagali
leśnicy, lecz często nie udawało się przejść...
W połowie lutego1940r. przeżyliśmy wstrząsające,
nieznane w naszych dziejach - wydarzenie; w nocy na-
gle i nieoczekiwanie zostali wywiezieni na Sybir (jak
się później dowiedzieliśmy) pracownicy służby leśnej
i ochrony pogranicza razem z rodzinami- od niemowlęcia
do starców, chorych, sparaliżowanych. Był to pierwszy
transport. Znów noc po nocy aresztowano mężczyzn.
2 kwietnia aresztowano męża, nie pozwolili mu zabrać ani
koszuli, ręcznika, chustki do nosa, ani grosza...
Z Buczacza na Spisz
– rzecz o Stefanii Kindlarskiej, nauczycielce zesłanej
na Sybir, krzewicielce polskiej kultury na kresach
wschodnich i południowych Polski