background image
33
„Na Spiszu” nr 3 (57) 2005 r.
Jak dalej wspomina Stefania w rożnych luźnych no-
tatkach ( listach, zapiskach) oraz fragmentach wspomnień
Wiktora przetrzymywano przez jakiś czas w lokalnym
więzieniu, razem z innymi aresztowanymi Polakami, za-
braniając jakichkolwiek kontaktów, ubliżając i poniżając
osoby, które próbowały się skontaktować z aresztowany-
mi. Później wywieziono ich w nieznane, jak się okazało
na śmierć. Męża Stefanii spotkał los kilkunastu tysięcy
oficerów, urzędników państwowych i innych wymordo-
wanych w Katyniu.
podobnie jak towarzyszące jej osoby. Mieszkali w le-
piankach, spali na byle jakich pryczach, aby nie zemrzeć
z wyczerpania, głodu czy chorób sprzedawali miejscowym
zabrane z Polski rzeczy, byle przetrwać pierwszy okres,
kiedy organizm aklimatyzował się do nowych warunków.
Ze wspomnień przekazanych ustnie bliskim jej osobom
z Łapsz lub zawartych we fragmentach zapisków można
ukazuje się prawdziwy obraz życia Polaków skazanych
na życie w nieludzkich warunkach i klimacie Syberii.
Wspomina, że było tak zimno, iż mleko kupowali, bądź
dostawali na kilogramy. Zamarznięte bryły rozbijano na
mniejsze i odważano. Można było coś z żywego inwenta-
rza przez cieplejszy okres hodować, ale z uwagi na zimno
i brak paszy w zimie zabijano na pożywienie. Zbiory,
które uzbierali, musieli w znacznej części oddawać np.
ziemniaki, kapustę itp. Zdarzało się, że już w październiku
spadł śnieg więc niektóre owoce ziemi wydobywano spod
śniegu. Przytrafiło się, że aby przeżyć musiały podjąć się
takiej pracy. Raz zgłosiły się z siostrą do zebrania kapusty
spod śniegu, ponieważ miejscowe Rosjanki odmówiły,
a nadzór polityczny obiecał im znaczący udział w podziale
zebranych zbiorów. Zbierały przez kilka dni, było tak
zimno, że pracowały w rękawicach, często rozgrzewając
się na rożny możliwy sposób. Zebrały dość sporo, ale
„sprawiedliwa” władza przydzieliła im tylko po jednej
główce kapusty na osobę.
Układ polsko-sowiecki tzw. Sikorski-Majski zawar-
ty przez polski rząd emigracyjny w Londynie z rządem
Stalina 30 lipca 1941r., jak wiemy po najeździe wojsk
hitlerowskich na dotychczasowego sojusznika tj. na
ZSRR, zmienił sytuację Polaków w Związku Radzieckim.
Wypuszczenie Polaków z łagrów, „amnestia” dla obywa-
teli polskiej narodowości pozwoliła Stefanii Kindlarskiej
i wielu innym tysiącom Polaków opuścić miejsce zsyłki.
W 1942r. przeniosła się do Uzbekistanu (Azja cen-
tralna). Tutaj pracowała nadal fizycznie w różnych dzia-
łach gospodarki sowchozowej (przemysłowo-rolnej).
W 1945r. objęła obowiązki nauczycielki w zorganizo-
wanej przez Związek Patriotów Polskich, niepełnośredniej
szkole polskiej w obwodzie samarakandzkim. Obowiązki
te pełniła do ostatniego dnia pobytu w Związku Radziec-
kim. Do Polski wróciła 30 czerwca 1946r.
Ze wspomnień osób, m. in. Stanisława Habera
z Łapsz Niżnych, których Stefania Kindlarska zapoznała
z historią swego życia wynika, że powrót do Ojczyzny
trwał kilka tygodni. Najpierw ze ZSRR na południe, ku
Turcji, potem Włochy, stąd dopiero do Polski. Pierwszy
znaczący przystanek na polskiej ziemi –Przemyśl. Po
wyjściu z pociągu oprócz wielkiego wzruszenia miłe
zaskoczenie. Na rozłożonych straganach biały chleb.
Więc nie jest tak, jak w ZSRR im powiedziano, że wró-
cą do kraju, gdzie nie ma nic. Przezorne zabrały więc
Gimnazjum w Buczaczu
Reprodukcja z „Powiat Buczacki i jego zabytki”
W kwietniu 1940r. przyszła kolej na Stefanię i jej
siostrę. Tak wspomina tamte okropne chwile. ...13 kwiet-
nia odszedł drugi transport wysiedleńców czy zesłańców
na Sybir. Wszystko odbyło się według znanego schematu:
w nocy z nagła dom otaczają uzbrojeni żołnierze, łomo-
cą do drzwi, każą się zbierać, a rzeczy zabrać tyle ile
na sobie i w rękach można unieść. Była u mnie siostra
z 12 letnią jedyną swoją córeczką. Przyjechała na wia-
domość, że zostałam sama. Błagałam, żeby zostawili je,
nie zabierali, że ja tak, bo mój mąż zabrany, ale one obce
tutaj, przyjechały na kilka dni...Daremnie! O świcie zwie-
ziono nas na stację kolejową i załadowano do bydlęcych
wagonów. Z nami, w jednym wagonie znaleźli się nasi
sąsiedzi Lisowscy z liczną rodzin, która przyjechała na
wakacje i ciężko chorą córeczką oraz Bandurscy, Kozie-
łowie, Gietrowscy i inni. Podroż trwała 3 tygodnie, po
drodze z naszego wagonu wyniesiono dwie osoby: jedną
umierającą (corką Lisowskich), a drugą nieżywą. Drogę
tę odbyłam w stanie znieczulenia i utraty pamięci, którą
odzyskałam dopiero na Syberii, w posiołku Kalinowska
w kołchozie „Prawda”...
Tam pracowała przy robotach rolnych i innych
działach gospodarki kołchozowej, przy czym od 1941r.
z wyboru współtowarzyszy, była mężem zaufania
40 osobowej koloni polskiej we wspomnianej Kalinówce
(Kazachstan). Na Syberii przeżyła koszmarne chwile,