„Na Spiszu” nr 2 (52) 2004 r.
28
małżeństwo dostali skierowanie do szkoły powszechnej
w góralskiej wiosce Ząb. Rozpoczęli przeszło trzydzie-
stoletni okres twardej pracy nauczycielskiej i społecznej.
W Zębie Ojciec współpracował z Ochotniczą Strażą Po-
żarną przy której powstał wtedy mały amatorski zespół
teatralny, wieczorami do mieszkania „kierowników” (jak
rodziców nazywano) przychodziło wielu starszych gospo-
darzy, często analfabetów by słuchać czytanych im na głos
książek Sienkiewicza, Reymonta, Kraszewskiego.
Ojciec jako oficerprzydzielonydoPierwszegoPuł-
ku Strzelców Podhalańskich w Nowym Sączu. W sierpniu
1939 roku, na parę dni przed wybuchem wojny został zmo-
bilizowany. Mama została na szkolnym, gospodarstwie,
niedługo zresztą, gdyż w 1940 roku musiała opuścić miesz-
kanie służbowe, które zajął mianowany przez niemieckie
władze szkolne nowy kierownik. Ojciec w ostatniej chwili
przed wyruszeniem „na wojnę”, jakby tknięty jakimś prze-
czuciem, zabrał ze sobą słownik polsko-węgierski, jakże
mu potem potrzebny. Po kilku dniach wojny oddział Ojca
został rozbity przez Niemców we wschodniej Małopolsce,
a on, wraz ze swymi żołnierzami, przekroczył granicę
węgierską. Przebywał w obozach dla internowanych
w Esztergom, Érsekujwár (dziś Nowe Zamki na Słowacji).
Tata wykorzystując dobrą znajomość języka węgierskiego
pełnił funkcję tłumacza. Gdy zaproponowano mu prze-
niesienie do obozu dla oficerów, gdzie panowały lepsze
warunki, odmówił, pragnąc pozostać ze swymi żołnierza-
mi. Tak rozumiał służbę wojskową.
Z pobytem jego na Węgrzech wiąże się ważne dla
mnie wydarzenie. Ojciec zawsze żywił kult dla królowej
Jadwigi, i choć wówczas jeszcze nie była beatyfikowana,
ślubował, że jeśli wróci szczęśliwie do żony i urodzi się
im córka, to na Jej cześć da córce na imię Jadwiga. Ślubu
dotrzymał, na chrzcie świętym otrzymałam to imię, po-
mimo sprzeciwu rodziny, która przeznaczyła dla mnie
imię Anna.
Niemcy, rozładować nagromadzenie na Węgrzech
polskich wojskowych, którzy przy każdej okazji przeni-
kali na zachód, ogłosili, że będą organizowane transporty,
którymi internowani wojskowi będą mogli wracać do
polski. Ojciec podejrzewał podstęp i nie zgłosił się do
pierwszego transportu, gdy jednak dostał z kraju wiado-
mość, że jego kolega z obozu jest już w domu, zgłosił
chęć wyjazdu przy następnej tego typu akcji. Tym razem
jednak wszyscy zgłoszeni do drugiego transportu znaleźli
się w zaplombowanych wagonach i przewieziono ich do
oflagu w Murnau w Bawarii. Ojciec został zarejestrowany
w obozie pod numerem ewidencyjnym 42617, oflag VII
A, 15 Gepruft.
Cała rodzina Ojca mieszkała w Jurgowie, w czasie
wojny zagarniętym przez sprzymierzoną z Niemcami Sło-
wację, babcia więc rozpoczęła starania o powrót syna do
Jurgowa. W rezultacie tych starań Ojciec otrzymał zwol-
nienie z obozu, połączone z surowym nakazem osiedlenia
się w rodzinnej wsi. Zaraz jednak po powrocie , starym,
przemytniczym a teraz kurierskim szlakiem biegnącym
rzeką Białka wrócił do Zebu, chociaż było to związane
z koniecznością ukrywania się. Natychmiast włączył się
prace konspiracyjne pod pseudonimem „Morski-Głowac-
ki” Zorganizował placówkę AK w Zębie, współpracował
z partyzantką, prowadził kolportaż prasy podziemnej,
przekazywał nasłuchy radiowe. Od czasu do czasu, znów
pokonując granicę pomiędzy GG a Spiszem okupowanym
przez Słowaków, pokazywał się w Jurgowie. Tymczasem
na podhalu poszukiwało go gestapo które nawet rozkol-
portowało jego fotografię.
Po zakończeniu działań wojennych wrócił na
stanowisko kierownika szkoły w Zębie. Znów zaczęła się
nauczycielska i społeczna praca. Mama w miarę swych
umiejętności pełniła w Zębie obok czynności nauczyciel-
skich także rolę sanitariuszki i pogotowia w nagłych wy-
padkach. Ząb zawdzięcza Ojcu zaprowadzenie elektrycz-
ności, wodociągów, zradiofonizowanie wsi jak również
wybudowanie nowej stylowej szkoły. Każda inicjatywa
społeczna powstała z jego pomysłu lub z jego udziałem.
Doprowadził do otwarcia urzędu pocztowego, ogromnie
był zaangażowany w budowę drogi łączącej wieś z Zako-
panem czy z Poroninem, niestety, zakończenia tej budowy
nie doczekał się. Częste pokonywanie na nogach drogi
Ząb- Zakopane, czy Ząb - Poronin (5km) bez względu
na pogodę, w deszczu, śnieżycy czy podczas wiosennych
roztopów, nadszarpnęło jego serce.
Przez pewien czas jeździł po kamienistych gór-
skich drogach ciężkim wojskowym motorem, niestety,
pieniądze wydawane na coraz częstsze remonty pojazdu
Rodzina Pluciñskich: Andrzej, Zofia i córka Jadwiga.
Guba³ówka sierpieñ 1945 r.