47
„Na Spiszu” nr 3 (72) 2009 r.
i pomocą fachową wszystkim zespołom regionalnym, które
Ją o to poprosiły.
Od początku lat sześćdziesiątych dokumentowała też
najpierw „Tatrzańską Jesień”, następnie Międzynarodowy
Festiwal Folkloru Ziem Górskich w Zakopanem, oraz Festi-
wal Górali Polskich w Żywcu, a także „Sabałowe Bajania”
i „Góralski Karnawał” w Bukowinie Tatrzańskiej.
W trakcie pracy w rozgłośni radiowej współpracowała
też z Telewizją, realizując „na żywo” szereg programów,
takich jak plenerowe przedstawienie „Jadwisi spod Regli”
na stokach Gubałówki (1964), „Wesele góralskie” w auten-
tycznych wnętrzach zakopiańskich (1967) czy studyjną wer-
sję „Szopki beskidzkiej” z udziałem zespołu „Gilowianie”
(1968). Programy te nie były niestety rejestrowane i rozmyły
się w eterze, ginąc w mgle zapomnienia. W jej domowym
archiwum ostał się jedynie mocno podniszczony egzemplarz
scenariusza tego ostatniego programu oraz książkowe wy-
danie „Jadwisi spod Regli” z dedykacją autora. Po przejściu
na radiową emeryturę oddała się z pasją nowemu massme-
dium – telewizji, realizując dla niej jako scenarzysta bli-
sko 50 filmów o tematyce folklorystycznej. Większość tych
filmów, jako realizowana w „czasach słusznie minionych”
trafiła głęboko na archiwalne półki (niektóre tak głęboko, że
nie udało się ich odnaleźć, gdy chciała zgromadzić komplet
ich nagrań dobrej jakości). Również w telewizji znaleźli się
ludzie krótkowzroczni, wolący produkcję chłamu dla mas
od rzetelnej dokumentacji folkloru, którzy w pewnym mo-
mencie odważyli się Jej powiedzieć „To, co pani robi, już
nikogo nie interesuje. Dziękujemy”. Miejmy tylko nadzieję,
że przyszłość dowiedzie, iż byli w błędzie.
Świadczy o tym choćby fakt, że w niezliczonych kon-
kursach folklorystycznych, którym jurorowała, póki star-
czyło Jej sił, będąc m. in. przez kilka lat przewodniczącą
Jury Konkursu Kapel Międzynarodowego Festiwalu Folk-
loru Ziem Górskich, z roku na rok brało udział coraz więcej
zespołów, a imprezy te cieszyły się też niesłabnącym za-
interesowaniem publiczności. Na szczęście byli też i tacy,
którzy potrafili docenić Jej pracę. W roku 1974 jako jedyna
w historii reprezentantka Polski zdobyła za swoje nagrania
nagrodę w konkursie „Prix de Musique Folklorique de Radio
Bratislava”, w którym brały udział radiofonie z całej Euro-
py. W roku 1983 otrzymała nagrodę im. Oskara Kolberga za
propagowanie kultury ludowej, posiadała też tytuł Zasłużo-
nego Działacza Kultury. Została wyróżniona również Srebr-
ną i Złotą Odznaką za Zasługi dla Zakopanego oraz Złotą
Odznaką za zasługi dla Gminy Bukowina Tatrzańska. Była
także członkiem krakowskiego Oddziału Związku Podhalan
im. Włodzimierza Wnuka, co poczytywała sobie za nie lada
wyróżnienie przez zamknięty na ogół przed „ceprami” lud
góralski. Aktywnie działała też w Towarzystwie Przyjaciół
Orawy. Władze państwowe odznaczyły Ją Złotym Krzyżem
Zasługi i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Pol-
ski.
Od najmłodszych lat pokochała góry, górali i ich kultu-
rę. O sobie mawiała, że z racji miejsca urodzenia jest jakby
ćwierćgóralką. W jednym z wywiadów radiowych stwier-
dziła, że „nikt, kto zetknął się z kulturą góralską, nie może
jej nie pokochać”. Podkreślała przy tym, iż „to, że kultura
ta zachowała się przez długie lata w niemal nieskażonej
formie, górale w znacznej mierze zawdzięczają «ceprom»
- pochodzącemu z Radomia Tytusowi Chałubińskiemu,
Żmudzinowi Stanisławowi Witkiewiczowi, lwowiakowi Ju-
liuszowi Zborowskiemu oraz wielu innym, których nazwisk
nie sposób tutaj wymienić”.
Myślę że ta Jej miłość do górali i kultury góralskiej
była odwzajemniona, gdyż z góralami umiała i zatańczyć,
i zaśpiewać, a gdy trzeba było nawet… wypić. Tej ostatniej
umiejętności omal nie przypłaciła utratą zdrowia, gdy wiele
lat temu na weselu Władka Trebuni-Tutki w Białym Dunaj-
cu, potknęła się na schodach i… zaklinowała między dwoma
ścianami klatki schodowej
Niestety już nigdy nie usłyszymy jej srebrnoperlistego,
skrzącego się uśmiechem głosu i ripost w rodzaju tej, jakiej
udzieliła niegdyś Marianowi Styrczuli-Maśniakowi, skarżą-
cemu się Jej, że on tyle robi dla folkloru, a za to nie ma go
kto nawet kopnąć w d…”, któremu odpowiedziała „Panie
Marianie, jeśli tak bardzo panu na tym zależy, to ja to mogę
natychmiast wykonać”, a było to, czego byłem świadkiem,
Z kapelą Lulków w Kasince, rok 1988
Na „Sabałowych Bajaniach”
(trzecia od prawej)
Z kapelą Lulków w Kasince, rok 1988
Na „Sabałowych Bajaniach”
(trzecia od prawej)