background image
Na Spiszu nr 2 (87) 2013 r.
6
Borowego i Wojciecha Halczyna 18 paź-
dziernika 1935 r. na lendackim cmen-
tarzu stanął kamienny pomnik zamó-
wiony w zakładzie kamieniarskim E.
Schmögnera w Popradzie, z tablicą
w języku polskim o treści: Wojciecho-
wi Halczynowi Straconemu – przyjacie-
le z Polski. Błogosławieni umarli, którzy
w Panu umierają.
„Stracony”, to rodzin-
ny przydomek Halczyna. W parę mie-
sięcy później – 17 marca 1936 r. – z po-
lecenia władz żandarmi usunęli tablicę
zastępując ją nową z napisem słowac-
kim. Czyn haniebny i nikczemny, fa-
talnie świadczący o podejmujących
decyzję.
Zwracając się ku członkom Mo-
tocyklowego Stowarzyszenia Pomocy
Polakom za Granicą Wschód – Zachód
Jan Budz powiedział: - Serdeczne Bóg
zapłać żeście się zainteresowali Wojcie-
chem Halczynem. Mamy wspólną myśl,
żeby się nikt nie wstydził, ze jest Pola-
kiem, a myślę, że tu na Słowacji jest dużo
Polaków. Ale wielu wstydzi się być Pola-
kiem, bo polskie państwo i jego struktu-
ry nieraz zapominały o bohaterach, a co
dopiero o zwykłych ludziach na jego kre-
sach. Trzeba o tym do skutku mówić, by
ludzie wiedzieli i znali prawdę. Ludzie są
wolni, powinni myśleć i wyciągać wnioski.
Niewątpliwie ten człowiek miał w sercu
prawdę. Niechby choć na tym grobie wy-
szło na wierzch to w co wierzył, a reszta
to niech będzie jak chce.
Jan Budz mó-
wił piękną gwarą spiską, zrozumiałą
dla wszystkich.
Józef Łukasz wspomniał, jak to
Wojciech Halczyn ubrany po spisku,
a Piotr Borowy po orawsku wchodzi-
li na salę obrad w Paryżu, to zebrani
mówili: „exotic delegation”, na co ode-
zwał się ks. Ferdynand Machay: - a ja
z nimi, ja z nimi!
Stanisław Budzyński opowie-
dział z kolei o osobistym kontakcie
z ks. infułatem Ferdynandem Ma-
chayem w Krakowie, który bardzo go
prosił (jako mieszkańca pobliskiej Bu-
kowiny Tatrzańskiej) o opiekę nad
grobem i pamięć o Wojciechu Halczy-
nie. – Prowadziłem nieraz wycieczki na
cmentarz, interesowała się tym czecho-
słowacka służba bezpieczeństwa, mówił
mi o tym ksiądz proboszcz, który do dziś
pracuje na parafii. Kiedy jednak go py-
tano, gdzie ci Polacy idą, on odpowiadał
kryjąc nas, że na „hroby partizanov”. Po-
litycznie bowiem po obu stronach grani-
cy Halczyn miał iść w zapomnienie, taka
była polityka.
Jan Budz nadmienił: - Polityka nie
ma nic wspólnego z prawdą i logiką. Gro-
by to miejsce spoczynku uczestników wy-
darzeń ale i świadkowie pogmatwanej
historii. Trzeba uszanować ludzi w nich
spoczywających, bo za nimi stało ich pięk-
ne życie, ideały, radość, ból i nadzieja, dla-
tego oddawajmy im szacunek.
Konsul Honorowy RP Tadeusz
Frąckowiak powiedział: - Byłem tu nad
grobem Wojciecha Halczyna już dwa razy
i rozmawiałem z Pavlem Hudáčkiem, sta-
rostą Lendaku. Przed dwoma miesiącami
uzgodniłem, aby ten grób oczyścili. Jest
stary, był już kilka razy reperowany,
więcej nie da się zrobić. Trzeba go wypro-
stować, bo się trochę zapadł, ale nie jest
to proste. Wydatek jest rzędu 500-600
EUR
. Już rozmawiałem z polskim konsu-
lem w Bratysławie, jak się teraz spotka-
my dam mu aktualne zdjęcia z naszego
tutaj spotkania. W związku z tym wystą-
pi się do odpowiednich instytucji o odno-
wienie pomnika oraz odtworzenie tablicy
z 1935 r.
Zainteresowanie nagrobkiem Woj-
ciecha Halczyna nastąpiło w odpo-
wiednim momencie. Jak najbardziej
wskazane będzie dalsze, różnego ro-
dzaju wsparcie. Dlaczego? – Ta część
cmentarza zostanie przekopana, nie ma
miejsca na nowe pochówki
– mówi Tade-
usz Frąckowiak. – Byłem tu przed trze-
ma tygodniami wraz ze starostą Lendaku
i rozmawiałem o tym. Grób zostanie, ale
potrzebne są środki na jego wyprosto-
wanie i odnowienie. Moje działania wi-
dzę na tym pierwszym etapie, żeby grób
wyglądał jak powinien, został zareje-
strowany w urzędzie gminy i dalej był
utrzymywany.
Skorzystałem z okazji i zapytałem
Rafała Lusinę – prezesa Motocyklowe-
go Stowarzyszenia Pomocy Polakom
za Granicą Wschód – Zachód o przy-
bliżenie działalności. – Naszym celem
jest łączenie ogólnie mówiąc Polaków ze
wschodu i zachodu, aby jedni od drugich
jak najwięcej mogli się nauczyć i wspól-
nie realizowali różne szczytne zadania

oświadczył. – Również istotną naszą rolą
jest wspieranie w nauce młodych Polaków,
którzy pozostali na wschodzie nie z wła-
snego wyboru, tylko Polska się od nich od-
sunęła i pomagamy im poprzez fundowa-
nie stypendium na polskich uczelniach.
Aktualnie mamy dziewięciu studentów,
których wspieramy w ten sposób.
Skąd stowarzyszenie ma na tę dzia-
łalność środki? – Większość to składki
członków i datki. Organizując rajdy prosi-
my uczestników, aby przekazywali pienią-
dze ile kto może na te cele
– usłyszałem.
– Łączymy ludzi o patriotycznych sercach
i nie wyraża się to w mówieniu, ale w czy-
nach. Przed przyjazdem do Lendaku by-
liśmy wcześniej w Brodach na wschodzie
i tam porządkowaliśmy polski cmentarz,
kwaterę wojenną. Chcemy żeby miejsca
polskiej pamięci wyglądały godnie.
Serce rośnie słuchając słów preze-
sa. Siedzibą stowarzyszenia jest Gro-
dzisk Wielkopolski, członkami są lu-
dzie z całej Polski, a nawet mieszkający
poza jej granicami.
Uroczystość w Lendaku zakończy-
ła się w kościele parafialnym pw. św.
Mikołaja (sv. Mikuláša), proboszcz ks.
Mário Anton Hrtus wprowadził w hi-
storię świątyni wybudowanej w stylu
gotyckim z początku XIV w., z pięknym
XV. wiecznym ołtarzem. Podsumowa-
niem była msza odprawiona przez ojca
Marka Kiedrowicza OFMConv. z Die-
cezjalnego Sanktuarium im. Jakuba
Apostoła w Lęborku, członka stowa-
rzyszenia. Było to wzruszające zakoń-
czenie spotkania w Lendaku.
Ryszard M. Remiszewski
Wydarzenia
Na Spiszu