background image
Na Spiszu nr 1 (78) 2011 r.
21
Związku Nauczycielstwa Polskiego
i przez dwie kadencje przewodniczą-
cym Gminnej Rady Narodowej.
Na uroczystości pogrzebowej
obecne były poczty sztandarowe Szko-
ły Podstawowej w Bukowinie Ta-
trzańskiej i Szkoły Podstawowej Nr 2
w Czarnej Górze. W obu wsiach Sta-
nisław Piszczek położył duże zasługi
dla oświaty, za co należą mu się sło-
wa szczerego podziękowania i pamięć
w modlitwie. Dzięki niemu od 1963
roku dzieci w Czarnej Górze mogły
się uczyć po polsku. Ponieważ dzieci
uczyły się w starej powęgierskiej szko-
le i na sąsiedztwie w prywatnym domu,
dzięki uprzejmości przyjaźnie nasta-
wionych do oświata Państwa Młynar-
czyków, pan Piszczek postarał się o do-
budowanie nowego jej skrzydła.
To dziś zaskakująca informacja,
ale w Czarnej Górze funkcjonowa-
ła tzw. szkoła słowacka, do której na-
wet uczęszczali uczniowie z Jurgowa.
W Jurgowie bowiem cały czas po II
wojnie światowej funkcjonowała szkoła
polska, tzn. z polskim językiem naucza-
nia. Nauczanie w języku słowackim, co
wielokrotnie potwierdzał także zmar-
ły niedawno Jan Budz dyrektor Szko-
ły Podstawowej nr 1 w Czarnej Gó-
rze Zagórą, było niezwykle uciążliwe.
Dzieciom myliło się wszystko, ale na
życzenie rodziców trzeba im było tłu-
maczyć wszystko po słowacku. Pierw-
si zbuntowali się o dziwo czarnogórscy
Cyganie, którzy zażądali nauki w zro-
zumiałym dla nich języku polskim.
To dzięki nim i staraniom Stanisława
Piszczka utworzono szkołę z polskim
językiem nauczania. Był to bowiem
język, w którym Cyganie porozumie-
wali się z miejscowymi Spiszakami
i Podhalanami, a także w urzędach.
Wraz z uruchomieniem szkoły
polskiej ulga była ogromna, a w ślad za
tym wydarzeniem znaczny postęp w za-
kresie przyswajania wiedzy. Od tego
czasu do dziś z czarnogórskiej szkoły
wyszło wielu absolwentów, z roku na
rok rósł poziom nauczania wspiera-
ny przez grono ofiarnych nauczycieli.
Wielu młodych ludzi ukończyło w Pol-
sce studia wyższe i wykonują dziś poży-
teczną pracę na rzecz własnego regio-
nu, a także poza nim. Niektórych dziwi
fakt, że Romowie z Czarnej Góry to
najbardziej wykształcona grupa w całej
Polsce. Ale gdy się weźmie pod uwagę
ich postawę, a także partnerskie trak-
towanie przez mieszkańców Czarnej
Góry to rzecz staje się normalna, tak
jak normalnym jest, że dzieci o różnym
kolorze skóry chodzą do szkoły razem,
przyswajając nie tylko wiedzę, ale też
ucząc się szacunku do siebie.
HCh/JB
27 stycznia 2011 r. w Łapszach
Niżnych pożegnano najstarszą miesz-
kankę, jeśli nie Spisza, to na pewno
łapszańskiej gminy – Agnieszkę Dyda
z domu Molitorys, która zmarła 24
stycznia. 20 grudnia 2010 roku skoń-
czyła 103 lata.
Pani Agnieszka Dyda urodziła
się 20 grudnia 1907 roku w Kacwinie.
W 1936 roku wyszła za mąż za Woj-
ciecha Dydę, kowala w ówczesnym
dworze w Łapszach Niżnych, któ-
ry powszechnie znany był w okolicy
jako znakomity fachowiec, zwano go
Pańskim Kowolym, a określenie to
przeszło na członków rodziny i wystę-
puje do dnia dziś. Życie nie szczędzi-
ło jej trosk i zmartwień, jak każdemu
w tamtych czasach. Było ciężkie, ale
i na swój sposób piękne, bo wypełnio-
ne codzienną pracą i troską o rodzinę,
modlitwą, służbą Bogu i ludziom. Bóg
obdarował zmarłą długim życiem. Jako
dziecko uczyła się w szkole jeszcze ję-
zyka madziarskiego (węgierskiego), wi-
działa odradzającą się Polskę, przeżyła
II wojnę światową i czasy PRL-u. Jak
wielu innych wtedy mieszkańców Spi-
sza ciężko pracowała w polu, pomagając
również mężowi w kuźni. Wychowała
pięcioro dzieci, dochowała się gromad-
ki wnuków, prawnuków i praprawnu-
ków. A kiedy przed laty odwiedziliśmy
ją z okazji jej setnych urodzin wieko-
wa już wtedy babcia zaskoczyła nas
młodych, wielką chęcią czytania gazet
i książek, i to bez okularów, szczegól-
nie zaś lubiła czytać gazetkę parafialną
i gazetę „Na Spiszu”.
Odeszła jedna z najstarszych miesz-
kanek Spisza pamiętająca świat sprzed
lat, który odszedł wraz z nią, bo każdy
człowiek umierając zabiera ze sobą „ka-
wałek” tego swojego życia tu na ziemi.
Pozostają wspomnienia, historia. Dla
nas teraz żyjącychtamte czasy to od-
legły świat tworzony przez takich zwy-
czajnie prostych i dobrych ludzi jak wła-
śnie Agnieszka Dyda. Pozostaje nam
pamięć o tych, co odeszli, którzy tak cicho
i skromnie żyli i pracowali na tej ziemi,
tu przed nami.
Niech ta spiska ziemia, dla któ-
rej żyła i pracowała świętej pamięci
Agnieszka Dyda przez całe swe długie
życie będzie jej lekką. Niech spoczywa
w pokoju…
Barbara Kowalczyk
Ludzie
Na Spiszu
Niech ta skalista
Podhalańska ziemia,
której tak wiernie służyłeś
przyjmie Cię i utuli!
Odeszła najstarsza mieszkanka Spisza
Miesiąc przed śmiercią
pani Agnieszka świętowała urodziny
f
ot. ar
chiwum r
odzin
y