
- Kacwin | Turystyczna wioska w górach na Spiszu

lecane co godzinę. Ale nie będzie to ha-
rem, bo rozdzielać obowiązki może też
kokoszka wg ustalonego ustawą sejmo-
wą parytetu i zasad „kokokracji”.
szczęśliwości, na naszych oczach stają
się faktem w wielu krajach. Choć to śle-
py zaułek, wychwalani są ci
nie jeszcze pociągnąłbym swoje roz-
ważania, gdyby nie głos rozsierdzonej
za oknem kury, która darła się wnie-
bogłosy i uciekała przed napastliwym
wie były tylko marcowe
ślałem – to może i ludzie sprzeciwią
się awangardowym nowinkom, choć-
by zmierzały do powszechnej „szczęśli-
wości”. Niestety kur zapiał zwycięsko,
bo nie odpuścił i dopiął swego. A siyyy
…syknąłem przez otwarte okno. Koko,
ko ko - spoko ! Nie będziesz kurek mę-
czył, odczep się, jeszcze nie czas…..!
z jąkania.
tego, wszystkim chcą dobrze czynić. Je-
śli więc dla
to jest recepta. Trzeba szybko uchwalić
prawo „eutanazji”, a zarazem zarządzić
Wielką Świąteczną Składkę Narodową,
aby przed podjęciem
i obmyślić wspólnie sposób jak naj-
sympatyczniej uśpić dziadka, żeby nie
cierpiał. Oczywiście uśpić trzeba także
sumienia normalnych do tej pory ludzi.
Ale od czego są
RP Jana Krzysztofa Bieleckiego, który
z uporem maniaka zapewnia, że PO do
sprawy „związków partnerskich” wróci
i to jak najszybciej, bo to wstyd dla Pol-
ski, co zrobił Sejm, za sprawą „prawej
strony” i niepo
jej „ulubienicy”,
niczka
Wandą Nowicką, czy na prawdziwą
„babeczkę” Anię Grodzką, godnej prze-
cież postury i ze wskazania mistrza Ja-
nusza Pali
stało się dla innych szko
jest polityka
o „związki partnerskie”, lesbijki, gejów
zapalczywie wtórują im „oświeceni” re-
daktorzy, że wspomnę Andrzeja Moro-
zowskiego i Monikę Olejnik, którzy nie
wyobrażają sobie, aby coś przeszkodzi-
ło w wyborze Ani Grodzkiej na stano-
wisko wicemarszałka Sejmu RP.
partnerski” o mało co nie rozwalił się
rząd Rzeczpospolitej Polskiej. Premier,
wyraźnie zawstydzony, tłumaczył się
przed kamerami, a to marszcząc groź-
nie brwi, a to znów czerwieniąc się, jak-
by go o największe świństwa pytano.
Wokół niego kłębił się tłum krajowych
i zagranicznych
cofaniem” europejskiej bądź co bądź
Polski.
teli, jak demografia, bezrobocie, szkol-
nictwo, służba zdrowia, drogi, podatki,
dług publiczny, itd…. Najważniejszym
dla Polski stał się gej i jego potrzeby.
Naj
tlana przyszłość „różnorodnych” ro-
dzin, oczywiście z tolerancją dla „he-
tero”, ale z pochwałą „homo”. Bo na co
światu
światem będzie rządziło „partnerstwo”
to co, Sodoma i Gomora ?. Zdaje się, że
tak. Po legalizacji małżeństw homosek-
sualnych pora na legalizację małżeństw
grupowych. To nieunikniony następ-
ny krok, twierdzi Boris Dittrich, słyn-
ny gejowski aktywista z Holandii. Tej
szczytnej idei poligamii nasza poli
żyjemy wspaniałych czasów, gdy wszy-
scy w koło będą wzorową „rodziną”,
gdzie wolne będą nie tylko
Pobierz cały numer w formie PDF.