background image
21
„Na Spiszu” nr 1 (51) 2004 r.
samego początku szkoły była wprawdzie obok edukacyjnej i
druga funkcja: umożliwienia młodym ludziom skorzystania
z akcji owej „ewakuacji”. Ale nauka, mimo braku podręcz-
ników i pomocy naukowych, mimo nieodpowiednich do
celów szkolnych, a i do zamieszkania w zimie, obiektów
typowo letniskowych, zyskiwała coraz wyższy poziom.
Doskonała była bowiem kadra pedagogiczna, dobierana
z wszystkich obozów. Ten etap szkoły zamknął się wraz
z pierwszą maturą gremialnym dołączeniem się męskiej
części maturzystów do grona „ewakuowanych” oraz z za-
kończeniem roku szkolnego.
Od jesieni 1940 roku ukryte - ze względu na inter-
lub Bliski Wschód. Dziwna była zaiste „niejawność” szkoły,
która wspierali nie tylko notable miejscowości jak nadnotar
/odpowiednik burmistrza lub wójta/ dr Elemér Adamecz, le-
karz rejonowy dr Pal Decleva, kolejni kierownicy węgierskiej
szkoły uczący nas swej ojczystej mowy, nie wspominając
największego protektora i opiekuna księdza Vargi czyli wujka
Béli. W większych szkolnych uroczystościach początku i
zakończenia roku nauki, imprezach z okazji naszych świąt
państwowych uczestniczyli:pełnomocnik rządu dr József
Antall, sprawujący opiekę nad obozami wojskowymi płk
Zoltán Baló, przewodnicząca węgierskiej sekcji Międzynaro-
dowego Rózsi Vajkai. Odwiedzali nas także tacy dostojnicy
jak nuncjusz apostolski Angelo Rotta, kuzynka szwedzkie-
go monarchy reprezentująca tamtejszy Czerwony krzyż
księżna Elsa Bernadotte - Cedrgren czy delegat światowego
Kongresu Ekumenicznego Nils Ehrenstrom. Uczestniczyli
nie tylko w uroczystościach i spektaklach takich jak jasełka
według „Betlejem Polskiego” Rydla czy słynne na całe
Węgry polskie tańce ludowe i narodowe, połączone z wy-
stępem szkolnego chóru i orkiestry, ale też wizytowali klasy
podczas zajęć lekcyjnych. A na wieży kościoła parafialnego
powiewała w takich dniach dumnie nasza narodowa flaga.
Na początku roku 1943 szkoła wzbogaciła się o
przeznaczony dla klas gimnazjalnych budynek wzniesionego
staraniem księdza Vargi Dom Kultury. To nasza szkoła była
pierwszym jego użytkownikiem. Na pamiątkę tego faktu
i dla uczczenia pamięci polskiej szkoły budynek, pełniący
obecnie rzeczywiście rolę Domu Kultury, nosi teraz nazwę
Domu Przyjaźni Polsko - Węgierskiej.
Był to czas szczytowego rozkwitu szkoły. Chociaż
na frontach sytuacja stale się zmieniała a jeden z nich: sowiec-
ki, zbliżał się do nas nikt nie przypuszczał, że za niewiele
więcej niż ponad rok wszystko się zawali, że 19 marca 1944
nastąpi hitlerowska okupacja niepokornych Węgier. Szkoła,
która wliczając w to okres Zamardi kształciła około 500 osób
i wydała 177 świadectw maturalnych, której starsi maturzyści
kształcili się potem na węgierskich wyższych uczelniach,
w ciągu jednego dnia przestała istnieć. Pospiesznie wydano
świadectwa porozsyłano uczniów do rodzin rozsianych po
całych Węgrzech.
W internatach zostali tylko nie mający dokąd się
udać.
Aby nie zaginęła pamięć o boglarskiej szkole i
szerzej o ogromie pomocy doświadczanej podczas drugiej
wojny światowej przez Polaków i Polskę ze strony władz
i społeczeństwa węgierskiego, my - wychowankowie tej
wspaniałej placówki oświatowo- wychowawczej- założy-
liśmy Stowarzyszenie „Boglarczycy”. Jego inicjatorem
i pierwszym prezesem był mgr inż. arch. Tadeusz Kucz, póź-
niej tę funkcję sprawował mgr Emil Rachwał a obecnie ja.
Siedzibą Stowarzyszenia jest Kraków, gdzie się ono zrodziło,
ale jego członkowie, niestety coraz mniej liczni, mieszkają
w całym kraju i w wielu krajach świata.
Danuta Jakubiec
wencje niemieckie - pod nazwą Obozu Młodzieży Polskiej
/ Lengyel Ifjúsági Tábor / gimnazjum i liceum oraz towarzy-
szącą im szkołę powszechną przeniesiono do położonego
na tym samym brzegu jeziora miasteczka- letniska Balaton
- Boglár. Przyczyn było kilka. Najważniejsze stanowiły
nieco lepsze, chociaż dalekie od zadawalających, warunki
lokalowe. Nadal bowiem klasy były rozmieszczone w kil-
ku budynkach, podobnie jak internaty. Nadal na początku
brakowało podręczników i pomocy naukowych. Z czasem
brak ten został jednak usunięty, zarówno dzięki dostarcza-
niu podręczników z kraju przez kurierów i powielaniu ich
w Budapeszcie przez Bibliotekę Polską jak dzięki temu,
że i bolgarscy profesorowie, będący przed wojną w części
wykładowcami wyższych uczelni, pisali niektóre podręczni-
ki. Bogaciła się z miesiąca na miesiąc szkolna biblioteka.
Był i inny powód umieszczenia owej „niejawnej”
szkoły właśnie w Balatonboglarze: osoba proboszcza księ-
dza posła Béli Vargi. Wspaniały kapłan i polityk, znany był
ze swych prapolskich sympatii. Dlatego na prośbę regenta
Miklósa Horthyego podjął się roli nieoficjalnego łącznika
między rządem węgierskim i polskim, co oczywiście kryła
tajemnica państwowa. Podobnie jak tajemnicą okryta była
pomoc księdza Vargi strukturom Polski podziemnej na
Węgrzech, organizowanie na boglarskiej plebani polskich
tajemnych spotkań czy ukrywanie „spalonych kurierów,
działaczy, uciekinierów i organizowanie im drogi na Zachód
Tablica na ścianie Domu Przyjaźni Polsko-Węgierskiej.
Fot. Jadwiga Plucińska-Piksa