„Na Spiszu” nr 4 (69) 2008 r.
4
choinkę, nazywaną dawniej „jezulanko”. Drzewko zdobiły
papierowe kwiaty zrobione z bibuły. Takie ozdoby można
było znaleźć także wewnątrz domu obok obrazków powie-
szonych na ścianach. W okresie przedwojennym rzadko
widywano choinkę w pomieszczeniach mieszkalnych na
Spiszu. Ten symbol świąt spotykano tylko u bogatych go-
spodarzy, których dzieci często same wykonywały ozdoby,
na przykład koszyczki z bibuły, krasnale z wydmuszek jajek,
łańcuchy z papieru. Na takiej choince znalazły się też jabłka,
drobne ciasta, prawdziwe świece, a nawet bombki.
Podczas wieczerzy wigilijnej nikt dawniej nie jadał
dwunastu dań. Zazwyczaj gospodynie przygotowywały dla
domowników zupę grzybową, grochową, fasolową ze śliw-
kami (fasolę nazywano „fizoły”). Jedno danie spożywano na
słodko – były to często pierogi z serem albo kulki (nazywane
„bulkami”) z ciasta drożdżowego upieczone, a potem ugoto-
wane, podawane z masłem i cukrem. Jedzono też ziemniaki z
maślanką oraz na końcu kapustę. Do świątecznych wypieków
należały różnego rodzaju ciasta drożdżowe.
Kiedy na niebie pojawiła się pierwsza gwiazdka, rodzina
zgromadziła się przy wigilijnym stole nakrytym obrusem,
pod który wkładano małą wiązkę owsa. Tradycja nakazy-
wała, aby po odmówieniu modlitwy gospodarz z każdej
podawanej do stołu potrawy odbierał wpierw trzy łyżki
danego jadła dla bydła. Dopiero później jedli domownicy.
Zwyczaj nakazywał również, by nie pić żadnych napojów
w trakcie jedzenia, bowiem uniknie się wtedy pragnienia
podczas letnich upałów. Nie należało także odchodzić od
stołu, poza gospodynią, aż do zakończenia wieczerzy, aby
nikt ze zgromadzonych nie odszedł z tego świata w nadcho-
dzącym roku. Po modlitwie kończącej kolację panna mogła
wywróżyć sobie, skąd nadejdzie jej przyszły mąż. Należało
wówczas wyjść przed dom i nasłuchiwać, z której strony
szczeka najbliższy pies. Z tej samej strony w przyszłości
można było spodziewać się małżonka.
Po wieczerzy wigilijnej do drzwi wielu domów pukali
kolędnicy. Byli to zazwyczaj ludzie ubodzy, dzieci albo oso-
by często pochodzenia romskiego. Do otrzymywanych przez
nich datków należały głównie wypieki. Uwieńczeniem nocy
Wilijo downiyj w Krympachaf
Wilijo- szczególny dzień w każdej rodzinie. Z relacji
starszych mieszkańców wsi spiskich dowiadujemy się: „…
we wilijom baby myły izbe, robiyły wycinanki na jezulanko,
obijały kfiotki po śfiyntyf obroskaf, chłopy rzezały siecke
prze krowy, dzieci zaś ryftuwały klubry- sićko po to żeby nie
brakło nicego na świynta…”
Z okresem Bożego Narodzenia związanych było wiele
wierzeń i przesądów nie mających wiele wspólnego z chrze-
ścijaństwem, chociaż na pewno ubogacających ten święty
czas. W tym dniu parobcy wycinali w lesie drzewko, które
miało służyć za choinkę- jezulanko. Dawniej wieszano je
u sufitu, z czasem jednak zaczęto je stawiać na podłodze.
Dzieci ( jeżeli czas pozwolił to również matka) przystrajały
choinkę w domowe wyroby- cukierki z palonego cukru,
kolorowe bibułki, ciastka. Niejednokrotnie wieszano też
jabłka. Siano pod obrusem, a na nim owies czy snop zboża
w kącie izby, był również nieodłącznym elementem wystroju
świątecznego. Jednak najważniejsze w każdej rodzinie było
właściwe przygotowanie się do przeżycia Świąt. Każdy,
szczególnie dzieci „pilnowały się” by w tym dniu być grzecz-
nym, gdyż takim pozostawało się przez cały rok.
Na wigilijnym stole dawniej (w niektórych domach
obecnie również) podawano zufkę, kapustę gotowaną, grzyby
smażone, bombolki, rybę a do niej chleb pieczony w domu
przez gospodynię. Wspólna modlitwa na pasterce i kolędo-
wanie to również tradycje związane z tym okresem.
Te rodzinne święta jednoczyły przy wspólnym stole
całą rodzinę- dziadków, rodziców i dzieci, wujków, ciocie
i ich rodziny. Szkoda, że teraz coraz więcej rodzin zawęża
spędzanie Świąt Bożego Narodzenia do wąsko pojętej
rodziny. Powróćmy do wspólnej Wigilii, do modlitwy, ży-
czeń i błogosławieństwa ojca przed Wigilią, do spożywania
postnych potraw i nie podajmy napojów alkoholowych po
wieczerzy dzieciom.
Zofia Łukasz
wigilijnej był udział w pasterce. Po mszy gospodarz danego
domostwa udawał się wpierw do stajni, gdzie „wjynsuwoł”
- składał życzenia w tradycyjnej formie zwierzętom, które,
jak wierzono, w tę noc mogły rozmawiać, a potem w ten
sam sposób życzył sobie i swoim bliskim tuż za progiem
pomieszczeń mieszkalnych. Pierwszy dzień uroczystości
Bożego Narodzenia uważano za bardzo ważne święto. Na-
leżało ten czas spędzić w rodzinnym gronie, dlatego rodzice
nie pozwalali swoim dzieciom wychodzić na dwór ani do
kolegów. W domowym kręgu śpiewano także kolędy.
To tylko część zwyczajów związanych z Bożym Naro-
dzeniem. Wiele z nich różni się w szczegółach widocznych
w niektórych spiskich miejscowościach, jednak to ubogaca
dziedzictwo kulturowe naszego regionu. Czas świąt to czas
życzeń – życzmy sobie, by pamięć o dawnych obyczajach
nie minęła wraz z upływem kolejnego roku.
Beata Magiera
GGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGG