background image
Na Spiszu nr 4 (85) 2012 r.
47
się. Mimo wszystko, to są ciągle dzieci.
Dzieci, które potrzebują czułości i cie-
pła drugiej osoby. Mama Carol bardzo
chętnie z nimi rozmawiała, tuliła ich.
Tych, którzy chcieli żyć inaczej, niż na
ulicy, zabierała do swojego domu: Sa-
lvation House (salvation – zbawienie,
ratunek; house – dom). Tylko Ci, którzy
byli od niedawna bezdomni, nie chcie-
li zostawać na ulicy. Starsi często bun-
towali się, nie chcieli podporządkować
się regułom panującym w jej domu: nie
zgadzali się na odwyk, obowiązki do-
mowe i uczęszczanie do szkoły. Na uli-
cy robią to co im się podoba. Nikt nimi
nie rządzi, sami dla siebie są panami.
Dlatego też nie potrafią przyzwyczaić
się do nowego życia i często uciekają
z powrotem na ulicę. Poznałam kilku
podopiecznych mamy Carol: pracowi-
ci, zawsze uśmiechnięci, bardzo mili
chłopcy, którzy mają za sobą strasz-
ną historię. W Salvation House prze-
bywała w czasie mojego pobytu w Za-
mbii 22-letnia dziewczyna z dwójką
swoich dzieci. Gdy miała 14 lat babcia
sprzedała ją mężczyźnie dużo starsze-
mu od niej, który znęcał się nad nią.
Nie mogąc tego znieść i w końcu ucie-
kła. Znalazła schronienie u mamy Ca-
rol. Tak samo jak trójka rodzeństwa
zabrana rodzicom, którzy wykorzysty-
wali seksualnie swoje dzieci. Najmłod-
sza dziewczynka miała wtedy 6 lat.
Pod koniec pobytu w Zambii razem
z koleżanką, udałam się do Chingombe.
Jest to miejscowość w buszu, znajdują-
ca się w odległości ok. 300 km od naj-
bliższego miasta. W czasie podróży po-
wrotnej jechała z nami Lidia 23-letnia
ciężarna, spodziewająca się bliźniaków.
Kilka dni wcześniej zgłosiła się do przy-
chodni z powodu ostrego bólu brzucha.
Podczas badania okazało się, że jeden
z płodów jest nieprawidłowo ułożony
i potrzebna jest specjalistyczna pomoc
ginekologiczna, której słabo zaopatrzo-
na klinika w Chingombe niestety nie
była w stanie udzielić. Po 2 dniach po-
stanowiono iż Lidia pojedzie z nami do
najbliższego szpitala. Kiedy w dniu po-
dróży wszyscy wygodnie siedzieliśmy
w samochodzie w ostatniej chwili pod-
biegła do mnie siostra Mary. W jednej
ręce trzymała torbę. Energicznie otwo-
rzyła ją i zaczęła z niej wyjmować róż-
nego rodzaju sprzęty medyczne: no-
życzki, skalpel, nici chirurgiczne. Na
koniec podała mi ampułkę oksytocyny,
leku szeroko stosowanego podczas po-
rodu. Powiedziała: „No wiesz, jakby Li-
dia zaczęła rodzić przed dotarciem do
szpitala”. W tym momencie zbladłam,
ręce zaczęły mi się trząść, na czole po-
jawiły się kropelki potu. Jako student-
ka 5 roku widziałam kilka prawidło-
wych porodów ciąży niebliźniaczej, ale
nigdy ciąży bliźniaczej i w dodatku po-
wikłanej nieprawidłowym ułożeniem
jednego z płodów. Przez pierwsze pięć
minut w pamięci odtwarzałam zasa-
dy odbierania porodu prawidłowego,
modląc się jednocześnie, aby do niego
jednak nie doszło. Po chwili wjechali-
śmy w jakąś dziurę na drodze i Lidia
bardzo mocno ścisnęła w tym samym
czasie moją rękę. Spojrzałam na nią,
ale ona po chwili się uspokoiła, więc
i ja wróciłam do powtarzania w my-
ślach ginekologii. Po godzinie, kiedy
nic już nie zapowiadało rychłego roz-
wiązania zaczęłam rozmowę księdzem
Zenkiem, misjonarzem z Polski, któ-
ry pracował w Chingombe. Po jakimś
czasie poczęstował mnie i Lidię jabł-
kiem. Po kilku gryzach Lidia zaczęła
mnie szarpać za rękę. Spojrzałam na
nią, była bardzo zdenerwowana. Nie-
stety ani ona nie znała języka angiel-
skiego, ani ja ich języka plemiennego,
więc nie wiedziałam co się dzieje. Wie-
działam tylko, że jest źle. Ksiądz Zenon
zatrzymał samochód, a Lidia wybiegła
z niego i pobiegła do buszu. Po chwili
usłyszeliśmy jak wymiotuje. Miała cho-
robę lokomocyjną, o czym nie wiedzia-
ła, bo to była jej pierwsza podróż sa-
mochodem. Dalsza podróż przebiegła
już bez zakłóceń i po kilku godzinach
zostawiliśmy naszą ciężarną w szpita-
lu, szczęśliwi, że interwencja medyczna
nie była konieczna.
Zambia to jeden z najbiedniej-
szych krajów świata. Nie wiem czy bie-
da jest głównym czynnikiem wpływa-
jącym na różnego rodzaju patologie.
Zastanawiam się nad tym i docho-
dzę do wniosku, że wszędzie możemy
się spotkać z takimi problemami jak
Ludzie
Na Spiszu