background image
„Na Spiszu” nr 4 (65) 2007 r.
16
Złodziej kradnie i ukrywa łup, zaś zbójnik zabiera boga-
tym i rozdaje biednym. Niektórzy dodają uszczypliwie, iż
rozdaje tylko to, co mu zbywa. Fakt jest faktem, że nie ła-
two wkupić się do zbójnickiej braci. Uprawnienia zdobywa
się wytężoną pracą społeczną dla kraju, i dla kultury regio-
nu. Najlepiej, aby kandydat na zbójnika był bogaty, co uła-
twia mu wywiązanie się z honorowej misji. Liczy się nie tyl-
ko „kasa” ale również duchowy dorobek i talent uznawany
w góralskiej społeczności Podhala, Orawy, Spisza i Pienin.
Przy blasku gwiazd, pochodni i góralskiej watry zbójnicy eg-
zaminują wezwanych pod Tatry kandydatów do tego zaszczyt-
nego miana. W tym roku hetman zbójnicki Stanisław Hodo-
rowicz przyjął do bandy po serii prób następujące osoby:
Bachleda Stanisław – gazda z Bukowiny, Marek Na-
wara – Marszałek Małopolski , Józef Galica – Komendant
PSP w Nowym Targu, Karol Śimek - muzykant z Suchej
Góry, Józef Brzuchacz – kierownik zespołu „Skalni”.
Pan Koszarek Józef za upowszechnianie kultury otrzy-
mał nagrodę Ministra Kultury, którą wręczyła Dorota Ząb-
kowska. Za każdym razem najważniejsze wydarzenia oznaj-
miały trąbity rodziny Haniaczyków.
Wewnętrzna, silna potrzeba obcowania ludzi z ludźmi,
skłoniła radę sołecka Łapsz Wyżnych do szukania formy
zaspokojenia tych potrzeb, bowiem mała sala w remizie
OSP nie spełnia warunków miejsca i przestrzeni wyma-
ganych szczególnie w imprezach masowych.
„Sabałowe Bajania”, które po raz pierwszy odbyły się
w 1967 roku mają swoją aurę i swój klimat. Przez wiele lat
na Sabałową Noc uczestnicy kierowali się w stronę w Nie-
bieskiej Doliny, a impreza odbywała się przy watrze w głu-
szy leśnej nieopodal drogi na Łysą Polanę. Wymagania or-
ganizacyjne rosły jednak z roku na rok, w tym zapotrzebo-
wanie na energię elektryczną potrzebną na scenie. Z tego
m.in. powodu przeniesiono scenę plenerową na teren pod
skocznią, nad potokiem Poroniec. Ponieważ w tym miej-
scu na wiosnę ruszyła budowa basenów geotermalnych
trzeba było poszukać nowego miejsca. Wybrano szczęśli-
wie miejsce bardzo dogodne dla mieszkańców i turystów
z całej okolicy. Tegoroczna scena plenerowa znajdowała
się obok Urzędu Gminy u podnóża Głodowskiego Wier-
chu. Gmina przygotowała przestronny plac i parkingi pod
Bukowiną i za mostem w Czarnej Górze. Tegoroczna im-
preza była bardzo udana, odbyła się bez większych kłopo-
tów i ekscesów. W końcu nad wszystkim czuwali ochronia-
rze oraz policjanci z miejscowego komisariatu. Nieumiar-
kowanych w jedzeniu i piciu na pomoc spieszył personel
ośrodka zdrowia, a także działająca tuż obok apteka. Nie
zabrakło też sanitariatów. Dla spragnionych natury wiele
wrażeń dostarczały pobliskie jałowce oraz zarośla (goje)
nad rzeką Białką.
JB
Przybył „Amfiteatr”
Wieś Łapsze Wyżne nie dysponuje ziemią „gromadz-
ką”, którą można by zagospodarować na cele wspólne.
Po dłuższych poszukiwaniach, rada sołecka, szczególnie
dzięki Stefanowi Kiedziuchowi, zdołała nakłonić wła-
ściciela do wydzierżawienia pola leżącego na równym,
płaskim terenie „Pod Foldówką” przy ulicy Widokowej.
Umowę dzierżawną podpisano na pięć lat. Postanowiono
wznieść tutaj drewnianą, zadaszoną scenę - obok której
jest miejsce na boisko do kopania piłki nożnej. „Amfite-
atr” został zbudowany w czynie społecznym pod kierun-
kiem Jana Sołtysa, szefa firmy budowlanej. Drewno po-
chodziło z rozebranej, plebańskiej stodoły. Budowlę po-
święcił ksiądz proboszcz Czesław Hałgas. W uroczysto-
ści „poświącki” uczestniczyli radni gminy Łapsze Niż-
ne z wójtem Pawłem Dziubanem i pracownikami urzę-
du, którzy w tym dniu odbywali sesję wyjazdową po te-
renie gminy. Obecność orkiestry dętej podkreśliła „waż-
ność” wiejskiego wydarzenia.
W amfiteatrze zorganizowano już festyn ludowy, kon-
cert orkiestr dętych, zawody piłki nożnej.
Zdjęcia i tekst Franciszek Payerhin
Ksiądz Czesław Hałgas poświęca „amfiteatr”
w Łapszach Wyżnych, czerwiec 2007 r.