background image
Na Spiszu nr 1 (82) 2012 r.
36
nazwiska osadników, ich zwyki i upo-
dabnia, a także zamiłowanie do rodzi-
mej ziemi, grobów – przywiązanie do
wiary ojców, chociażby, i to żywe do
dziś. O jakie źródła pisane chodzi ?
Najpierw jest wzmianka o wsi z 1717
roku w protokole opisującym posiadło-
ści województwa Torna, o zasiedleniu
jej przez Polaków – „Anno 1717 per
Polonis advenas impopulatum”. W wy-
danym przez Matyasa Bela dziele pt.
„Notitia Hungariae” piszę się o nowych
osadnikach w Derenku określając już
300 lat temu ich narodowość poprzez
stwierdzenie: „Polonis noviter impopu-
lata”. Z kolei w zbiorach rodu Battha-
nych w pisanej po łacinie „Historia co-
mitatus Thorniesis” pod rokiem 1730
Matyas Bela zawarł następujący opis:
Derenk położony jest w jednej z do-
lin, niedaleko podnóża zamku Sadvar
i otaczają go góry, to silnie zalesione, to
piętrzące się skaliście. Jego granice są zbyt
ciasne, aby mogły odpowiednio wyży-
wić mieszkańców. Poprzednio zamiesz-
kały był przez Węgrów, których dżuma
w 1710 roku prawie całkowicie wytrzebi-
ła. Potem około połowy dziesiątka lat zie-
mia ta leżała odłogiem, póki biedota pol-
ska, wypędzona głodem z poprzedniego
miejsca zamieszkania nie zaludniła wsi
na nowo. Ci przybysze czy to ze względu
na tutejszą nędzę, czy też niedostateczną
pracowitość nie potrafili zapuścić tu ko-
rzeni. Dlatego większość tych co przyby-
li powróciła tam, skąd przybyła. Którzy
pozostali, pędzili tutaj nędzne życie, więc
ażeby je ułatwić sobie, zaczęli uprawiać
rozbój. Ponieważ nie mogli jednak tego
czynić (legalnie )ze względu na surowość
wojewódzkich władz, starali się z ukry-
cia, bądź uciekli bo nie mogli utrzymać
się ze skrzętnej chłopskiej pracy. Teraz
już niewielu pozostało takich, co potra-
fią z wystarczającym pożytkiem upra-
wiać glebę, będącą w wyniku złego poło-
żenia silnie pofałdowaną i nieurodzajną
.– Mieszkańcy są wyznania rzymsko-ka-
tolickiego, ich filia kościelna podlega para-
fii Szilas. Wieś w całości zaliczana jest do
pańskich dóbr sadzarskich”.
Kronikarz nie mógł wiedzieć jak
dobrze przystosują się do trudnych
warunków pozostali we wsi osadnicy,
co było także po części powodem ich
nieszczęsnego wysiedlenia. Otóż „ko-
rzystali” z pańskich lasów, pomagali
przy polowaniach, ale i sami trudnili
się zarówno hodowlą bydła – owiec jak
i kłusownictwem. Zajmowali się wypa-
laniem węgla drzewnego , a także rze-
miosłem z którego wytworami jeździ-
li do miasta Rozsnyo (dziś Rożnawa
na Słowacji). Nie posiadali winnic, ale
dbali o sady. Byli przy tym samodziel-
ni, bo wśród osadników zapisany jest
kowal – Kowacs, szewc - Varga, po-
sterz - Juhasz. Zniekształcone jest też
nazwisko pierwotnie zapisane jako Bę-
benek, później Buganek a nawet Bu-
benko a także Lorinc (Wawrzyniec)
i Krakowszky. Wśród pierwszych osad-
ników są też takie nazwiska jak: Koczur
(Kocur), Mlinar (Młynarz), Kaczur
(Kaczor), Bodnar (Bednarz), Pacsa-
nyki (Pacsanszky), Kuchta, Remias
(Remmias), Kruszak, Chudy (Hudy-
Hudziak), Sztaszko (Staśko),Gogo-
lya (Gogola), Zubricky (Zubrzycki),
Voda (Woda-Wodziak), Sveda. Wg
historyków forma zapisu nazwisk mo-
gła być zniekształcona, co jednak nie
zmienia faktu polskiej przynależności
narodowej osadników; „Polonis noviter
inpopulata”.
