background image
17
„Na Spiszu” nr 2 (67) 2008 r.
Nad pięknym, modrym
Dunajem
W dniach 14 – 16 maja braliśmy udział w wycieczce
do Budapesztu, którą zorganizowała pani mgr Zofia Łukasz.
Brało w niej udział 45 uczniów gimnazjum w Krempachach.
Panie mgr Krystyna Dziga, mgr Jolanta Solana i mgr Monika
Palmąka sprawowały nad nami opiekę przez całą wyprawę,
a bezpieczna jazdę zapewnili nam dwaj sympatyczni pano-
wie kierowcy Bogdan i Andrzej.
Dzień I. Z Polski wyjechaliśmy o bardzo wczesnej,
jak dla nas, porze – 5.45. Cóż, jeśli chcieliśmy jak najdłu-
żej przebywać na Węgrzech, należało się poświęcić. Wie-
lu z nas myślało, że zdrzemnie się w drodze, jednak nasz
głównodowodzący (pani Łukasz) skutecznie nam to unie-
możliwiał, opowiadając o mijanych w trakcie podróży miej-
scach. Po kilkugodzinnej męczącej jeździe, mrożących krew
w żyłach sytuacjach (np. problemach wycofaniem autokaru
na wąskich węgierskich uliczkach) dotarliśmy do hotelu.
Tam rozpoczął się wyścig szczurów jak najlepszy pokój.
Niektórzy mieli pecha i sąsiadowali z pokojem 310 (gro-
no pedagogiczne!). Po chwili odpoczynku udaliśmy się do
miasta. Pierwszym punktem naszej wycieczki był Plac Bo-
haterów z przepięknymi rzeźbami postaci ważnych dla hi-
storii Węgier. Następnie poszliśmy do zamku Vajdahunyad,
łączącego w sobie różne style architektury. Kolejnym punk-
tem wycieczki była Góra Gellerta z Pomnikiem Wolności
i Cytadelą na szczycie. Panorama, która roztacza się z tego
miejsca, to widok niezwykły. Można stąd podziwiać prawie
całe miasto z lotu ptaka, które malowniczo dzieli Dunaj.
Dzień kończyła kolacja w czardzie. Mieliśmy tam okazję
zobaczyć występ Madziarów urozmaicony wręcz cyrkowym
popisami. Wieczorem, kiedy wreszcie zdołaliśmy się umyć
(ogromna kolejka), zaczęły się nocne imprezy. Jednak cią-
głe pukanie do drzwi i dwa słowa: cisza nocna! skutecznie
nam je przerywały.
Dzień II. Pobudka – za wcześnie. Śniadanie – również.
Zwiedzanie rozpoczęliśmy rozpoczęliśmy od jedynego na
świecie Muzeum Marcepanu w Szentendre. Bardzo przy-
jemne i wręcz bajkowe miejsce. Następnie udaliśmy się do
skansenu w tym samym miasteczku. Żar lał się z nieba, ale
wytrwale parliśmy do przodu (narzekając na temperaturę, jak
to Polacy). Na obiad każdy zjadł tradycyjny węgierski pla-
cek – langosz. Następnie wróciliśmy do Budapesztu, gdzie
udaliśmy się na Górę Zamkową. Tam obejrzeliśmy Pałac
Królewski, Kościół Macieja, Operę. Wszystko to odbywa-
ło się jednak w biegu, ponieważ pogoda uległo gwałtownej
zmianie i ścigała nas burza z piorunami. Teraz przyszła ko-
lej na rejs Dunajem. Z perspektywy rzeki wszystko wygląda
inaczej. Można wreszcie w całej okazałości zobaczyć pięk-
ne budowle - w tym największy parlament w Europie, który
znajduje się właśnie w Budapeszcie. Rejs wszystkim się po-
dobał. Wieczorem udaliśmy się na nocne zwiedzanie miasta,
które, moim zdaniem, było jednym z najpiękniejszych wi-
doków na całej wycieczce. Budapeszt w świetle reflektorów
wygląda cudownie. Widoku Dunaju i jego wybrzeża nocą
jeszcze bardzo, bardzo długo nie zapomnę.
Dzień III. I znów świt nadszedł za wcześnie. Jednak
dzielnie podnieśliśmy się z łóżek i z uśmiechem na twarzy
rozpoczął się kolejny dzień. Pierwszym punktem naszego
dnia była Bazylika św. Stefana. Aby ten piękny, ogromny
budynek w całości ogarnąć wzrokiem trzeba się było cof-
nąć o spory kawałek od niego. Była to ostatnia rzecz, któ-
rą zwiedziliśmy w Budapeszcie. Żal wyjeżdżać, ale przed
nami jeszcze Wyszechrad. Tam obejrzeliśmy średniowiecz-
ny zamek, skąd można było podziwiać wspaniały krajobraz
doliny Dunaju. Zwiedzanie zakończyliśmy w największej
bazylice Węgier w Esztergomie. W drodze powrotnej w au-
tokarze było bardzo wesoło. Nauczyliśmy się kilku nowych
piosenek i świetnego humoru nie popsuła nam nawet szale-
jąca za oknem ulewa. Cali i zdrowi wróciliśmy do domów.
Budapeszt to z całą pewnością piękne miasto, w którym
dawne czasy spotykają się z nowoczesnością. To ciekawe
połączenie sprawia, że jest ono miejscem niecodziennym,
do którego na pewno warto wrócić.
Agata Botko