Późniejsze zapisy ksiąg metrykal-
nych wskazują na liczne związki z zie-
miami wychodźstwa, z pograniczem
Spisza i Podhala, a nawet ziemią kra-
kowska i sądecką. W Białce Tatrzań-
skiej do dziś pamiętają, że stamtąd wró-
cił dziadek Kustwan. Węgrzy wskazują
miejsce gdzie babcia Bubenko jeszcze
przed II wojną światową odwiedza-
ła w Białce Bębenków. A oto inne
przykładowe nazwiska pojawiające się
w różnych okolicznościach w związku
z Derenkiem: Kusztvan (Kustwan-Gu-
stwan), Korunovszky, Matusz (Matus),
Mihalik (Michalik), Gal (Gał), Soltesz
(Sołtys), Sztasz (Staś), Koval, Stephan
(Stefan), Ludmerszki (Ludźmierski),
Bodnarczik (Bednarczyk), Csernic-
sanka (Czerniczanka-Czernik), Szec-
ska (Sieczka), Polyak (Polak), Miserak,
Spissak (Spiszak), Sztoklasz (Stokło-
sa), Hornyak (Hornik), Tribula (Try-
buła), Bigos, Liptay (Liptak), Safarczik
(Szafarczyk), Babarcsik (Babarczyk).
W późniejszym okresie, gdzieś od 1823
roku pojawiają się nazwiska wskazujące
także na ożenki ze Węgrami lub Sło-
wakami. Skala tego zjawiska nie była
duża, gdyż do II wojny światowej lud-
ność nadal mówiła po polsku, a do
dziś, mimo upływu 300 lat od począt-
ku osadnictwa zadziwia świadomością
polskiego pochodzenia.
To co dziś intryguje każdego, kto
spotka się z Derenczanami to ich ser-
deczność i spontaniczność. Gdy starsi
panowie zwiedzali Muzeum Tatrzań-
skie w Zakopanem, to nie mogli ode-
rwać wzroku od ekspozycji związanej
z poluwacką (kłusownictwem), a jeden
z nich nawet stwierdził wprost: „ej kie-
by sie dało dzie nabyć taki oklepiec”. Gdy
przyjeżdżają do Białki Tatrzańskiej, gdy
wyjdą na wierch Czarnej Góry łakomie
patrzą na okolicę, zbierają kamienie na
pamiątkę z tej ziemi, która kiedyś nie
mogła wyżywić ich przodków. Parę lat
temu kobiety szukały po okolicy stro-
jów i co sobie uszyły? No właśnie ku
zdziwieniu Białczan strój spiski w od-
mianie jurgowskiej, bo takie stroje bab-
cie ponoć jeszcze pamiętały. Czemu nie
„tybytki” i gorsety podhalańskie ? No
bo w dawnych czasach tego nie noszo-
no. Sprawia nam radość, gdy po polsku
wypowiadają nawet te parę zdań, ale ja-
koś oddalają się zarazem, gdy z ogrom-
ną czcią śpiewają hymn węgierski. Jest
on co prawda również pieśnią kościel-
ną, ale jakoś dziwnie gdy śpiew roz-
brzmiewa w Białce pod obrazem ŚŚ
Apostołów Szymona i Judy Tadeusza,
którzy stąd prowadzili ich do Deren-
ku. To, że Podhalanie i Spiszacy, a tak-
że inni razem uczestniczyli w osadni-
czych przedsięwzięciach świadczy tylko
o bliskich kontaktach nawet w odległej
przeszłości. Rzeka Białka podobnie jak
i dziś nie stanowiła przeszkody, gdy
w grę wchodziły interesy, czy miłość.
Warto więc pojechać 22 lipca każdego
roku na odpust w Derenku, gdzie Po-
lonia Węgierska cieszy się razem z De-
renczanami. Oni mimo rozproszenia na
Nizinie Węgierskiej ciągną raz do roku
w góry jak te węgorze z Morza Sargas-
sowego ku polskim strumieniom. Jest
to piękny przykład poszanowanie swo-
jej tożsamości. Ty bardziej, że to żywy
fakt, a nie bajka. Jan Budz
Wydarzenia
Na Spiszu